"Tusk wytrącił Dudzie szabelkę z rąk". To zwiastun ostrego sporu
Media publiczne nie dostaną 3 mld zł w przyszłym roku, więc mogą przestać istnieć. To odpowiedź premiera i ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza na zawetowanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy okołobudżetowej. I próba przejścia do ofensywy. - Duda chciał pomachać szabelką, ale już ją stracił - mówi jeden z wiceministrów.
3 mld zł, które według poprzedniego projektu ustawy okołobudżetowej mogły (choć nie musiały) zostać przekazane mediom publicznym, będą skierowane m.in. na onkologię dziecięcą i leczenie chorób rzadkich - poinformował na konferencji prasowej Donald Tusk.
Przyznał, że będzie wynikało to wprost z nowego projektu ustawy okołobudżetowej, o którym - jak ustaliła Wirtualna Polska - ministrowie dowiedzieli się w środę na posiedzeniu rządu. - To bardzo dobre rozwiązanie - powiedział jeden z członków Rady Ministrów.
Jak słyszymy, to bezpośrednia konsekwencja zaskakującej decyzji Andrzeja Dudy, który dzień przed Wigilią poinformował o zawetowaniu poprzedniej wersji ustawy okołobudżetowej (która zakładała m.in. podwyżki dla tzw. budżetówki i możliwość wsparcia finansowego dla mediów publicznych).
Prezydent poinformował wówczas, że złoży swój własny projekt ustawy, uwzględniający podwyżki m.in. dla nauczycieli. Projekt ten trafił do Sejmu w środę 27 grudnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kilka godzin po tym głos zabrał Donald Tusk. To było tuż po posiedzeniu rządu, na którym premier poinformował ministrów o nowym planie, stworzonym - jak słyszymy - m.in. z kluczowymi urzędnikami Ministerstwa Finansów.
- Podjęliśmy decyzję po wecie pana prezydenta o przygotowaniu przez rząd nowej ustawy okołobudżetowej - mówił Tusk.
Jak dodał, "z naszego założenia te pieniądze miały trafić przede wszystkim na onkologię dziecięcą, o tym też publicznie zapewnialiśmy". Po tym zadeklarował: - Przygotowaliśmy nowy projekt ustawy, gdzie już wprost te 3 mld zł z obligacji będzie do dyspozycji NFZ-u z przeznaczeniem tych pieniędzy na onkologię dziecięcą, psychiatrię dziecięcą, choroby rzadkie. Jeśli coś z tych 3 mld zł zostanie, to też na inne programy onkologiczne.
Słowem: Donald Tusk zapewnił, że żadnego zbędnego wsparcia dla TVP nie będzie. I że dopóki media publiczne - szczególnie TVP - nie przejdą restrukturyzacji, nie będą mogły liczyć na finansowanie z budżetu państwa.
- To wytrącenie szabelki z rąk Dudy, którą tak machał przed Świętami - skomentował nieoficjalnie tuż po ogłoszeniu decyzji przez Tuska jeden z wiceministrów.
Zamieszanie z ustawą okołobudżetową i wetem Andrzeja Dudy - a także sporem o media publiczne - są zdaniem naszych rozmówców zwiastunem ostrego konfliktu na linii Pałac Prezydencki-Kancelaria Premiera. Tym bardziej że minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz poinformował o postawieniu w stan likwidacji TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej.
Powołał się przy tym na... ruch Andrzeja Dudy i brak finansowania dla mediów publicznych.
W poprzedniej wersji ustawy okołobudżetowej zapisano m.in., że w 2024 r. rząd może przekazać (choć nie musi) mediom publicznym na wniosek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji do 1,9 mld zł w ramach rekompensaty z tytułu utraconych wpływów abonamentowych. Do tego dochodzi 1 mld zł, który rząd może przekazać medialnym spółkom na podwyższenie kapitału zakładowego.
Z tych zapisów się jednak wycofano. Andrzej Duda stwierdził, że na - jego zdaniem - "nielegalnie przejmowane" przez nowy rząd media publiczne nie powinno być przeznaczane żadne wsparcie finansowe.
Dziś prezydent - zdaniem KO - traci argumenty.
Zdaniem rozmówców z partii rządzącej decyzja Donalda Tuska wyklucza też możliwość jakiejkolwiek próby zablokowania budżetu przez Andrzeja Dudę, co mogłoby - jak pisała "Gazeta Wyborcza" - doprowadzić nawet do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Z naszych informacji wynika, że tego wariantu pod uwagę nie bierze nawet sam prezydent. Przyspieszonych wyborów nie chcą też - jak słyszymy - politycy PiS.
Działacze partii Jarosława Kaczyńskiego w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że w perspektywie najbliższych miesięcy nie mieliby większych szans na odzyskanie władzy. - Teorie o przyspieszonych wyborach można włożyć między bajki - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Niektórzy działacze mówią wręcz o spodziewanej "klęsce" (zwłaszcza bez wsparcia TVP). I przyznają, że partia musi się najpierw "poukładać".
Czy PiS liczy na prezydenta? - Zapowiada się, że to będzie nasze najważniejsze "aktywo". Duda ma weto i może stawiać się Tuskowi. Ale wiecznie to przecież nie potrwa, musimy liczyć na siebie - przyznaje rozmówca WP.
Czytaj więcej:
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl