Trump wzywa Izrael do zaatakowania irańskich obiektów nuklearnych
Donald Trump na wiecu wyborczym w Karolinie Północnej odpowiedział, czy Izrael powinien zaatakować irańskie obiekty nuklearne. Jego opinia jest zupełnie inna niż Joe Bidena.
- Czy to nie właśnie jest to, w co należy uderzyć? Chodzi mi o to, że broń nuklearna stwarza największe ryzyko - stwierdził Donald Trump w odpowiedzi na pytanie, czy Izrael powinien odpowiedzieć Iranowi atakiem na obiekty nuklearne.
- Odpowiedź powinna brzmieć: "najpierw uderz w broń nuklearną, a o resztę martw się później" - powiedział Trump.
Izrael nie zapewnił administracji Joe Bidena, że atak na irańskie obiekty nuklearnych zupełnie nie wchodzi w grę w odwecie za naloty rakietowe Teheranu - powiedział CNN w piątek wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA. Do powściągliwości wzywał Jerozolimę amerykański prezydent.
- Mamy nadzieję i spodziewamy się zobaczyć trochę mądrości, a także siły, ale jak wiecie, nie ma żadnych gwarancji — mówił urzędnik, dodając, że trudno przewidzieć, czy Izrael wykorzysta rocznicę ataków Hamasu z 7 października do odwetu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Joe Biden zaznaczył, że USA nie poprą ataku Izraela na instalacje irańskiego programu nuklearnego. Jego zdaniem Izrael "nie podejmie decyzji natychmiast".
- Gdybym był na ich miejscu, myślałbym o innych alternatywach – mówił Biden na konferencji prasowej w piątek.
Wyjątkowo niebezpiecznie na Bliskim Wschodzie
- "Szerszy konflikt" na Bliskim Wschodzie, przed którym przestrzegano, i którego się przez ostatni rok obawiano, "właśnie nadszedł" - stwierdził komentator dziennika "The New York Times". Jego zdaniem po zamachu, w którym zginął przywódca Hezbollahu Hasan Nasrallah i po odwecie Iranu, który ostrzelał Izrael, świat znalazł się w "jednym z najniebezpieczniejszych momentów w historii regionu od czasów wojny arabsko-izraelskiej z 1967 roku".
- Na Bliskim Wschodzie przez kolejne lata może dochodzić do starć między Izraelem a Iranem przypominających obecny kryzys - ocenił w rozmowie z PAP analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) dr Marcin Andrzej Piotrowski.
- Od wielu miesięcy widać, że Izrael ma obecnie inicjatywę strategiczną. Teraz obserwujemy jej kolejny etap, który zaczął się od akcji z pagerami, w której ok. 10 proc. członków Hezbollahu (finansowanego przez Iran ugrupowania szyickiego w Libanie - PAP) doznało obrażeń lub zginęło. Potem Izraelczycy zlikwidowali (przywódcę Hezbollahu) szejka Hasana Nasrallaha, a obecnie toczą się operacje lotnicze, lądowe i specjalne w Libanie. Jest to trudne dla Iranu ze względów wizerunkowych i z powodu konieczności zachowania przez Teheran przywództwa wśród radykalnych organizacji – ocenił Piotrowski.
- Iran obserwuje obecnie, jak Izrael kolejno likwiduje jego instrumenty i partnerów w regionie – powiedział Piotrowski. Jego zdaniem Izrael może dokonywać operacji militarnych wymierzonych w sojuszników Iranu nie tylko w Libanie, ale także w Syrii, a nawet w Iraku.
Odpowiedź Izraela?
Izrael mógłby odpowiedzieć na irański ostrzał uderzeniem w jedną z fabryk rakiet. - Dość prawdopodobna wydaje mi się też próba zaszkodzenia irańskiej gospodarce, np. poprzez atak wymierzony w którąś z irańskich rafinerii. Możliwa jest też intensywna kampania cybernetyczna albo zaatakowanie któregoś z ośrodków szkoleniowych milicji szyickich prowadzonych przez (irańskich) Strażników Rewolucji - powiedział.
W jego ocenie atak na instalacje nuklearne Iranu jest jednak mało prawdopodobny. - Są (one) bardzo rozproszone i dobrze chronione, a atak na nie musiałby być uzgodniony i koordynowany z USA. Właśnie dlatego Izrael dotychczas nie przeprowadził takiej operacji - podkreślił.
Źródło: X/Bild.de/PAP