Tusk o konwencji ws. przemocy wobec kobiet: nie ma pośpiechu
Premier Donald Tusk powiedział, że nie ma pośpiechu, jeśli chodzi o decyzję rządu w sprawie konwencji RE ws. przemocy wobec kobiet. Przekonywał, że sam ma obsesję na punkcie konieczności zwalczania przemocy w rodzinie.
19.06.2012 | aktual.: 19.06.2012 16:51
Szef rządu był pytany w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego", kiedy zapadnie decyzja rządu w sprawie Konwencji ws. przemocy wobec kobiet.
- Nie ma pośpiechu. W rządzie odbyła się pierwsza debata jej poświęcona. Zdemistyfikowała pewne stereotypy: ani minister (sprawiedliwości) Jarosław Gowin nie prezentuje w tej kwestii fundamentalistycznego stanowiska, ani minister (ds. równego traktowania) Agnieszka Kozłowska-Rajewicz nie jest ideologiem politycznej poprawności, aż żałowałem, że takie posiedzenia (rządu) nie są transmitowane na żywo - mówił Tusk.
Rząd zajmował się sprawą konwencji pod koniec maja. Ministrowie zdecydowali, żeby przed decyzją o podpisaniu dokumentu dać sobie kilka tygodni na przygotowanie analiz oraz opinii ekspertów. Premier zapowiedział później, że minister sprawiedliwości, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, szef MSZ oraz minister pracy przygotują raport dot. skutków prawnych wprowadzenia konwencji.
Na tle dyskusji o konwencji doszło do sporu pomiędzy pełnomocniczką rządu ds. równego traktowania, która uważa, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a ministrem Gowinem, który widzi w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych". Zdaniem Gowina niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją.
Tusk powiedział w "TP", że sam ma obsesję na punkcie przemocy w rodzinie i konieczności jej zwalczania. - Nikt w rządzie tej konieczności nie kwestionuje. Nasza dyskusja dotyczyła jednak pytania, co znaczy promowanie płciowości, niezwiązanej z płcią biologiczną, czyli tzw. gender. Konwencja według sceptyków może wymuszać na państwie zakaz promowania tradycyjnego modelu rodziny jako kulturowego stereotypu. Czy to oznacza, że np. część lektur powinna zniknąć z naszego życia, bo są nacechowane stereotypowym widzeniem? - pytał premier.
Jego zdaniem nie są to pytania bezzasadne, bo - jak zauważył - w kilku krajach widać, jak dobra intencja może się obrócić w swoją karykaturę. - I tylko tego chcielibyśmy uniknąć, jeśli chodzi o prawo krajowe, powinniśmy wprowadzić i respektować przepisy, które mają przeciwdziałać przemocy wobec kobiet - przekonywał Tusk.
Przyznał, że jego bardziej przekonuje punkt widzenia prezentowany przez minister Kozłowską-Rajewicz, ale - jak zastrzegł - daleki jest od kwestionowania z góry wszystkiego, co mówi minister Gowin.
- Konwencja może mieć też praktyczny skutek wobec problemu praw ofiar gwałtu. Dzisiaj ścigamy wyłącznie za gwałt na wniosek osoby zgwałconej. Konwencja - i taka jest też moja intencja - wskazuje na inne rozwiązanie, czyli na ściganie gwałtu z urzędu. Istnieje jednak presja ze strony środowisk poszkodowanych, sędziowskich i adwokackich, żeby tego nie zmieniać - mówił Tusk.
Jak dodał, kobiety nie chcą zeznawać ze względu na sposób postępowania w sądach, na wciąż dość niską kulturę pracy śledczej w tej sferze. - Dla kobiet często samo postępowanie jest dalszym ciągiem upokorzeń, wręcz dalszym ciągiem gwałtu. Na tym polega nasz najważniejszy dylemat z Konwencją. Po wielu godzinach dyskusji wiem, jak łatwo możemy kogoś skrzywdzić, chcąc mu pomóc. Takie dylematy nie zasługują na ideologiczną furię albo drwiny - ocenił premier.
Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do tej pory została podpisana przez 19 państw wchodzących w skład UE i spoza niej; Turcja, jako jedyne państwo, już ją ratyfikowała. Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Aby ją ratyfikować, Polska musi m.in. zmienić przepisy dotyczące trybu ścigania gwałtu, co obecnie czynione jest na wniosek ofiary, a nie z urzędu. Projekt zmian w tej sprawie przedstawił w kwietniu resort sprawiedliwości. Podobny projekt w Sejmie złożyli w maju posłowie PO.