Trzykrotne podpalenie auta: jest wątek religijny
Prokuratura zajmująca się sprawą trzykrotnego podpalenia przez Tunezyjczyka auta byłej żony bada m.in. wątek religijny. Poszkodowana kobieta twierdzi, że ataki to zemsta za ograniczenie kontaktów z córką i ochrzczenie jej.
01.02.2017 | aktual.: 01.02.2017 10:31
– Potwierdzam, że w którymś piśmie poszkodowanej wątek religijny się pojawia – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.
Mężczyźnie, 35-letniemu Tunezyjczykowi z polskim obywatelstwem, postawiono zarzut podpalenia samochodu, za co grozi do 5 lat więzienia. Podejrzany nie przyznaje się do winy; prokuraturze przedstawił m.in. skany z paszportu świadczące o tym, że w tym czasie nie przebywał na terytorium RP.
Kobieta, której auta zostały podpalone, oskarża o to byłego męża, a jako powód podaje zemstę za ograniczenie kontaktów z córką i ochrzczenie jej. Jej wersję weryfikują obecnie policjanci z Wodzisławia i miejscowa prokuratura. Na prośbę poszkodowanej sprawą zajmuje się również biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, podaje "Dziennik Zachodni".
Mieszkanka Redlina wnioskowała o zastosowanie wobec byłego męża środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, na co prokuratura nie wyraziła zgody. – Nie stosowaliśmy żadnych środków zapobiegawczych wobec podejrzanego, to konflikt rodzinny, podejrzany stawia się na każde wezwanie, współpracuje - stwierdził prokurator Felsztyński.
Kobieta czeka na podjęcie decyzji przez wojewódzką komendę w sprawie ewentualnego przyznania jej policyjnej ochrony. Obecnie jej dom jest pilnowany przez agentów z biura Rutkowskiego.
Wersja Tunezyjczyka odbiega od tej przedstawionej przez jego byłą żonę; twierdzi, że to kobieta mści się na nim. Mężczyzna w zeszłym roku co najmniej czterokrotnie figurował w aktach oskarżenia związanych z oszustwem i groźbami karalnymi.