W jednym z takich przypadków kierowca zażądał 600 koron za trasę z głównego dworca na stare miasto, podczas gdy powinien dostać 5 razy mniej czyli 120 koron. Inny taksówkarz, który także znacznie zawyżył opłatę, po zorientowaniu się, że jego pasażer jest inspektorem miejskim szybko zmienił zdanie i powiedział, że przejazd był darmowy.
Miejskie władze, aby odstraszyć kierowców od naciągania klientów zdecydowały się na opublikowanie, oprócz ich zdjęć, także numerów bocznych i opisów samochodów którymi jeżdżą. Ponadto władze zapowiedziały, że będą domagać się także dożywotniego odebrania licencji oszustom.
W marcu czeska telewizja pokazała program o praskich taksówkarzach, według którego 80% z nich używa specjalnego urządzenia zwanego "turbo", które umożliwia poprzez naciśnięcie jednego z pedałów podbijanie licznika w sposób niezauważalny dla pasażera.(ck)