Taśmy sprzedane Rosjanom? Tusk zwołał specjalną konferencję

Taśmy sprzedane Rosjanom? Tusk zwołał specjalną konferencję

Taśmy sprzedane Rosjanom? Tusk zwołał specjalną konferencję
Taśmy sprzedane Rosjanom? Tusk zwołał specjalną konferencję
Źródło zdjęć: © PAP | Roman Zawistowski
Mateusz Czmiel
18.10.2022 12:49, aktualizacja: 18.10.2022 13:58

Donald Tusk odniósł się do publikacji "Newsweeka", według której taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" miały zostać sprzedane rosyjskim służbom. Lider PO zwrócił się bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego. - To jest w interesie Polski, opinii publicznej, ale także w interesie pana i pańskiej partii, aby nie pozostała ta wyjątkowa niepokojąca dwuznaczność i cień wiszący nad waszymi rządami - powiedział Tusk i wezwał do powołania sejmowej komisji śledczej, która ma wyjaśnić "aferę węglową".

- Materiał tygodnika "Newsweek" przypomniał stare i ujawnił nowe informacje na temat słynnych podsłuchów pana Falenty i bardzo dziwnych zdarzeń. Niepokojących tajemnic. Oburzających zaniechań w sprawie śledztwa, które powinno wyjaśnić udział rosyjskich służb specjalnych i rosyjskiej mafii w całej tej sprawie - powiedział lider PO Donald Tusk.

Tusk przypomniał o tym, o czym "ostatnio się nie mówi, a ta rzecz ma realny wpływ na życie milionów Polaków". - Chodzi o energię, węgiel i prawdziwe tło polityczne rosyjskiego zaangażowania w sprawę pana Falenty i opiekę nad nim oraz udowodniony i udokumentowany udział rosyjskich służb specjalnych w całej tej operacji - kontynuował były premier. Tusk dodał, że w tej operacji brali także udział funkcjonariusze CBA "lojalni wobec PiS" i funkcjonariusze, którzy "po przejęciu władzy przez PiS awansowali", a awans ten miał być związany z "ich rolą w tej sprawie".

Polityk przypomniał, że ujawnienie podsłuchów w czerwcu 2014 roku doprowadziło do rozpoczęcia procesu "destabilizacji politycznej w Polsce". - Kilka tygodni wcześniej podjąłem decyzję o kontroli w firmie pana Falenty i było to konsekwencją moich rozmów z "górniczą" Solidarnością i górniczymi związkami zawodowymi, które zwracały uwagę na narastający import rosyjskiego węgla i na bardzo złe rzeczy, jakie mają miejsce na tym fragmencie rynku węglowego - mówił Tusk.

Tusk apeluje o powołanie komisji śledczej

Tusk powiedział, że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej destabilizacją sytuacji politycznej, bo w czasie, kiedy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty, rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską, a on jako premier zaproponował ustanowienie unii energetycznej, czyli wspólnego rynku gazowego Europy tak, by uniezależnić UE od gazu z Rosji.

- Właśnie wtedy rosyjskie służby, pan Falenta, ale także, niestety, po polskiej stronie znalazły się siły i osoby, które były tym zainteresowane, uruchomiły ten proceder ujawnienia, a następnie sprzedaży tych nagrań rosyjskiej stronie - powiedział Tusk.

Wskazał, że kiedy zdawał urząd premiera import rosyjskiego węgla do Polski wynosił 4,9 mln ton. - Po dwóch latach rządów PiS-u import wzrósł do 13 milionów ton rosyjskiego węgla do Polski - mówił i dodał, że wówczas ministrem odpowiedzialnym za energię był Krzysztof Tchórzewski, którego - jak powiedział - najbliższa rodzina - syn i brat "prowadzili na dużą skalę handel węglem z Rosją".

- Nie szukam sensacji. Nie zakładam i nigdy nie zakładałem, że PiS, Jarosław Kaczyński, liderzy tej partii są bezpośrednio wplątani w aferę szpiegowską czy że współpracują z rosyjskimi służbami, ale kiedy tylko rozpoczęła się sprawa pana Falenty, uprzedzałem w Sejmie i publicznie, że Kaczyński i PiS dają się wmontować poprzez działania rosyjskich służb specjalnych i polskich rodzimych aferzystów w scenariusz pisany cyrylicą, pisany obcym alfabetem. Dziś już nie mamy co do tego żadnych wątpliwości - mówił Tusk.

Lider PO powiedział, że należy utworzyć niezależną od Ziobry i Kaczyńskiego komisję śledczą, która dogłębnie wyjaśni całą sprawę. - Tylko komisja śledcza mogłaby wyjaśnić, na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS - mówił Tusk i zaapelował do wszystkich sił politycznych o dogłębne wyjaśnienie tej sprawy.

Tusk zwrócił się do Kaczyńskiego

- Dlaczego w ciągu pierwszych trzech lat rządów PiS Polska została tak mocno uzależniona od rosyjskiego węgla? Dlaczego dzisiaj brakuje polskiego węgla? Dlaczego działacze partyjni i ich rodziny były tak zaangażowane w import rosyjskiego węgla? Dlaczego na żadnym etapie śledztwa nie zbadano rzetelnie tych związków, które były ewidentne i potwierdzone: rosyjskich służb, zarówno z kelnerami jak i panem Falentą? - mówił Tusk.

Lider PO zwrócił się bezpośrednio do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Panie prezesie Kaczyński. To jest w interesie Polski, opinii publicznej, ale także w interesie pana i pańskiej partii, aby nie pozostała ta wyjątkowa niepokojąca dwuznaczność i cień wiszący nad waszymi rządami. Ta bardzo przykra, ponura smuga cienia. To jest przede wszystkim w waszym interesie, aby publicznie i otwarcie wyjaśnić, dlaczego tak się stało, że nad bezpieczeństwem energetycznym polski zawisła ta groźba ingerencji rosyjskiej i to ingerencji, w której uczestniczyły świadomie lub nie, takie osoby jak Falenta i niestety ludzie bliscy szefostwu PiS. Wy to musicie wyjaśnić. Szybko i natychmiast. Wzywam was do powołania sejmowej komisji śledczej po to, żeby nikt w Polsce nie mógł snuć domysłów, że władza PiS została zamontowana tutaj przez rosyjskie służby, a dzisiaj takie domysły są uprawnione - powiedział Tusk.

Taśmy sprzedane rosyjskim służbom?

Według tygodnika "Newsweek" wspólnik Marka Falenty skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. Tygodnik napisał, że w czerwcu 2021 wspólnik Falenty, Marcin W. złożył zeznania w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.

Jak czytamy, W. razem z Falentą był w 2014 roku w Kemerowie w Rosji. W. zeznał w prokuraturze, że jego wspólnik "leciał do Kemerowa z prezentem, tj. nagraniami polskich polityków, dla Rosjan". Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób". Marcin W. relacjonował, że w Kemerowie, podczas imprezy w saunie z udziałem prostytutek, Falenta został poproszony o wyjście z przedstawicielem służb, a później w hotelu powiedział Marcinowi W., że "dogadał się z Ruskimi". "Jak go spytałem, za ile i co im sprzedał, powiedział, że sprzedał wszystko, a za ile, to mi nie powie" - zeznał. Tygodnik zauważył, że miesiąc później w Polsce wybuchła afera taśmowa i zostały opublikowane zapisy pierwszych rozmów.

Według autora publikacji, w materiałach sprawy, do których dotarł, "nie ma śladu, by śledczy z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku dopytywał o szczegół tego, co W. ujawnił, albo próbował zweryfikować prawdziwość jego zeznań". "W protokołach nie widać również, by zeznania Marcina W. śledczy próbowali weryfikować podczas przesłuchania Falenty. Nie pada tam ani jedno pytanie dotyczące sprzedaży nagrań" - czytamy w publikacji Newsweeka. "Jednak, co najbardziej zaskakujące, z odpowiedzi prokuratury nie wynika, by postępowanie było prowadzone w kierunku szpiegostwa czy też współpracy z obcym wywiadem" - pisze "Newsweek".

Rosyjski wątek w sprawie podsłuchowej

Posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli wcześniej, że będą domagali się informacji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry na temat "rosyjskiego wątku w sprawie podsłuchowej".

Czego tak bardzo obawia się PiS, sam Ziobro i Jarosław Kaczyński, że w sprawie tak zasadniczej dla polskiego bezpieczeństwa wolą tę sprawę zamiatać pod dywan? - pytał na konferencji w Sejmie poseł KO Marcin Kierwiński.

Reakcja z obozu PiS

Do sprawy odniósł się również pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn.

"Gdy Platforma rządziła, nie udało jej się znaleźć związków afery podsłuchowej z rosyjskimi służbami. Teraz, na potrzeby polityczne, posłowie PO szafują oskarżeniami. Jednocześnie próbują podważać legitymizacje rządu. Skrajnie nieodpowiedzialne" - napisał na Twitterze.

źródło: PAP

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1620)
Zobacz także