Demokracja obroniona przed PiS‑em, czas odpocząć [OPINIA]

Wstępne wyniki sondażowe wyborów samorządowych pokazują, że PiS-u nie można pogrzebać, koalicja rządowa ma wspólnie stabilną większość nad ekipą Jarosława Kaczyńskiego, a Lewica albo znajdzie pomysł na siebie, albo zostanie połknięta przez Koalicję Obywatelską.

Rafał Trzaskowski i Donald Tusk
Rafał Trzaskowski i Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Olkusnik
Patryk Słowik

Kluczowa informacja zaś jest taka, że Polacy uznali, iż swoje zrobili w październiku 2023 r. Albo sprzeciwili się ośmioletnim rządom Prawa i Sprawiedliwości, albo je poparli. A dalej - niech już sobie politycy radzą sami, stwierdziło kilka milionów Polaków.

Inna rzecz, że kampania wyborcza była skrajnie nudna i skromna. Co też jest zrozumiałe, bo najważniejsze wybory mamy za sobą, a kolejne bardzo istotne będą już w 2025 r., gdy Polacy zdecydują, kto zastąpi w prezydenckim fotelu Andrzeja Dudę.

Sondażowe wnioski

Zanim o wnioskach, pozwólcie, Drodzy Czytelnicy, na dwie uwagi bardziej techniczne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po pierwsze, znamy na razie jedynie wynik badania sondażowego - exit poll. Dokładnego, ale jednak to nadal sondaż, a nie oficjalny rezultat. Może się więc okazać, że dziś na pierwszym miejscu jest Prawo i Sprawiedliwość, a pojutrze będzie Koalicja Obywatelska. Wielokrotnie już z jednym zwycięzcą zasypialiśmy, a z innym się budziliśmy.

Po drugie, procentowy wynik poszczególnych partii w głosowaniu do sejmików, liczony w skali całego kraju, to polityczna zabawa, kolejny sondaż poparcia politycznego. W samych wyborach chodzi przecież nie o to, czyj słupek będzie najdłuższy, tylko o to, kto będzie rządził w sejmikach.

A teraz do wniosków...

Dobry wynik PiS

To, co pokazują sondażowe wyniki wyborów samorządowych, to to, że Prawo i Sprawiedliwość nie umarło. Partia, która jest w stanie otrzymać ponad 30 proc. głosów w wyborach, w najgorszym dla siebie razie może być silną opozycją.

Spore poparcie dla PiS-u po październikowych wyborach parlamentarnych nie było zaś wcale, jak mawiał klasyk, oczywistą oczywistością. Tym bardziej, że PiS bardzo ciężko godziło się z oddaniem władzy, robiąc jedną głupotę za drugą.

Jednocześnie świat wcale nie zaróżowił się tak, jak tego by chciał Jarosław Kaczyński. Dobry procentowo wynik PiS-u to zapewne m.in. efekt niskiej frekwencji wyborczej. Wiele wskazuje na to, że znaczna część wyborców zmęczonych rządami PiS-u poszła w październiku na wybory, a tym razem została w domach, wybrała działki, spacery, wyjście nad jezioro bądź lody.

Dodatkowo kiepski wynik (sondażowo 18,5 proc.) uzyskał w Warszawie Tobiasz Bocheński. PiS najzwyczajniej w świecie nie ma dziś na pokładzie żadnej osoby, którą partia mogłaby wystawić w 2025 r. w wyborach prezydenckich i która miałaby szanse na wygraną. Wiadomo już, że Bocheński, który otrzymał w warszawskich wyborach o wiele gorszy wynik niż pięć lat temu Patryk Jaki, taką osobą nie jest.

Tusk i Trzecia Droga z powodami do zadowolenia

Z sondażowych wyników mają prawo być zadowoleni też Donald Tusk (i Rafał Trzaskowski, który uzyskał bardzo dobry rezultat w Warszawie), Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz.

Koalicja Obywatelska nadal jest najwięcej mogącą partią polityczną w Polsce. To ona będzie rozdawała karty przy układaniu większości we władzach samorządowych. Jednocześnie, w większości przypadków nie będzie możliwości stworzenia większości bez poparcia Trzeciej Drogi. Ta, wbrew temu, co niektórzy sugerowali, ma swój elektorat i istnieje nie tylko dzięki łaskawości wyborców innych partii, którzy postanowili jednorazowo zagłosować na Trzecią Drogę.

W efekcie ekipa Donalda Tuska stworzy z Trzecią Drogą koalicję w wielu sejmikach wojewódzkich. Wszystkie partie obecnej koalicji rządowej dostały zaś - to już niemal pewne - więcej głosów niżeli Prawo i Sprawiedliwość. Mówiąc najprościej: gdyby dziś odbyły się wybory parlamentarne, PiS nie miałoby szans odzyskać władzy.

W kwietniu 2024 r. nic nie wskazuje na jakiekolwiek zmęczenie wyborców Tuskiem, Hołownią, Kosiniakiem-Kamyszem, obecnie rządzącymi.

Smutni po wyborach

Ale są też tacy, którzy mogą być niezadowoleni. Jeśli rzeczywiste wyniki okażą się zbliżone do sondażowych, twardy orzech do zgryzienia będą mieli liderzy Lewicy.

Rezultat na poziomie 6,8 proc., po kilku miesiącach współrządzenia państwem, jest poniżej oczekiwań. A jednocześnie osłabi polityczną pozycję Lewicy w koalicji rządowej. Przykładowo, niebawem z Trzeciej Drogi mogą pojawić się sygnały, że nie ma powodu, aby dwukrotnie mniej popularna wśród Polaków Lewica miała tyle samo stanowisk co sojusz Hołowni i Kosiniaka-Kamysza.

Rzeczywistość odrobinę osładza dobry wynik Magdaleny Biejat w wyborach prezydenckich w Warszawie (najlepszy wynik kandydata Lewicy od 18 lat), ale to za mało, by być zadowolonym z rezultatu.

Lewica musi szybko znaleźć odpowiedź na pytanie: jak możemy odróżnić się od Koalicji Obywatelskiej? I tę odpowiedź pokazać samym wyborcom. W przeciwnym razie, bądź gdy odpowiedź będzie nieprzekonująca, Lewica niebawem zostanie połknięta przez KO, niczym smaczna przystawka.

Na więcej liczyła też na pewno Konfederacja. Politycy tego obozu mówili, że chcieliby tworzyć "partię dziesięciu procent", po cichu niektórzy wspominali o 12. Sondażowo jest 7,5. Czyli stabilnie, ale postępu od czasu wyborów parlamentarnych nie widać.

Bez powtórki

Czego więc dowiedzieliśmy się po tych wyborach?

Ano tego, że polityczną większość mają: Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica - wspólnie. Tego, że Prawo i Sprawiedliwość to silna opozycja, która może jeszcze zagrozić rządzącym; nie rozpada się na kawałki. I tego, że wszelkie tezy o tym, iż Polacy będą już chodzili do każdych wyborów, bardziej szanując prawo głosowania, okazały się bez pokrycia. Październikowy zryw wielu osób nie przekonał do powtórki.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (859)