"Trybuna" przed sądem za "prostackiego wikarego"
Warszawski Sąd Okręgowy do 13 marca odroczył w środę rozprawę w procesie wytoczonym przez księdza Zdzisława Peszkowskiego dziennikowi Trybuna za znieważenie Jana Pawła II. Środowa rozprawa nie odbyła się, ponieważ do sądu nie stawili się pełnomocnicy gazety.
W listopadzie 1997 roku, dziennikarz Trybuny Zbigniew Wiszniewski nazwał papieża prostackim wikarym, a jedną z jego wypowiedzi określił jako niechlujną i bełkotliwą. Wiele osób publicznych wyraziło oburzenie publikacją, uznając, że obraża ona ich uczucia religijne.
Ksiądz Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich, więzień Kozielska i jeden z nielicznych uratowanych z Katynia, skierował pozew przeciwko wydawcy gazety - spółce "Ad Novum", redaktorowi naczelnemu Januszowi Rolickiemu oraz autorowi tekstu. Ksiądz Peszkowski zażądał od Trybuny przeprosin oraz wpłaty 100 tys. zł na cel dobroczynny.
Redakcja Trybuny dwa razy przepraszała za sformułowania, które pojawiły się w gazecie, jednak ksiądz Peszkowski uznał przeprosiny za niewystarczające, zważywszy na wielki ciężar tych słów.
Mimo, że zmarł autor artykułu - Zbigniew Wiszniewski, a Janusz Rolicki przestał być redaktorem naczelnym dziennika - sąd uznał jednak, że stroną pozwaną nie jest konkretna osoba, lecz redaktor naczelny - obecnie Wojciech Pielecki - jako organ urzędowy odpowiedzialny za artykuły zamieszczane w danej gazecie.
Zdaniem Trybuny, stwierdzenia zakwestionowane przez księdza Peszkowskiego były tylko oceną różnicy poglądów na temat teorii Darwina między papieżem i kardynałem Ratzingerem. Gazeta kwestionuje też tzw. legitymację czynną księdza w tym procesie, czyli prawo do jego wytaczania. Jej zdaniem, wchodzić tu może w rachubę jedynie naruszenie dóbr osobistych papieża, a nie księdza.
Proces rozpoczął się w lutym 1999 roku. W lipcu 2001 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola umorzyła śledztwo wobec gazety o znieważenie Jana Pawła II. Wprawdzie wiosną prokuratura postawiła Wojciechowi Pieleckiemu zarzut znieważenia papieża, ale w toku postępowania prokuratura uznała, że należy śledztwo umorzyć, bo podejrzany nie popełnił zarzucanego mu czynu. (and)