"Tupanie w kącie". Ekspert stawia niepokojącą diagnozę dla Polski
- Odkąd jestem w życiu publicznym, ubolewam nad tym, że Polska gra poniżej swojej ligi - opowiada o pozycji naszego kraju w Europie i na świecie politolog Bartłomiej Radziejewski, gość programu WP "Didaskalia". Za słabe strony uznaje m.in. "rzeczywistość twitterową", w której żyją nasi politycy, oraz działania ograniczające się do - jak podkreśla - "tupania w kącie".
- Polska potrzebuje kompetentnej asertywności w Europie - twierdzi Bartłomiej Radziejewski, politolog, publicysta i prezes "Nowej Konfederacji". W rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą ekspert wyjaśnia, że dotychczasowa polityka kraju polegała na tym, by "płynąć w głównym nurcie". To z kolei doprowadziło - jego zdaniem - do tego, że nasze państwo zaczęło być traktowane marginalnie.
"Mamy taką liczbę konfliktów, że nie jesteśmy w stanie ich obsłużyć"
Jak przekonuje dalej Radziejewski, polityka "płynięcia w głównym nurcie" została w końcu społecznie odrzucona, jako "zbyt uległa i bezrefleksyjna wobec unijnego centrum".
- Problem polegał na tym, że alternatywa, która przyszła, nie była tak naprawdę żadną sensowną alternatywą. Była awanturnictwem, które skończyło się tupaniem w kącie. Nie taki jest sens tego, nie taki jest cel, nie taki jest pożądany efekt finalny, żeby na końcu tego rzekomego wstawania z kolan przyklepywać najbardziej niekorzystne dla Polski zmiany. Mamy taką liczbę konfliktów, że nie jesteśmy w stanie ich obsłużyć - wyjaśnia politolog.
"Rosjanie nie są aż tak głupi, na jakich wyglądają". Didaskalia#39 Bartłomiej Radziejewski
"Wyjść z roli wiecznego recenzenta"
Radziejewski radzi, by Polska przestała pełnić funkcję obserwatora i stała się stroną decyzyjną. Jak podkreśla, nasz kraj powinien "wyjść w końcu z roli wiecznego recenzenta, który albo bezrefleksyjnie klaszcze, albo obraża się i tupie w kącie".
- Polska ma wszelkie papiery na moderatora regionalnego systemu międzynarodowego, jakim jest Europa - zaznacza ekspert.
"Twitterowi" politycy
Jednocześnie Radziejewski szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego polskim politykom tak daleko jest do tego, by rozdawać karty w Europie. Jego zdaniem problem tkwi w ich nadrzędnym celu, którym jest "łechtanie ludu" poprzez działalność w mediach społecznościowych.
- Potrzeba adaptacji do tej rzeczywistości twitterowej, gdzie rano jest inny temat dnia niż wieczorem, i polityk musi się dostosowywać, żeby lud połechtać. To jest coś potwornego. Oni są tak bardzo zajęci tym, że nie starcza im po prostu czasu i energii na myślenie strategiczne, w perspektywie lat pięciu, dziesięciu. To jest problem. Poza tym wszędzie są intrygi, korupcja, walka wewnętrzna. Natomiast mam wrażenie, że w Polsce ta proporcja między jednym a drugim, czyli między intrygami i bieżączką a myśleniem strategicznym jest zatrważająca - przekonuje Radziejewski.
"Polska gra poniżej swojej ligi"
Gość programu "Didaskalia" nie może zrozumieć, dlaczego Polska nie próbuje zawalczyć o lepszą, bardziej liczącą się pozycję na świecie, skoro ma do tego odpowiednie predyspozycje.
- Ubolewam nad tym, odkąd jestem w życiu publicznym, że Polska gra poniżej swojej ligi. Szlag mnie trafia z tego powodu - podkreśla Radziejewski.
Kto rozdaje karty?
Politolog zaznacza, że Polska jest obecnie "średniakiem" na świecie. Mówiąc o tym, które kraje rządzą i rozdają karty, opowiada natomiast o systemie "dwa plus dwa", czyli dwóch supermocarstwach oraz dwóch mocarstwach.
- To jest system wielobiegunowy, dokładnie czterobiegunowy. Nazywam go systemem "dwa plus dwa", dlatego że składa się z dwóch supermocarstw i dwóch mocarstw. (...) Stany Zjednoczone i Chiny to supermocarstwa. Mocarstwami są Indie i Rosja. System ten jest unikatowy, (...) dlatego że nigdy dotąd w znanej mi historii politycznej nie było systemu czterobiegunowego i nie było systemu policentrycznego z dwoma supermocarstwami. To tworzy unikatowe reguły gry, których zrozumienie wydaje się jedną z najważniejszych rzeczy w naszej epoce, ponieważ te reguły karzą za jedne zachowania i nagradzają za inne. Musimy je właściwie odczytać, żeby odnaleźć się w nowej epoce - uważa ekspert.
Będzie III wojna światowa?
Politolog został zapytany także o to, czy grozi nam III wojna światowa. Radziejewski praktycznie bez żadnych wątpliwości odrzuca taki scenariusz, twierdząc, że nikomu się to nie opłaca.
Jak wyjaśnia gość "Didaskaliów", ryzyko jest "bardzo niskie". - W książce omawiam osiem powodów, dla których wojna frontalna, wojna amerykańsko-chińska jest w ogóle mało prawdopodobna, a III wojna światowa jeszcze mniej prawdopodobna. Praktycznie nikt istotny nie ma interesów w takiej wojnie. Natomiast zawsze istnieje ryzyko wymknięcia się spraw spod kontroli i niekontrolowanej eskalacji - podsumowuje.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski