To koniec Truss? Trzęsienie ziemi na Wyspach
Jeszcze w tym tygodniu może nastąpić próba odwołania nowej brytyjskiej premier Liz Truss, która zajmuje to stanowisko od niespełna półtora miesiąca - piszą w poniedziałek brytyjskie media. Dziennikarze zaznaczają jednak, że będzie to nieco skomplikowane proceduralnie.
O tym, że posłowie rządzącej Partii Konserwatywnej mogą już w najbliższych dniach podjąć próbę pozbycia się własnej liderki, piszą w poniedziałek m.in. "The Times", "Daily Mail" i "The Guardian".
Według "Daily Mail", jest ponad 100 posłów, którzy gotowi są wysłać listy z żądaniem przeprowadzenia w klubie poselskim głosowania nad wotum nieufności dla Truss, co jest liczbą znacznie powyżej minimalnego progu.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
Aby takie głosowanie mogło zostać przeprowadzone, trzeba najpierw zmienić partyjny regulamin, bo obecny daje każdemu nowemu premierowi 12-miesięczny okres ochronny. Zmiana tego regulaminu jest możliwa, szczególnie, jeśli będzie poczucie, że wśród posłów jest wyraźne pragnienie zmiany lidera partii - a w konsekwencji premiera - ale to zapewne potrwa nieco dłużej niż kilka dni.
Samo głosowanie nad wotum nieufności zresztą też nie gwarantuje zmiany - ostatnim liderem konserwatystów, który w ten sposób został odwołany, był Iain Duncan Smith w 2003 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Porównanie do ORMO. Chodzi o nowy pomysł Kaczyńskiego
Truss złoży dymisję?
Najprostszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Truss sama złożyła rezygnację, ale na razie nie wygląda, by chciała to zrobić. Jednak dwoje jej bezpośrednich poprzedników - Theresa May i Boris Johnson - zostało w praktyce zmuszonych do ogłoszenia rezygnacji i jeśli członkowie jej rządu zaczną masowo składać dymisje, tak jak było to w lipcu w przypadku Johnsona, Truss może nie mieć innego wyjścia.
Rezygnacja lub odwołanie Truss wymagałoby przeprowadzenia nowych wyborów lidera partii, a to wymaga minimum ok. dwóch miesięcy, a na dodatek znów mogłoby się okazać, że preferencje posłów i szeregowych członków partii się rozmijają (Truss została latem wybrana dzięki poparciu członków, w głosowaniach poselskich wygrywał były minister finansów Rishi Sunak).
Czarne chmury nad brytyjską premier
Usunięcie wymogu, by wyboru pomiędzy finałową dwójką kandydatów dokonywali szeregowi członkowie partii, jest trudne proceduralnie i byłoby kontrowersyjne, ale można go obejść. Np. gdy posłowie wyłonią finałową dwójkę, jeden z nich zrezygnuje (tak została wybrana Theresa May w 2016 r.), lub poprzeczka w głosowaniu poselskim, by przejść do drugiej tury zostanie ustawiona tak wysoko, że tylko jeden kandydat będzie w stanie ją pokonać. Wtedy zmiana premiera faktycznie nastąpiłaby bardzo szybko.
Teoretycznie Truss może też zdecydować o rozpisaniu przedterminowych wyborów, co jednak jest mało prawdopodobne, bo przy obecnych sondażach skończyłyby się one dla konserwatystów całkowitą klęską.
Figurantka
Może też pozostać w funkcji premiera jako figurantka, zostawiając faktyczną władzę ministrowi finansów Jeremy'emu Huntowi, co w zasadzie już się dzieje.
Wprawdzie Hunt zapewnił, że wycofanie się rządu z cięć podatkowych było wspólną decyzją jego i Truss, ale po skasowaniu przez niego niemal całego programu gospodarczego premier niektórzy posłowie już mówią, że to nowy minister finansów jest teraz faktycznym szefem rządu.
Źródło: PAP
Przeczytaj również: