Tylko chory mózg ma zapach. Można go dotknąć. "Jest jak tofu"
Jak pachnie mózg? Jaką ma konsystencję? Czy to w nim mieści się dusza człowieka? Te i inne tajemnice zdradza w Wirtualnej Polsce neurochirurg dr Łukasz Grabarczyk. Gość Patrycjusza Wyżgi w programie "Didaskalia" mówi też o kulisach swojej pracy podczas wojny w Ukrainie.
"Mózg jest jak tofu" - tymi słowami dr Łukasz Grabarczyk opisuje najważniejszy z ludzkich organów, otwierając długą i pełną pasji rozmowę z Patrycjuszem Wyżgą, w ramach programu "Didaskalia". Ten kluczowy narząd zużywa aż 20 proc. energii człowieka. To on odpowiada za osobowość, to w nim można szukać duszy. A do tego, jak twierdzi gość programu, jest "piękny".
"Długo szukałem, do czego to można porównać"
Dr Grabarczyk, zapytany o to, jak wygląda ludzki mózg, przyznaje, że sam długo szukał odpowiedniego porównania. Zaznacza, że żywy mózg wygląda zupełnie inaczej niż martwy, a jego widok budzi ogromne zdziwienie.
- Mnie mózg najbardziej się kojarzy z tofu. Trochę wygląda jak ta kostka w konsystencji tofu. Kolor jest też jasny. Musi być lekko wilgotny, ponieważ mózg jest lśniący - opisuje gość WP. - Mózg tętni, on się cały czas rusza, on żyje. Udziela mu się rytm serca - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Neurochirurg o swojej pracy: "Mózg jest jak tofu". Kulisy zawodu i pobytu w Ukrainie - didaskalia#31
Czy można poczuć zapach mózgu?
Neurochirurg jest pod wrażeniem tego, jak wygląda pracujący mózg. Nazywa go "pięknym" i "lśniącym". - Żywy jest piękny. On lśni (...), ma bardzo dużo naczyń - opowiada, dodając później, że mózg jest "super fascynującą częścią naszego ciała".
Gość Patrycjusza Wyżgi wyjaśnia także, czy mózg ma zapach. Zdradza, że zdrowy narząd jest bezwonny, poczuć można jedynie stany chorobowe. - Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Tofu trochę pachnie, ale mózg nie. Czasami mamy choroby mózgu różnego rodzaju, np. ropnie, guzy, które rozpadają się, i one czasami mają zapach. Ale gdy mózg jest zdrowy, jako tako ja nie odczuwam jego zapachu - opisuje dr Grabarczyk.
Jednocześnie neurochirurg wciąż podkreśla, jak ważnym organem jest mózg. Zaznacza, że to właśnie w nim, a nie w sercu, znajduje się istota człowieka - Tam mamy człowieka, tam mamy osobowość - mówi.
Lekarz przypomina, że przez długi czas chirurdzy mieli zakaz dotykania tego narządu. Wyjaśnia, że pierwsi neurochirurdzy byli uznawani za "szaleńców". To właśnie dlatego neurochirurgia jest stosunkowo młodą dziedziną medycyny.
"Jedną z pierwszych rzeczy, jaką kupiłem, była lampa czołowa"
Dr Grabarczyk opowiada także o swoich doświadczeniach związanych z wojną w Ukrainie. Na skutek "pewnych zbiegów okoliczności" neurochirurg znalazł się w szpitalu wojskowym po drugiej stronie granicy.
- To było jedno z najtrudniejszych moich przeżyć medycznych, kiedy widzi się takie ilości osób młodych. Bo to są dzieciaki. To są 18, 19, 20-latkowie, którzy trafili na wojnę i wracają bez ręki, bez nogi, z przebitymi wnętrznościami. I ich życie już nigdy nie będzie takie samo, a mimo wszystko oni chcieli dalej walczyć. (...) Duży szok. Ja takich ran nigdy nie widziałem - mówi w programie "Didaskalia".
Dr Grabarczyk zdradza, że jedną z pierwszych rzeczy, jakie nabył, pracując w Ukrainie, była latarka czołowa. Dzięki niej mógł kontynuować operację w momencie, gdy z różnych przyczyn niespodziewanie gasło światło. Podkreśla także, że żadne szkolenia nie są w stanie przygotować ani szpitali, ani lekarzy, do tego, co dzieje się podczas wojny.
- Chirurgia wojenna, wojskowa rządzi się innymi prawami. Może być tak, że neurochirurg będzie operował nogę, a urolog będzie operował głowę, bo to jedyna osoba, która jest wolna - tłumaczy gość Patrycjusza Wyżgi w programie "Didaskalia".