Tu-154: nie pierwsza pomyłka ukraińskiej armii?
Prezydent Leonid Kuczma powinien natychmiast zdymisjonować ministra obrony narodowej i ustanowić cywilną kontrolę nad armią - twierdzi Anatolij Hrycenko z kijowskiego Centrum Badań Gospodarczych i Politycznych im. Razumkowa.
Zdaniem Hrycenki byłaby to właściwa reakcja na doniesienia z Soczi, gdzie miejscowa komisja specjalna uznała w czwartek, iż przyczyną katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego było trafienie rakietą S-200 klasy ziemia-powietrza.
Do zestrzelenia doszło w czasie, gdy na Krymie, na dzierżawionym przez Rosjan poligonie, ćwiczyła ukraińska obrona przeciwlotnicza.
Ukraińska telewizja przypomniała, że wiosną 1999 r. ministerstwo obrony przez cztery dni zaprzeczało możliwości trafienia budynku mieszkalnego w podkijowskich Browarach. Pocisk wystrzelony przez ukraińskie wojsko zabił trzy osoby, a pięć odniosło poważne obrażenia. Na szczęście ważąca ponad tonę rakieta nie była uzbrojona.
Prasa podkreślała wówczas, że w zasięgu rakiety była m.in. elektrownia jądrowa w Czarnobylu. Naukowcy apelowali, aby w ogóle zaprzestano prób rakietowych wobec braku odpowiednich poligonów.
Po upadku rosyjskiego samolotu Tu-154 do Morza Czarnego 4 października kategorycznie odrzucano nawet teoretyczną możliwość trafienia rakietą, mimo że źródła w Pentagonie od razu wskazały jako winowajcę ukraiński pocisk S-200.
Po wielu dniach kategorycznych zapewnień, że wykluczone jest trafienie samolotu ukraińską rakietą, w piątek ministerstwo obrony przyznało, że nie można tego odrzucić i poradziło jednocześnie poczekać na wyniki wszystkich badań. (and)