PolskaTupolew nie miał szans - zaskakujący wynik eksperymentu

Tupolew nie miał szans - zaskakujący wynik eksperymentu

Dlaczego pilotom tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku, nie udało się w ostatnich sekundach poderwać maszyny na bezpieczną wysokość? "Fakt" dotarł do tajemnicy eksperymentu z bliźniaczym Tu-154 przeprowadzonego niedawno w Polsce.

Tupolew nie miał szans - zaskakujący wynik eksperymentu
Źródło zdjęć: © Damian Burzykowski / newspix.pl

W samolocie, podczas odtwarzania ostatnich chwil tragicznego lotu, nie zadziałał przycisk "odejście"! A to oznacza, że tak samo mogło być 10 kwietnia 2010 r. Piloci nie mieli szans na ratunek, bo znad rosyjskiego lotniska - gdzie nie było nowoczesnego systemu ILS - chcieli odlecieć na automatycznym pilocie. A ten się nie włączył.

Skąd wiadomo, że kapitan rządowego tupolewa Arkadiusz Protasiuk (†36 l.) naciskał feralny guzik "odejście" (po rosyjsku "uchod")? Wynika to z oględzin wraku i zapisu rozmów z kokpitu samolotu potwierdzających, że załoga chciała poderwać maszynę automatycznym pilotem. Próba jego włączenia nastąpiła prawdopodobnie na ok. 20 sekund przed katastrofą, gdy po raz pierwszy padła komenda "odchodzimy". Gdy automat nie zadziałał kapitan Protasiuk usiłował ratować tupolewa przed katastrofą, ale było już za późno.

– W czasie feralnego lotu samolot nie zareagował na naciśnięcie przycisku, a odejście nastąpiło dopiero, gdy dowódca pociągnął na siebie wolant i zwiększył obroty silników – komentował były szef szkolenia sił powietrznych płk Piotr Łukaszewicz.

Do tej pory nie było to jednak pewne. Dlatego prawdopodobny przebieg wydarzeń odtwarzano w kwietniu podczas eksperymentów z bliźniaczym tupolewem. Samolot "odchodził" znad wojskowego lotniska w Powidzu, na którym wyłączono system ILS. Rezultat utrzymywany jest w tajemnicy. "Fakt" nieoficjalnie dowiedział się jednak co przyniosło doświadczenie. Przycisk "uchod" nie zadziałał. Gdyby nie fakt, że próbę przeprowadzono na bezpiecznej wysokości 500 metrów, a więc kilkakrotnie wyżej niż to było w Smoleńsku, maszyna rozbiłaby się tak samo jak prezydencki Tu-154.

– To wyjaśnia opóźnienie w odejściu tupolewa znad smoleńskiego lotniska. Po naciśnięciu przycisku "uchod" piloci zostali zaskoczeni, że nic się nie dzieje. Jak się naciśnie hamulec w samochodzie i ten hamulec nie działa, to najpierw jest panika. Mija kilka bezcennych sekund zanim się chwyci za "ręczny" – tłumaczy obrazowo jeden z ekspertów wtajemniczonych w wyniki eksperymentu.

Pozostaje pytanie, dlaczego załoga tupolewa z prezydentem chciała użyć automatu skoro wiadomo było, że w Smoleńsku nie ma systemu ILS? Czy piloci nie zdawali sobie sprawy, że w takim przypadku przycisk "uchod" nie zadziała? Czy nie było to jasno określone w instrukcjach, którymi dysponowali?

Odpowiedzi na te wątpliwości powinien przynieść raport o przyczynach katastrofy przygotowywany przez komisję ministra Jerzego Millera (59 l.). Wczoraj Donald Tusk kolejny raz zapowiedział, że zostanie ogłoszony jeszcze w tym miesiącu.

– Mam taką nadzieję, choć nie chcę podawać żadnej daty. Ale jestem bliski pewności, że czerwiec to będzie miesiąc, kiedy cała sprawa znajdzie swój finał. Nie będę proponował, ani wprowadzał żadnych zmian w raporcie. Natychmiast poinformuję o nim opinię publiczną – ogłosił premier.

Tomasz Hypki, ekspert lotniczy: Błąd w wyszkoleniu załogi

Cała ta historia świadczy o złym wyszkoleniu pilotów. Jeżeli nie potrafili odpowiednio zareagować, nie wiedzieli co w samolocie działa, a co nie działa, to znaczy, że byli fatalnie wyszkoleni.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1447)