Tusk: ochronić lustrowanych przed złymi politykami

Salon Polityczny: Panie przewodniczący, jaki miał Pan w szkole najniższy stopień ze sprawowania?

Donald Tusk:Bywały takie lata, że nie był on najwyższy.

Podoba się Panu pomysł, że uczeń z naganną oceną z zachowania nie przechodzi do następnej klasy?

- Mógłbym żartobliwie powiedzieć, że gdybym był uczniem w czasach, kiedy Roman Giertych jest ministrem edukacji narodowej, to być może nie skończyłbym szkoły, bo nie bardzo chciałem być umundurowany, nosiłem dłuższe włosy niż pozwalała na to pani dyrektor. Ale na szczęście wówczas nikt nie wpadł na pomysł, żeby mnie wyrzucać ze szkoły czy żeby nie dawać szansy na zdanie do następnej klasy. Ale tych pomysłów Romana Giertycha nie warto zbywać żartem, bo jest to dzisiaj minister codzinnie eksplodujący genialnymi pomysłami, od których czasami skóra cierpnie na grzbiecie.

Czy po obejrzeniu procesu lustracyjnego Zyty Gilowskiej zmienił Pan ocenę, co do uchwalonego przez Sejm, również głosami PO, nowego modelu lustracji?

- Nie. Wręcz przeciwnie. Ten proces, ale także opinie Zyty Gilowskiej zanim ten proces się zaczął, potwierdzają, że jawność i powszechność dostępu do dokumentacji leży w interesie tych, którzy są pokrzywdzeni, kaleczeni, atakowani teczkami wyjmowanymi przez różnych, podejrzanych typów, w sytuacjach, w których im taki atak jest do czegoś potrzebny. Mówiąc wprost: dobrze byłoby, aby ustawa zabezpieczała interesy pokrzywdzonych, tzn. żeby nie płacili kolejnej ceny za to, że np. narazili się władzom komunistycznym, a więc trzeba wprowadzić zapisy, które uniemożliwią zadawanie kolejnych ran i ciosów ludziom przyzwoitym, a czasami wręcz bohaterskim. Ale z drugiej strony dziś widać wyraźniej niż kiedykolwiek, że jawność, że powszechny dostęp do materiałów, które zawierają archiwa IPN, to jest najlepsza gwarancja bezpieczeństwa dla nas wszystkich.

A publikacja osobowych źródeł informacji, gdzie nie będzie wiadomo, czy ktoś faktycznie współpracował czy był tylko traktowany, może bez swojej wiedzy, to nie jest wbijanie noża w tych, którzy kiedyś mogli być na celowniku?

- To nie jest stwierdzenie, że ktoś był agentem. To jest pokazanie, jakie materiały wytworzyła bezpieka i jakiego typu informacje, fałszywe lub prawdziwe, wytwarzała przez lata na temat obywateli.

Panie przewodniczący, zwrócił się Pan do marszałka Senatu o przełożenie głosowań, by ustawę poprawić. A może trzeba powiedzieć sobie otwarcie, że najlepiej by było - to, co powiedział wczoraj marszałek Borusewicz - gdyby ustawa lustracyjna została napisana od nowa, bo obecne poprawianie uchwalonych przez Sejm rozwiązań to jest - jak to określił marszałek Borusewicz - robienie z krowy konia.

- Ja bym nie chciał, żeby ustawa przypominała ani krowę ani konia. Chciałbym, aby możliwie skutecznie ujawniła tajemnice archiwów SB, tak, aby dostęp był powszechny, żeby możliwie skutecznie broniła przed byłymi funkcjonariuszami i dzisiaj złymi politykami, tych, którzy mogą stać się ofiarami akcji lustracyjnej, a więc te zapisy gwarantujące ofiarom pełne bezpieczeństwo. I po trzecie, żeby ta ustawa w sposób bardzo klarowny, jeśli chodzi o system prawny, w taki sposób skuteczny doprowadziła do końca proces lustracyjny, żeby to się nie wlokło latami.

Donald Tusk mówi "nie" karze śmierci dla pedofilów?

- Jestem realistą i mówię: kara śmierci w Polsce oznacza pewnie satyfsakcję dla wszystkich, których szlag trafia, gdy słyszą doniesienia o takich sprawach, ale jej wprowadzenie oznacza bardzo poważny problem dla Polski, jako całości. Dlatego sto razy zastanówcie się panowie zanim tak wielkie przedsięwzięcie podejmiecie. Trzeba mieć na uwadze naprawdę interes Polski, a nie tylko własną satysfakcję.

Przeczytaj cały wywiad