Trybunały specjalne dla terrorystów
Administracja USA broni przed krytyką swej kontrowersyjnej decyzji, zezwalającej na tworzenie specjalnych trybunałów wojskowych do sądzenia zagranicznych terrorystów.
Wiceprezydent Dick Cheney powiedział, że międzynarodowi terroryści nie zasługują na takie same gwarancje i zabezpieczenia prawne, z jakich korzystają obywatele USA w normalnej procedurze sądowej. Terroryści - kontynuował wiceprezydent - nie są także żołnierzami, a zatem "nie zasługują na traktowanie jak jeńcy wojenni".
Minister sprawiedliwości John Ashcroft oświadczył: Trzeba pamiętać, że jesteśmy w stanie wojny i nazwał ataki terrorystyczne 11 września na USA aktem wojny przeciw cywilizacji.
Rząd ogłosił, że specjalne trybunały wojskowe będą mogły sądzić terrorystów za granicą - skąd czasem trudno o ekstradycję do USA, a nawet np. na okrętach. O tym, kogo się będzie stawiać przed trybunałami, ma decydować prezydent USA, a obradować one będą przy drzwiach zamkniętych.
Pomysł uzasadnia się bowiem także potrzebą ochrony tajemnic państwowych - bo dowody w tego rodzaju sprawach często pochodzą z wywiadu - oraz tym, że należy uniknąć "cyrkowej" atmosfery towarzyszącej zwykle ważnym procesom w USA, która mogłaby zrobić terrorystom swego rodzaju reklamę.
Przeciwko tworzeniu trybunałów specjalnych - ostatnio zastosowanych w USA w czasie II wojny światowej - zaprotestowała najpierw Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), a także demokratyczny przewodniczący senackiej Komisji Wymiaru Sprawiedliwości, senator Patrick Leahy.(aka)