Turystka zostawiła psa w samochodzie i poszła nad Morskie Oko
Turystka zostawiła psa w zamkniętym samochodzie i wybrała się nad Morskie Oko - w obie strony to ponad 15 kilometrów. Zwierzaka uratowali policjanci, a o sprawie zawiadomiono Prokuraturę Rejonową w Zakopanem.
15.09.2021 18:21
Do skandalicznej sytuacji doszło w poniedziałek, 13 września, na parkingu w Palenicy Białczańskiej, gdzie zaczyna się najpopularniejszy szlak prowadzący do Morskiego Oka, czyli jednej z największych atrakcji turystycznych Tatr w Polsce.
Popołudniu na numer alarmowy 112 zadzwonili turyści, którzy w jednym z samochodów zauważyli skomlącego psa. Jak wynika z ich relacji, zwierzę musiało tam znajdować się zamknięto od kilku godzin, a pojazd zdążył się mocno nagrzać, ponieważ pogoda była słoneczna, a wszystkie okna zamknięte.
Na miejsce natychmiast skierowano mundurowych z Komisariatu Policji w Bukowinie Tatrzańskiej.
"Mundurowi szukali kontaktu z właścicielem samochodu, jednak w pobliżu nie było nikogo kto by cokolwiek wiedział o ich aktualnym miejscu pobytu. Policjanci nie czekali na powrót właścicieli i podjęli próbę uwolnienia pieska" - relacjonuje asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Drzwi udało się otworzyć bez uszkodzenia samochodu, a zwierzę wyciągnięto na zewnątrz. Wkrótce na parkingu pojawiła się również właścicielka, która stwierdziła, że wybrała się tylko na szlak do Morskiego Oka… tam i z powrotem to w sumie ponad 15 kilometrów. Nawet wprawionym turystom pokonanie tej trasy, bez przystanków, może zająć cztery godziny. Turystka tłumaczyła jeszcze, że nie zdawała sobie sprawy z krzywdy, którą wyrządziła psu.
"Policjanci udokumentowali okoliczności tego zdarzenia, przesłuchali właścicielkę psa, a następnie powiadomili o tym zdarzeniu zakopiańską prokuraturę. Przypominamy, że za znęcanie się nad zwierzęciem może grozić kara do trzech lat pozbawienia wolności" - podkreśla asp. sztab. Roman Wieczorek.