Tusk o lotach Morawieckiego. "Zgubiono proporcje w sposób drastyczny"
Mateusz Morawiecki latał rządowym samolotem do Krakowa i Katowic w czasie, gdy obchodzono miesięcznice pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich. Donald Tusk zabrał głos w tej sprawie. - To wcale nie jest łatwe przyznawać się do błędu - mówił premier.
Z odtajnionego rejestru lotów HEAD wynika, że premier Mateusz Morawiecki 34 razy leciał rządowym samolotem do Krakowa i Katowic w czasie, gdy obchodzono miesięcznice pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich - ustalił TVN24.
"Podobnie było w 2023 roku, ale z małą różnicą: Morawiecki nie poleciał na południe Polski w dniu miesięcznicy w czerwcu oraz w grudniu. W tym drugim przypadku nie był już premierem" - czytamy w tekście.
"Zostałem szybko sprowadzony na ziemię"
Donald Tusk po spotkaniu z rządem, podczas konferencji prasowej, został zapytany o loty byłego premiera. Swoją wypowiedź rozpoczął od przyznania się do winy.
- To wcale nie jest łatwe przyznawać się do błędu. Ja, kiedy zaczynałem być premierem, korzystałem za często z lotów, które przysługują premierowi do transportu wewnątrz, w obrębie kraju i zostałem szybko sprowadzony na ziemię. Nie mam żadnych wątpliwości, że trzeba tutaj trzymać jakieś zdrowe proporcje, zdrowy rozsądek i taką naturalną przyzwoitość - mówił premier.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapytany o loty Morawieckiego, Tusk stwierdził, że nie jest to dla niego zrozumiałe i jednocześnie wspomniał, że 34 loty to nie wszystko.
- Prawdziwy problem polega na tym, że dzisiaj mówimy o setkach lotów każdego roku premiera i prezydenta. Nie tych 34, ale setkach lotów, więc mam wrażenie, że tam zgubiono te proporcje w sposób taki dość drastyczny - dodał Tusk.
Dodatkowo odniósł się do zarzutów w jego stronę dotyczących utajniania lotów. - Rzecz ciekawa, bo to mi ktoś zarzucił, że mój rząd, czy ja jako premier, utajniłem loty. Szybko to sprawdziłem i okazało się, że one zostały utajnione przez mojego poprzednika, więc urzędnicy rutynowo myśleli, że dalej tak to będzie wyglądało - przekazał.
Budżet
Tusk został zapytany również o kwestię ustawy budżetowej. Dokument leży na biurku prezydenta, który do środy musi zdecydować, czy podpisze ustawę, czy wyśle ją do Trybunału Konstytucyjnego. Andrzej Duda nie ma możliwości zawetowania ustawy.
- Nie sądzę, żeby prezydent zdecydował się na taki ruch. Byłby irracjonalny. Bardzo szkodliwy z punktu widzenia ludzi. Ja wiem, że to druga i ostatnia kadencja prezydenta i być może nie przejmuje się opinią publiczną, ale nie wygląda mi na człowieka, który na żywca chciałby dokuczyć tym, którzy czekają na podwyżki - stwierdził na konferencji prasowej Tusk.
- Jeśli prezydent Andrzej Duda będzie chciał utrudnić wypłatę podwyżek ludziom, to być może ja z koalicjantami zdecyduję się na skrócenie kadencji parlamentu. Jeśli ktoś zrobi zamach na interesy najbardziej potrzebujących, to się zdziwi - dodał.