Tusk nie daruje Kurskiemu. Wyciągnął starą sprawę
Donald Tusk nie daruje Jackowi Kurskiemu. Na spotkaniu w Płocku nawiązał do ostatniej książki jego brata Jarosława, o historii rodzinnej, ale przywołał też dawną rozmowę z Lechem Kaczyńskim. – Będę ją pamiętał. Mówił, że nie widzi miejsca w życiu publicznym dla takich ludzi jak Jacek Kurski – powiedział lider Platformy Obywatelskiej.
To była jednak cała tyrada.
Krytykując w ostrych słowach byłego szefa TVP, Tusk mówił, że "zaprzęgnięto całe państwo do siania nienawiści". - Nie wyobrażam sobie akceptacji w życiu publicznym dla kogoś takiego jak Jacek Kurski – dodał polityk PO.
Wcześniej na spotkaniu w Płocku doszło do spięcia z jednym z uczestników.
- Mówi pan, że broni demokracji, a to za pana czasów strzelano do górników i atakowano ludzi na marszach niepodległości zwykłych ludzi. Jak można głosić taką hipokryzję - pytał młody uczestnik spotkania. Riposta Tuska była zdecydowana. - Po co pan powiela takie bzdury, wstydziłbym się na pana miejscu. Wiek nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Proszę teraz milczeć - dodał polityk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tuska zaczął spotkanie w Płocku od przypomnienia słów Jarosława Kaczyńskiego o dzietności i "dawaniu w szyję" przez młode kobiety. Nawiązał też do Roberta Lewandowskiego i jego czerwonej kartki w ostatnim meczu Barcelony. - Może się wkurzył, bo posłużył ostatnio jako argument w sprawie dzietności w Polsce - mówił Tusk.
- Ja właściwie się nie dziwię, dlaczego prezes ma taką orientację na temat dzietności i powodów, dla których ta dzietność jest taka, a nie inna. No bo skoro poseł Kownacki, jego współpracownik, twierdzi, że dzieci biorą się z oglądania meczów, no to trudno się dziwić, że rządy ludzi o takich kompetencjach przynoszą takie efekty jak spadek dzietności. My tu mamy dzieci i byśmy takich głupot nie opowiadali - mówił w Płocku Tusk.