"Tusk buduje kłamliwą legendę". Politycy PiS reagują na słowa lidera PO
- Domysły o tym, że rządy PiS zostały w Polsce zainstalowane przez Rosję, są uprawnione - powiedział Donald Tusk w wystąpieniu dotyczącym afery podsłuchowej z 2014 roku. Mówił także o "aferze węglowej" za rządów PiS, którą musi wyjaśnić komisja śledcza. Czy mocne zarzuty ze strony lidera PO robią wrażenie na PiS? - Przecież ten człowiek sam nie wierzy w to, co mówi - komentują politycy partii rządzącej w rozmowie z Wirtualną Polską. I przekonują, że "Tusk próbuje budować kombatancką legendę o tym, że jego rząd obalił globalny spisek".
18.10.2022 | aktual.: 19.10.2022 00:31
Donald Tusk odniósł się na wtorkowej konferencji prasowej do doniesień "Newsweeka". W niedzielę tygodnik kierowany przez Tomasza Sekielskiego ujawnił zeznania wspólnika Marka Falenty. Wynika z ich, że miał on sprzedać taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele, na których zostali nagrani polscy politycy, rosyjskim służbom specjalnym. Według ustaleń tygodnika miało do tego dojść, zanim w czerwcu 2014 roku wybuchła afera podsłuchowa, ujawniona przez tygodnik "Wprost".
Warto przy tym podkreślić, że w grudniu 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Falentę na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia i uznał go za winnego zlecenia podsłuchów.
Donald Tusk na wtorkowym spotkaniu z dziennikarzami w siedzibie Platformy Obywatelskiej stwierdził, że PiS w sprawie podsłuchów mógł współdziałać z Falentą i rosyjskimi służbami specjalnymi. - Uprzedzałem, że Kaczyński i PiS dają się wmontować poprzez działania służb specjalnych z Rosji, a także polskich aferzystów, w scenariusz pisany cyrylicą. Dzisiaj nie mamy już co do tego żadnych wątpliwości - stwierdził lider PO (relacja z konferencji TUTAJ).
Jak zapowiedział, w tej konkretnej sytuacji to komisja śledcza miałaby wytłumaczyć "wpływ rosyjskich służb na politykę energetyczną PiS" oraz odpowiedzieć na pytanie, "dlaczego rządy PiS były tak mocno uzależnione od importu rosyjskiego węgla". - Dzisiaj nie mamy innego wyjścia. Sprawy w prokuraturze giną, wątek szpiegowski się właściwie nie pojawia - przekonywał lider PO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Reakcja PiS. "Tusk broni się przez atak. Kompromituje się"
Twierdzenia Donalda Tuska wykpiwają politycy PiS - zarówno z rządu, jak i klubu parlamentarnego. - Dlaczego nie uznać, że to Tusk stał za aferą podsłuchową? Nie został nagrany. Wyjechał do Brukseli. Dlaczego nie miałby stać za tą sprawą? - pyta Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
To właśnie on dzień przed konferencją Tuska polecił liderowi PO przyjść na spotkanie z dziennikarzami wraz Radosławem Sikorskim, który był jednym z bohaterów afery podsłuchowej i również został nagrany w restauracji Sowa i Przyjaciele.
- Nie wiem, czy te bzdury opowiadane przez Tuska warto w ogóle komentować. On broni się przez atak. Przecież pamiętamy, co działo się za czasów rządów PO, co robił Tusk m.in. w kontekście Smoleńska, jak zachowywał się Radosław Sikorski, jak rząd PO ignorował przejęcie Krymu przez Rosję, jak wprowadzał politykę resetu relacji z Putinem. To wszystko obciąża Tuska, a dziś Tusk próbuje nieudolnie z siebie to zmyć - twierdzi minister Wąsik.
Pytany, jak odnosi się do słów przewodniczącego Tuska o "zainstalowaniu rządu PiS przez Rosję", polityk partii rządzącej odpowiada, że szef PO tymi stwierdzeniami "uchybia polskiemu narodowi".
Rzecznik PiS Radosław Fogiel w rozmowie z Wirtualną Polską dodaje: - Niezależnie od legend opowiadanych przez Tuska i jego narracji, trzeba pamiętać o jednej rzeczy: rząd PO nie upadł przez żadne taśmy, tylko przez ogromną biedę i bezrobocie panujące za czasów tej partii.
To jest dziś najważniejszy przekaz formacji rządzącej. - Tusk był premierem polskiej biedy, to jest kwestia podstawowa. Dziś polityk ten chce to przykryć, chce się przefarbować i udawać, że to nie on prowadził politykę zbliżenia do Rosji - twierdzi rzecznik partii rządzącej. I dodaje, że Tusk "próbuje budować kombatancką i zafałszowaną legendę, że jego rząd upadł przez jakiś globalny spisek".
Fogiel twierdzi też, że gdyby słowa Tuska mimo wszystko potraktować poważnie, to lider PO przyznał de facto, że "w Moskwie mają nagrania na polityków Platformy, którymi można ich szantażować".
"Był najwierniejszym sługą i Niemiec, i Rosji"
Na opinie Tuska ostro reaguje przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PiS Waldemar Andzel. - Pan Tusk się ośmiesza. On był zawsze najwierniejszym sługą i Niemiec, i Rosji. Taką politykę prowadził i taką politykę cały czas prowadzi. Tusk zachowuje się jak złodziej, który krzyczy: "łapać złodzieja" - mówi Wirtualnej Polsce polityk PiS.
Waldemar Andzel jednoznacznie stwierdza, że jego formacja nie poprze pomysłu Tuska dotyczącego powołania komisji śledczej ds. afery podsłuchowej. - Dziś taka komisja nic by nie wniosła. Sprawą zajmuje się prokuratura. Komisję trzeba było powołać, gdy afera podsłuchowa wybuchła. Ale wtedy PO to blokowała - przypomina szef sejmowej komisji ds. specsłużb.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Odgrzewany kotlet"
Niektórzy politycy PiS - na czele z premierem - wolą doniesienia "Newsweeka" i teorie powtarzane przez Tuska niemal zupełnie zignorować. - Doniesienia te związane są z chęcią przykrycia dobrych działań rządu. Odgrzewany kotlet - tak o sprawie mówi Marek Ast, szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Polityków PiS trudno przekonać do oficjalnych wypowiedzi na temat doniesień "Newsweeka". Kilku z nich przekazało nam, że twierdzenie o tym, iż aferę podsłuchową rozkręciło PiS we współpracy z Kremlem, by obalić rząd PO, jest "piramidalną bzdurą", do której nie ma większego sensu się odnosić.
Nasi rozmówcy nie uważają, żeby ta sprawa stała się tematem kampanii wyborczej i wpłynęła na nastroje społeczne. Przedstawiciele obozu władzy twierdzą, że Tusk próbą gry skojarzeniami i łączenia PiS z Rosją "mobilizuje najtwardszych i najbardziej radykalnych zwolenników opozycji".
Mimo to szef PO jest pewny swego. - Dlaczego Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce? Bo dokładnie w tym samym czasie [w 2014 roku - przyp. red.] rozmawialiśmy o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą i UE. To był czas pierwszej napaści Rosji na Ukrainę. I dokładnie w tym samym czasie zaproponowałem ustanowienie unii energetycznej, by uniezależnić UE od rosyjskiego gazu. Właśnie wtedy rosyjskie służby, pan Falenta, a także siły po polskiej stronie, uruchomiły proceder ujawnienia i sprzedaży nagrań rosyjskiej stronie - powiedział we wtorek Donald Tusk.
Media: "łańcuch dowodowy został zamknięty"
Jak twierdzi "Gazeta Wyborcza", ujawnione w najnowszym "Newsweeku" zeznania wspólnika Marka Falenty mają "zamykać łańcuch dowodowy wskazujący, że za aferą podsłuchową, która w 2015 r. doprowadziła do wyborczego zwycięstwa PiS, stoi Rosja i jej służby specjalne".
Jak pisze tygodnik kierowany przez Tomasza Sekielskiego, zeznający w charakterze "małego świadka koronnego" wspólnik Falenty Marcin W. opowiedział prokuratorowi, że 14 kwietnia 2014 r. Falenta zawiózł do Rosji nagrania podsłuchanych rozmów polityków ówczesnego rządu PO-PSL. Tam miał sprzedać je "zaufanemu człowiekowi Putina", licząc, że w zamian rosyjscy partnerzy darują mu ogromny dług za węgiel, który od nich sprowadził, a za który nie zapłacił. Miesiąc później nagrania zaczęły ukazywać się w polskich mediach.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski