Tusk zaorał Lewicę [OPINIA]
Wszyscy są wygrani, nikt nie jest przegrany - tak najkrócej podsumować można komentarze polityków po tych wyborach. I tylko jedna partia nie może cieszyć się taką opinią. To lewica, która przegrała z kretesem, i która wyraźnie nie ma pomysłu na to, jak wyrwać się z pułapki zastawionej przez Donalda Tuska – pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
PiS przegrało, choć wygrało, ale też wygrało, bo udowodniło, że pogłoski o jego śmierci są przedwczesne. Koalicja Obywatelska, choć druga, weźmie większość sejmików. No i Trzecia Droga, choć jej wynik powodów do szału radości nie może zapewniać, to jest on niezły.
Jeśli ktoś nie ma powodów do radości - no może poza naprawdę dobrym wynikiem Magdaleny Biejat w Warszawie - to jest to Lewica. Ona poniosła sromotną klęskę, i to nawet jeśli pamięta się, że akurat ta formacja - przynajmniej od czasów nieboszczki SLD - wielkich sukcesów w samorządach nie miała. I nawet nie chodzi o to, że straciła niemal jedną czwartą swoich wyborców, ale także o to, że w sejmikach Lewicy już niemal nie będzie. Do tego radykalny przekaz tej partii został zdecydowanie zanegowany.
Dzieło Tuska
I nie ma co ukrywać, że to, co się stało z Lewicą, jest dziełem Donalda Tuska. To on - przenosząc własną partię na centro-lewicę i przejmując większość lewicowych postulatów - sprawił, że drastycznie skurczyła się przestrzeń dla formacji lewicy światopoglądowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koalicja Obywatelska jest już zarówno za wolnym dostępem do aborcji, jak i za postulatami dotyczącymi związków partnerskich dla par homo- i heteroseksualnych, czyli za postulatami, które dotąd stanowiły istotny element postulatów lewicy.
Jeśli Lewica chce z nim konkurować, to musi albo udowodnić, że jest bardziej skuteczna od KO w ich realizacji (a to biorąc pod uwagę dysproporcję sił jest to trudne), albo zradykalizować swój przekaz. Tyle, że Polacy - i to nawet po lewej stronie - są wciąż społeczeństwem dość konserwatywnym i wcale nie chcą najbardziej radykalnych postulatów. Efekt? Radykalizując się w kwestiach moralnych, Lewica wcale nie przyciąga nowych wyborców, a nawet traci - część umiarkowanych - na rzec Koalicji Obywatelskiej.
Paradoks Lewicy
Postulaty społeczne, choć akurat w tej sprawie choćby Magdalena Biejat miała wiele słusznych rozwiązań, paradoksalnie nie są szczególnie atrakcyjne dla elektoratu liberalnego w kwestiach moralnych i społecznych, co oznacza, że także część z tego elektoratu odpływa do Koalicji Obywatelskiej.
PiS zaś - to stało się już wcześniej - zagospodarował (i to jak widać po tych wyborach) skutecznie - tę część elektoratu Lewicy, dla której istotniejsze są transfery socjalne, niż kwestie obyczajowe. Polityka spełnionych obietnic socjalnych, która zdecydowanie odróżnia poprzedni rząd od tego, który do obietnic ma podejście bardziej elastyczne sprawia, że elektorat, który kiedyś przepłynął z lewej strony do PiS, nie ma żadnych powodów, by się od niego odwracać, a radykalizm w kwestiach światopoglądowych odpycha ich jeszcze bardziej.
Donald Tusk zaś, choć oczywiście gdyby przyjął Lewicę na listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej mógłby świętować triumf, bo zapewne wyprzedziłby PiS, może ze spokojem spoglądać na sytuację po lewej stronie. Lewica będzie słabła coraz bardziej, a jej wyborców (a także rosnącą grupę polityków) będzie - jak robi to od lat - przejmować Koalicja Obywatelska.
Przedwczesna śmierć Lewicy?
Czy oznacza to, że formacje te skończą jak Samoobrona czy LPR? Niekoniecznie, ale z pewnością będą coraz słabsze, a być może przetrwa ostatecznie tylko Partia Razem. Pułapka Tuska jest jednak na tyle sprytna, że nie bardzo istnieje sposób, by z niej uciec. Lewica bowiem, i to też trzeba powiedzieć jasno, nie ma wyboru i jeśli chce się różnić od Koalicji Obywatelskiej, musi iść w radykalizm, który odpycha od niej część wyborców i czyni ją coraz słabszą i coraz mniej zdolną do realizacji obietnic. A jeśli dodać do tego fakt silnej frakcji konserwatywnej w nowej koalicji, to okazuje się, że Lewica nie jest w stanie "dowieźć" żadnych obietnic. TO sprawia, że obraz trudności stanie się jeszcze pełniejszy. Nie jest zatem wykluczone, że efektem będzie zanik lewicy i przejęcie jej elektoratu przez inne formacje.
Inna rzecz, że doświadczenie uczy, że mówienie o końcu jakiejś formacji czy jakiegoś polityka w Polsce bywa często zdecydowanie przedwczesne. Może się zatem okazać, że Lewica cudownie - wbrew własnych poglądom - "zmartwychwstanie". Będzie to jednak możliwe tylko jeśli Donald Tusk uzna, że z jakichś powodów jest mu to potrzebne.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski*
*Autor jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in.: "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".