Trybunał bada przepisy dotyczące utraty mandatów
Trybunał Konstytucyjny na rozpoczętym posiedzeniu bada, na wniosek posłów Platformy Obywatelskiej, czy przepisy dotyczące utraty mandatów przez samorządowców, którzy spóźnili się ze złożeniem oświadczeń majątkowych, są zgodne z Konstytucją. Zdaniem PO, naruszają one wywodzone z Konstytucji zasady przyzwoitej legislacji, zaufania obywateli do państwa i tworzonego przezeń prawa oraz zasadę proporcjonalności. O godz. 15 Trybunał wyda orzeczenie w tej sprawie.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami samorządowcy muszą złożyć kilka dokumentów dotyczących majątku. Na przedstawienie swoich oświadczeń majątkowych mają 30 dni od daty ślubowania, a w przypadku pozostałych dokumentów (np. oświadczenia o działalności gospodarczej małżonka) - 30 dni od dnia wyboru.
Według Platformy, różne terminy dla składania poszczególnych oświadczeń wprowadzają "niejasności i zamieszanie", co stało się przyczyną "niezamierzonych opóźnień" w składaniu oświadczeń.
Platforma zwraca uwagę, że ze znowelizowanej w 2005 roku ustawie o samorządzie gminnym, (gdzie wprowadzono przepisy o wygaśnięciu mandatów samorządowców, którzy nie złożyli na czas oświadczeń majątkowych), nie usunięto poprzednio obowiązujących sankcji, czyli kar finansowych. Natomiast w ustawach samorządowych wciąż znajdują się stare regulacje, zgodnie z którymi za spóźnienie grozi jedynie utrata diety dla radnego (lub wynagrodzenia dla wójta).
Niejasnym jest zatem - twierdzą wnioskodawcy - którą z tych sankcji należy stosować wobec samorządowców. "Ustawodawca zaniedbał swój obowiązek wynikający z zasady przyzwoitej legislacji, zaufania obywateli do państwa i tworzonego przezeń prawa, które są elementami szerszej zasady - demokratycznego państwa prawnego (art.2 Konstytucji)" - czytamy w uzasadnieniu wniosku Platformy.
W ocenie PO, wygaśnięcie mandatu jest nieproporcjonalną karą wobec przewinienia, jakim jest niezłożenie na czas oświadczenia majątkowego. Sejm od razu sięgnął do najsilniejszego środka, najdalej idącego w skutkach nie dając możliwości naprawienia - powiedział poseł PO Cezary Grabarczyk.
Platforma zwraca uwagę, że obowiązujące przepisy nie różnicują sytuacji osób, które spóźniły się ze złożeniem odpowiednich dokumentów od tych, które nie chcą ich złożyć ze złej woli.
Według wnioskodawców, "drastyczne zaostrzenie" sankcji (od kary finansowej do wygaśnięcia mandatu) jest niezgodne z zasadą proporcjonalności, wywodzoną przez wnioskodawców z art.31 ust.3. Konstytucji. Ponadto Platforma uważa, że utrata mandatu na skutek niezłożenia na czas odpowiednich oświadczeń ogranicza możliwość korzystania przez samorządowca z biernego prawa wyborczego, co narusza ten sam artykuł Konstytucji.
Zdaniem posła PiS Andrzeja Dero zaskarżone przepisy nie podważają woli wyborców, ponieważ wybory można powtórzyć. Andrzej Dero uważa, że 30 dni to okres wystarczający do złożenia oświadczeń. Posłowie mają 14 dni. Poseł Dero wskazał jednak, że wypełnienie oświadczenia majątkowego nie wymaga wyjątkowej bystrości umysłu, a przecież - jak zauważył - na stanowiska samorządowe nie wybiera się ludzi nierozgarniętych.
W związku z niezłożeniem na czas oświadczeń w skali kraju mandat utraciło 765 samorządowców, w tym 74 wójtów, 57 burmistrzów, 6 prezydentów miast. Wśród nich jest prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO), która nie złożyła w terminie oświadczenia o działalności gospodarczej męża.
Trybunał rozpoznaje wniosek w pięcioosobowym składzie: Teresa Liszcz - przewodnicząca, Ewa Łętowska - sprawozdawca, Jerzy Ciemniewski, Zbigniew Cieślak i Bohdan Zdziennicki.