ŚwiatTwardy brexit, czyli wszechogarniający chaos. Wyciekły tajne dokumenty

Twardy brexit, czyli wszechogarniający chaos. Wyciekły tajne dokumenty

Kolejki tirów ciągnące się przez dziesiątki kilometrów, puste półki w sklepach i brak leków w aptekach. Jak wynika z tajnych dokumentów brytyjskiego rządu, to wszystko możliwe następstwa twardego brexitu. Ale to tylko jedno z serii zmartwień premiera Borisa Johnsona. Bo symboliczny "nóż w plecy" wbił mu amerykański Kongres.

Twardy brexit, czyli wszechogarniający chaos. Wyciekły tajne dokumenty
Źródło zdjęć: © Getty Images
Oskar Górzyński

20.08.2019 | aktual.: 20.08.2019 14:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przeciwnicy brexitu od wielu miesięcy ostrzegali, że wyjście Wielkiej Brytanii bez umowy będzie dla kraju zgubne, narażając na szwank nie tylko gospodarkę, ale wręcz stabilność państwa. Odpowiedź ze strony entuzjastów brexitu - w tym brytyjskiego rządu - zawsze była taka sama: to "projekt strach", operacja straszenia ludzi. Na tę akcję najwyraźniej nabrali się jednak sami rządzący, bo - jak wynika z ujawnionych dokumentów - podzielają wiele z najczarniejszych obaw dotyczących twardego brexitu.

Dokumenty dotyczące "Operacji Trznadel", czyli przygotowań Wielkiej Brytanii, opublikował "Sunday Times" pod wiele mówiącym nagłówkiem: "Operacja Chaos". Wynika z nich, że Zjednoczone Królestwo jest nieprzygotowana na brexit bez umowy, a konsekwencje mogą być bardzo poważne.

Brexit: Kolejki długie na kilometry

Przede wszystkim ze względu na chaos na granicach, zwłaszcza na absolutnie kluczowym przejściu pod kanałem La Manche łączącym Dover z Calais. Ze względu na konieczność wypełniania przez kierowców deklaracji celnych, spodziewane są kolejki na dziesiątki kilometrów. W "najgorszym rozsądnym" scenariuszu, spodziewany czas oczekiwania na przekroczenie granicy wyniósłby 1,5-2,5 dni, a sytuacja taka utrzymywałaby się przez ok. trzy miesiące.

Podobne trudności napotkałby Gibraltar, gdzie codziennie do pracy przybywają tysiące ludzi mieszkających w Hiszpanii. Przez pierwsze miesiące po twardym wyjściu Wielkiej Brytanii, rząd szacuje, że będą musieli czekać do czterech godzin na wjazd do brytyjskiej eksklawy.

Z kolei na granicy Irlandii z Irlandią Północną, służby planują zrezygnowanie z kontroli, co będzie gigantyczną okazją dla przemytników. Dlatego dokument przewiduje, że kontrole prędzej czy później zostaną ustanowione. Ale to z kolei pociąga za sobą duże ryzyko powrotu przemocy i irlandzkiego terroryzmu na wyspie.

Puste półki

Zakłócenia w transporcie będą mieć poważne konsekwencje dla dostaw żywności. Wbrew najczarniejszym scenariuszom, dokument przewiduje, że Wielkiej Brytanii nie grozi ogólny niedostatek żywności, jednak dostępność poszczególnych towarów oraz wybór na sklepowych półkach może zostać znacznie ograniczony. Zagrożona będzie też dostępność leków.

Brytyjski rząd szybko zabrał się do bagetelizowania wycieku. Michael Gove, minister bez teki i nieformalny nr 2 w rządzie Johnsona stwierdził, że opublikowany dokument jest nieaktualny i pochodzi sprzed kilku miesięcy. Ale szybko sie okazało, że w rzeczywistości powstał 1 sierpnia.

Przeciek to bolesny cios w rząd Borisa Johnsona. Nowy premier zbudował całą swoją strategię - zarówno wewnętrzną strategię wyborczą jak i strategię negocjacyjną w rozmowach z UE - na przekonywaniu wszystkich, że jest gotowy do twardego wyjścia z UE.

Nieugięta Unia ws. brexitu

Nie był to jednak jedyny cios dla premiera w ostatnich dniach. W poniedziałek Johnson wysłał list do Donalda Tuska proponując renegocjację umowy rozwodowej bez tzw. backstopu, czyli mechanizmu zapewniającego, że Irlandii nie podzieli "twarda" granica. To kluczowa kwestia stojąca w centrum brexitowego impasu. Powrót granicy z kontrolami oznaczałby bowiem wywrócenie porozumienia pokojowego na wyspie, osiągniętego w 1998 roku po dekadach przemocy i przelewu krwi.

W swoim liście Johnson zasugerował znalezienie innego rozwiązania problemu, jednak było ono niejasne. I niemal natychmiast odrzucił ją premier Irlandii Leo Varadkar. We wtorek natomiast na list odpowiedział na Twitterze Tusk.

"Backstop to polisa ubezpieczeniowa gwarantująca uniknięcie na wyspie Irlandii twardej granicy do czasu znalezienia alternatywnego rozwiązania. Ci którzy są przeciwko backstopowi i nie proponują realistycznych alternatyw w rzeczywistości popierają powrót granicy. Nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać" - stwierdził przewodniczący Rady Europejskiej.

I nieugięty Kongres

Jakby tego było mało, nóż w plecy Johnsona wbił jego najbliższy - jeśli nie jedyny - sojusznik poza Europą. Chuck Schumer, lider demokratów w amerykańskim Senacie opublikował list, w którym zapowiedział, że Kongres zablokuje jakąkolwiek umowę handlową z Wielką Brytanią, jeśli nie zagwarantuje ona przetrwania porozumienia pokojowego w Irlandii.

Umowa z USA jest tymczasem głównym elementem strategii Londynu po wyjściu z Unii. Zaledwie tydzień wcześniej perspektywą szybkiego podpisania umowy kusili przedstawiciele administracji Trumpa. Jednak to do Kongresu należy decydujący głos.

- Johnson jest skończony w USA. Cały jego plan się sypie - mówi WP jeden z doradców rządu w Dublinie. - Nie żeby było to zaskoczenie. Innego rezultatu po prostu być nie mogło - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
brexitboris johnsonbackstop
Komentarze (40)