Tusk mógł "uratować" Sutryka. Ale partia odpuściła Wrocław. Na ratunek "kandydatka-mem"
Politycy Koalicji Obywatelskiej mówią o możliwej klęsce Jacka Sutryka we Wrocławiu, ale jednocześnie nie robią nic, by jej przeciwdziałać. Obecny prezydent miasta jest rozgoryczony faktem, że na ostatnim odcinku kampanii nie wsparł go w mieście Donald Tusk. - Szanse są pół na pół - słyszymy w stolicy Dolnego Śląska.
19.04.2024 | aktual.: 19.04.2024 15:40
Niemniej nasi rozmówcy twierdzą, że gdyby Sutryk dał się pokonać przez kandydatkę Trzeciej Drogi, to byłaby sensacja. Dlaczego?
- Jeśli Jacka poprą wyborcy KO i Lewicy z wyborów parlamentarnych, to wygra te wybory - twierdzi rozmówca z koalicji.
Przypomnijmy: w wyborach do Sejmu Koalicję Obywatelską poparło we Wrocławiu 41 proc. głosujących, PiS - 21,6 proc., Lewicę - 14 proc., Trzecią Drogę - 13,5 proc., a Konfederację - 6,6 proc.
Głosy wyborców KO i Lewicy stanowiły ponad połowę. A przecież komitet wyborczy obecnego włodarza miasta to "Jacek Sutryk Lewica i Samorządowcy". Wniosek? - Na wybory w niedzielę muszą iść i platformersi, i lewicowcy, i umiarkowani wyborcy, którzy są w miarę zadowoleni z rozwoju miasta. I wtedy Sutryk wygra - mówi rozmówca WP.
Pytanie, które pozostaje na razie bez odpowiedzi - czym Sutryk i jego sztab jest ich w stanie zmobilizować?
Szkopuł w tym, że nie jest to takie proste. Gdyby wyniki z wyborów parlamentarnych przekładały się na samorządowe, to Sutryk wygrałby z kandydatką Trzeciej Drogi Izabelą Bodnar już w pierwszej turze. A jednak Bodnar zdobyła 30 proc. głosów, a Sutryk - 34 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co ciekawe, wiele przedwyborczych badań - w tym również na zlecenie stronników Sutryka - wskazywało, że jest bliski zwycięstwa już w pierwszej turze. Ostatecznie wyniki jednak kompletnie rozjechały się z oczekiwanymi - słyszymy od naszych rozmówców.
Dlatego też Sutryk - jak słyszymy we Wrocławiu - ma wielkie obawy o wynik drugiej tury. Po prostu: uważa, że może przegrać z jeszcze do niedawna nikomu nieznaną kandydatką. - Nie jest już tak pewny siebie, przeszedł szkołę życia. Drży o drugą kadencję. To jest autentyczny strach - mówi nam nieoficjalnie polityk znający realia Dolnego Śląska.
Między innymi z tego powodu - jak się dowiadujemy - Sutryk jest tak bardzo rozgoryczony faktem, że na ostatnim etapie kampanii do Wrocławia nie przyjechał Donald Tusk i osobiście go nie poparł. O tym, że Sutryk zabiegał o taką wizytę, pisaliśmy kilka dni temu w Wirtualnej Polsce. Informowaliśmy o tym, że premier i lider KO nie pali się do przyjazdu do Wrocławia i - zgodnie z naszymi zapowiedziami - nic się w tej sprawie nie zmienia.
Sutryka to zabolało - mówią jego znajomi. Liczył on bowiem - jak twierdzą ludzie z Dolnego Śląska - na mocne, widowiskowe i głośne na cały kraj wsparcie liderów KO na finiszu kampanii. - To poparcie Donalda sprzed pierwszej tury to było takie półgębkiem udzielone. Wielu odebrało to wręcz jako upokarzające dla Jacka - mówi jeden z działaczy.
Przypomnijmy: Donald Tusk udzielił poparcia Sutrykowi podczas jednej z konferencji prasowych w Kancelarii Premiera. Pod koniec spotkania z mediami pytanie w tej sprawie zadał jeden z dziennikarzy. Jak powiedział lider KO: - Jacek Sutryk ma nasze oficjalne poparcie, wydaje się, że bezwzględnie zasługuje on na szansę drugiej kadencji.
Więcej żadnych deklaracji poparcia ze strony lidera KO nie było.
Dlaczego? Od rozmówców z KO usłyszeliśmy dwa wytłumaczenia. Pierwsze: Tusk wcale nie wyrywał się do popierania Sutryka, nie jest człowiekiem z jego bajki, nie jest też pewny jego reelekcji. Nie chciałby zatem stawiać na kogoś, kto mógłby być ewentualnym przegranym.
Donald Tusk wie, że wielu wyborców wytykało Sutrykowi butę, arogancję i błędy w zarządzaniu miastem, a media - nie tylko lokalne - twierdziły, że wokół Sutryka narosło zbyt wiele spraw, które nie tylko dla niego, ale dla całej KO, mogą okazać się problematyczne. On sam kilkukrotnie wszelkie niewygodne dla siebie informacje starał się tłumaczyć i prostować. Niemniej, wciąż jest faworytem w wyborach na prezydenta Wrocławia.
Drugie wytłumaczenie: Tusk kibicuje Sutrykowi, ale po cichu. Dlaczego? - Bo wie, że jego przyjazd do Wrocławia mógłby zmobilizować wyborców PiS, którzy poszliby do urn i zagłosowali na Bodnar - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Stąd też uznano, że wsparcia premiera we Wrocławiu być nie musi. A jego nieobecność jest wręcz wskazana.
Sceptyczny był również Rafał Trzaskowski, ale - jak słyszymy - dał się przekonać. W ostatnim momencie przed ciszą wyborczą pojawi się na wiecu Sutryka we Wrocławiu.
Sutryk liczy, że wystąpienie Trzaskowskiego przynajmniej w części zrekompensuje straty, jakie wywołało bardzo ostre przemówienie byłego prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Dutkiewicz - niegdyś patron Sutryka - dziś wyraża się o nim jak najgorzej. - Wrocław jest dramatycznie źle zarządzanym miastem. Bardzo wiele spraw i kwestii związanych z ratuszem budzi najwyższe oburzenie. Standardy sięgnęły podłogi. Potrzebna jest zmiana - stwierdził podczas wystąpienia w czwartek 18 kwietnia.
Dutkiewicz przyznał: - W 2018 roku w wyborach prezydenckich zwyciężył wskazany przeze mnie Jacek Sutryk. Jacek Sutryk powiedział ostatnio, że ludzie Dutkiewicza powinni odejść. Ma rację. Jest pierwszy na tej liście.
Były włodarz Wrocławia stwierdził, że "tych rzeczy i spraw, które sprawiają, że się wstydzę i jestem oburzony, jest o wiele więcej". - To przedziwne kupno domu, to afera Collegium Humanum, to na przykład sto kilkadziesiąt synekur dla różnej maści polityków wspieranych finansami publicznymi przez spółki miejskie. Rocznie jest to równowartość jednego przedszkola. Jacek Sutryk przez pięć lat zabrał Wrocławiowi pięć budynków przedszkolnych poprzez tych sto kilkadziesiąt synekur - grzmiał Dutkiewicz. Stwierdził, że "cierpi estetyka miasta, panuje arogancja w sferze kultury, jest niedowład inwestycyjny, a Wrocław spada w rankingach jakości życia".
Jak słyszymy od jednego z polityków zajmujących się kampanią, wystąpienie Dutkiewicza mogło być dla tych wyborów przełomowe. Choć oczywiście tak być nie musi. Niemniej to był potężny cios w urzędującego prezydenta.
Czy to wystarczy jego kontrkandydatce? Mimo zaskoczenia, jakie wywołały wyniki pierwszej tury, Izabela Bodnar wciąż nie jest faworytką.
Furorę w sieci robi jej wystąpienie z czwartku, kiedy na własnej konwencji - według wielu - zachowywała się przedziwnie (nagranie poniżej). Filmik z jej udziałem stał się wiralem w sieci, przedmiotem wielu przeróbek i z pewnością nie przysporzył jej sympatii.
Niemniej liderzy Trzeciej Drogi nie mieli oporów, żeby poprzeć swoją kandydatkę na miejscu. Do Wrocławia przyjechali Władysław Kosiniak-Kamysz z Szymonem Hołownią i wezwali mieszkańców do głosowania. Nie zrobił tego Donald Tusk, co dla Sutryka w tak ważnym momencie jest odbierane jako cios.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl