Tusk czy Trzaskowski. Dylematy, których nie ma PO, ale mogą mieć wyborcy

Po wygranych wyborach kandydatem na premiera będzie Donald Tusk - powtarzają zgodnie politycy tej partii. Jednak według sondaży wyborcy bardziej ufają Rafałowi Trzaskowskiemu. Analizujemy, czy lider PO mógłby - w ślad za Jarosławem Kaczyńskim - zarządzać partią z tylnego siedzenia. Tak, by w wyborach twarzą Platformy został Trzaskowski.

Tusk czy Trzaskowski. Dylematy, których nie ma PO, ale mogą mieć wyborcy
Tusk czy Trzaskowski. Dylematy, których nie ma PO, ale mogą mieć wyborcy
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Patryk Michalski

18.02.2023 10:35

Kiedy w 2015 r. Jarosław Kaczyński wskazał Beatę Szydło jako kandydatkę PiS na premiera, politycy Platformy Obywatelskiej natychmiast nazwali ją "marionetką", która będzie zarządzana z tylnego siedzenia. To argument, który powraca od lat, również w przypadku Mateusza Morawieckiego. Z tego punktu widzenia zejście Donalda Tuska na drugi plan i postawienie na Rafała Trzaskowskiego jako przyszłego premiera, brzmi jak polityczna fikcja.

Tyle tylko, że przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, wyborcy w sondażach jasno wskazują, że bardziej ufają Trzaskowskiemu.

– Zapowiadanie, że to Tusk na pewno zostanie premierem może zniechęcić do głosowania tych, którzy zastanawiają się, czy w ogóle wziąć udział w wyborach – mówi w rozmowie z WP dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene. Według politolożki "deklaracja Tuska, że nie zostanie premierem po wyborach, albo deklaracja Trzaskowskiego, że chce być szefem rządu, zadziałaby korzystnie dla opozycji".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inne zdanie ma prof. dr hab. Rafał Chwedoruk, który uważa, że wiele partii chciałoby mieć dylemat, sprowadzający się do tego, którego ze swoich polityków bardziej wyeksponować.

- Po zwycięstwie opozycji, a to obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz, osoba, która zostanie premierem, będzie zmuszona do podejmowania trudnych decyzji budżetowych. Mówiąc brutalnie, Rafał Trzaskowski może nie mieć interesu w tym, żeby zostać premierem, bo to mogłoby podważyć jego szanse w wyborach prezydenckich. A na dziś byłby ich faworytem – dodaje ekspert.

Prezydencką ścieżkę dla Trzaskowskiego widzi też Tomasz Grodzki. - Po wygranych wyborach Donald Tusk jest naturalnym kandydatem na premiera, a Rafał Trzaskowski powinien startować w wyborach na prezydenta Polski – mówił marszałek Senatu w Wirtualnej Polsce.

Tusk mobilizuje żelazny elektorat PiS

Mieńkowska-Norkiene przekonuje, że w wyborach, w których o zwycięstwie mogą zdecydować pojedyncze głosy, to Rafał Trzaskowski ma większe szanse na poszerzenie elektoratu.

- To niemal niemożliwe, że ktoś, kto głosował kiedyś na PiS, teraz zagłosuje na Tuska. W przypadku Trzaskowskiego szanse są nieco większe. Szacuję je na 5 proc. Widzę potencjał m.in. wśród niezadowolonych konserwatywnych nauczycieli, zawiedzionych samorządowców w mniejszych miejscowościach, policjantów, konserwatywnych, ale emancypujących się kobiet – mówi ekspertka.

Politolożka zwraca również uwagę, że Tusk ma zdecydowanie większy elektorat negatywny, a TVP i media rządowe dbają, by jego taki wizerunek był wtłaczany w głowy odbiorców. – Tusk mobilizuje do głosowania żelaznych wyborców PiS-u. To, co może najbardziej zaszkodzić Kaczyńskiemu, to pozostanie w domach tych, którzy wcześniej ich poparli. Trzaskowski z kolei mógłby zyskać poparcie szerszej grupy wyborców opozycji, bo jest kojarzony jako bardziej progresywny. A dramat wyborców opozycji polega na tym, że politycy, na których mogą głosować, są od nich znacznie bardziej konserwatywni.

- Wszystko to, co wydarzyło się po przegranych o włos wyborach prezydenckich, nie zadziałało na niekorzyść Trzaskowskiego. To oznacza, że jego potencjał wciąż jest bardzo duży. Co bardzo ważne jest na szczycie zaufania społecznego. Chodzi o zagospodarowanie tego dodatkowego ułamka wyborców, czego moim zdaniem nie będzie w stanie zrobić Tusk – dodaje Mieńkowska-Norkiene.

Według niej o fakcie, że PiS widzi ten potencjał, świadczą ostatnie ataki. Choćby przy okazji konkursu Ministerstwa Edukacji i Nauki, w którym środki na siedziby dostało wiele organizacji związanych z obozem władzy, Przemysław Czarnek atakował właśnie prezydenta Warszawy. - PiS w niego uderza, bo widzą, że Trzaskowski może stwarzać zagrożenie - przekonuje rozmówczyni WP.

Inne partie opozycyjne grają na Trzaskowskiego?

Prof. Rafał Chwedoruk uważa jednak, że dla Platformy wybór między Tuskiem a Trzaskowskim nie jest kluczowym problemem. – To raczej politycy innych partii opozycyjnych będą próbowali to wykorzystać, że PO ma dwóch polityków, z których jeden jest bardzo popularny, ale nie ma własnego dużego zaplecza, a drugi jest trochę mniej popularny, ale kontroluje partię.

Potwierdzać mogą to słowa Adriana Zanderga. – Myślę, że Donald Tusk nie będzie premierem – stwierdził w Polsat News. Politycy partii Razem to grupa najbardziej sceptyczna wokół lidera Platformy i jego najbliższych współpracowników. Nieco łagodniej o sprawie w programie "Tłit" Wirtualnej Polski mówił szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.

- Premierem będzie ten, kogo wyznaczy PO jako największa partia opozycyjna – zadeklarował. Na pytanie, kto byłby lepszy, odpowiedział tak: Trzaskowski jest nowszy, fajniejszy, cieplejszy, daje poczucie, że łatwiej będzie wygrać wybory. Donald Tusk ma więcej doświadczenia, jest trudniejszym przeciwnikiem dla PiS – podkreślał.

Najpierw Trzaskowski musi się określić

Prof. Chwedoruk widzi jednak scenariusz, w którym to Platforma może zdecydować o wysunięciu Trzaskowskiego na pierwszy plan.

– Nie jest to najbardziej prawdopodobna opcja, ale jeśli sondaże PO staną w miejscu lub zaczną lekko spadać, a Platforma i Lewica będą startowały osobno, to Trzaskowski może być bardziej eksponowany. Dla młodszej części elektoratu będzie on łatwiejszy do zrozumienia i bliższy lewicy niż Donald Tusk. Pozytywnie zadziała też czynnik pokoleniowy - dodaje ekspert.

Politolog nie wierzy, żeby ewentualny konflikt na linii Tusk-Trzaskowski był kluczowym problemem.

– PO stoi przed szansą powrotu do władzy. Jej ograniczenie ze względu indywidualnych ambicji, przy takiej profesjonalizacji polityki, nie wydaje mi się najbardziej realnym scenariuszem - dodaje.

Renata Mieńskowska-Norkiene zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. – Przede wszystkim to sam Trzaskowski najpierw powinien ogłosić, że chce się liczyć w tych wyborach. Na razie mówi coś półgębkiem, ale nic nie deklaruje wprost - podkreśla. Bez jasnej deklaracji Platforma Obywatelska do wyborów będzie powtarzała, że nie ma o czym dyskutować.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1250)