ŚwiatTurcja ujawnia tożsamość zabójców saudyjskiego dziennikarza. Profesjonalni agenci tak nie zabijają

Turcja ujawnia tożsamość zabójców saudyjskiego dziennikarza. Profesjonalni agenci tak nie zabijają

Turcja ujawniła nowe informacje o zabójstwie saudyjskiego dziennikarza w konsulacie jego kraju w Ankarze. Szokuje przede wszystkim brutalność, a też głupota morderców. Wiadomo, że służby specjalne wielu państw mordują przeciwników. Rzadko jednak popełniają aż tyle błędów.

Turcja ujawnia tożsamość zabójców saudyjskiego dziennikarza. Profesjonalni agenci tak nie zabijają
Źródło zdjęć: © OZAN KOSE/AFP/East News
Jarosław Kociszewski

Ankara utrzymuje, że posiada nagranie audio dowodzące, że Jamal Khashoggi został zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w ciągu 7 minut. Mężczyzna został zaprowadzony do gabinetu konsula generalnego, gdzie dokonano zbrodni. Nikt go nie przesłuchiwał. Został pobity, ale żył jeszcze, gdy oprawcy zaczęli ćwiartować jego ciało. Słuchali przy tym muzyki.

Równie szokująca, co brutalność oprawców jest ich niefrasobliwość. Nie jest żadną tajemnicą, że tajne służby wielu usuwają państw usuwają różnego rodzaju wrogów. Ostatnio Rosjanie znaleźli się pod obserwacją z powodu błędów swoich agentów. Dawno nikt nie działał w sposób tak nieprofesjonalny jak Saudyjczycy.

Orit Perlov, izraelska ekspertka ds. bezpieczeństwa zwróciła uwagę na to, że nikt, pod żadnym pozorem nie sprowadza "ofiary do drapieżnika". To zabójcy tropią i likwidują ofiarę, a nie zapraszają jej do swojego biura, co w razie wpadki pozwala błyskawicznie rozpoznać sprawców.

W ciągu kilku godzin od śmierci Khashoggiego do internetu trafił film z kamery przemysłowej pokazującej, jak 2 października wszedł do konsulatu i już z niego nie wyszedł. Stąd pewność, kto stoi za zbrodnią. Izraelczycy obarczani odpowiedzialnością za śmierć wielu swoich przeciwników nigdy nie przyznają się do zamachów. W kwietniu 2018 r. na ulicy w Kuala Lumpur, stolicy Malezji, zastrzelony został palestyński naukowiec. Podejrzenia padają na Mosad. Nikt nie może jednak niczego Izraelczykom udowodnić pomimo tego, że władze mają zdjęcia rzekomych zabójców.

W lutym 2017 r. na lotnisku w Kuala Lumpur dwie kobiety zamordowały Kim Dzong Nama, brata przywódcy Korei Północnej. Mężczyzna został zaatakowany gazem bojowym. Aresztowano Wietnamkę i Indonezyjkę. Nie jest nawet pewne, czy kobiety do końca wiedziały, co robią.

Broń chemiczna jest też ulubioną bronią rosyjskich agentów bardziej lub mniej skutecznie mordujących za granicą. Oni też ostatnio nie ustrzegli się błędów, od kolejnych numerów paszportów, przez dokumenty wiążące ich z siedzibą wywiadu, po zbyt ujednolicone i rzucające się w oczy ubrania.

Saudyjczycy byli równie nierozważni. Turcy zidentyfikowali 15-osobowy oddział i ujawnili zdjęcia paszportów jego członków. Upublicznione dane pozwalają niektórych z nich wprost powiązać z otoczeniem następcy tronu księcia Muahammada bin Salmana (MBS). Na przykład Salah Tubaigy jest specjalistą od zabezpieczania materiału dowodowego. Możliwe, że to on ciął ciało ofiary piłą do kości. Nie trzeba być ekspertem w dziedzinie dyplomacji, żeby wiedzieć, że piły do kości nie są standardowym wyposażeniem konsulatów.

Bardziej radykalnym sposobem likwidowania przeciwników w sposób uniemożliwiających jednoznacznej identyfikacji sprawców są bomby. Kilku naukowców związanych z irańskim programem nuklearnym straciło życie. W Teheranie zdarzyło się nawet, że zabójcy na skuterach podjechali w ruchu ulicznym do samochodu ofiary i do drzwi przyczepili niewielką bombę magnetyczną. Irańczycy tradycyjnie oskarżyli Mosad, a Izraelczycy zachowali milczenie – w końcu nikt ich za rękę nie złapał.

Większość zabójstw dokonywanych na zlecenie państwa pozostaje w cieniu. Przy tym mnie ma lepszego sposobu maskowania się niż ukrycie działań w wojennej mgle. Nikt nie wie ilu dokładnie przywódców organizacji terrorystycznych zginęło w atakach dronów czy od kul snajperów. Znane są nagrania z nalotu, w którym zginął przywódca Al Akaidy w Iraku Abu Musab al Zarkawi czy szczegóły rajdu amerykańskich specjalsów na kryjówkę Osamy Bin Ladena. Tak zabija demokratyczne państwo prawa.

Z punktu widzenia MBS zapewne było warto ponieść koszty wpadki. Khashoggi niczego już nie napisze, a inni krytycy tronu Saudów zrozumieli, gdzie przebiega granica dopuszczalnej opozycji. Dzięki wpływom w USA, kontraktom zbrojeniowym i pieniądzom książę zapewne nie poniesie żadnych poważnych konsekwencji.

Następnym razem agenci lepiej przygotują się do zadania. To jest najsmutniejszy wniosek tragicznej śmierci Jamala Khashoggiego. Naiwnością byłoby sądzić, że po takiej wpadce będzie on ostatnią ofiarą nieznoszących sprzeciwu władz. Na pewien czas będzie tylko ostatnim człowiekiem "nieprofesjonalnie" zabitym na zlecenie władz.

turcjaJamal Khashoggiarabia saudyjska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)