Trump chce złamać Turcję. Sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna
USA grożą kolejnymi sankcjami przeciwko Turcji. Prezydent Erdogan się nie poddaje. To zaczyna niepokoić Europejczyków obawiających się nowego kryzysu gospodarczego. Z osłabienia Turcji korzystają Rosjanie.
Dwie tury sankcji nie zmusiły Turcji do uwolnienia więzionego od dwóch lat pastora Andrew Brunsona. Najpierw Waszyngton wprowadził symboliczne ograniczenia dyplomatyczne, a następnie podwoił cła na stal i aluminium. Nie jest jasne, jakiej metody nacisku Amerykanie teraz użyją, ale z wypowiedzi Donalda Trumpa wynika, że Biały Dom nie ustąpi.
Na Twitterze prezydent USA nazwał Brunsona "wielkim patriotą i zakładnikiem", którego musi prosić o reprezentowanie kraju. Zapowiada, że Amerykanie "nie zapłacą za uwolnienie niewinnego człowieka". Waszyngton zamierza natomiast ograniczyć przywileje Turcji, która "przez lata wykorzystywała Stany Zjednoczone". "Zapłatą", o której mówi Trump miałoby być wydanie Ankarze Fethullaha Gulena, tureckiego duchownego mieszkającego w USA, którego Erdogan oskarża o zorganizowanie puczu w 2016 r.
Słowa Trumpa zapowiadają dalsze zaostrzenie sporu z Ankarą. Prezydent Erdogan stwierdził, że "oni mają dolary, a my Boga" i zapowiedział, że nie ugnie się w obliczu gospodarczej agresji. Co prawda lira, turecka waluta, na razie nieco się wzmocniła, ale mieszkańcy kraju boleśnie odczuwają utratę jednej trzeciej wartości pieniądza od początku roku. Niewiele przy tym zmieniają symboliczne gesty, takie jak zapowiedź katarskich inwestycji o wartości 15 mld. dolarów
Pomimo utrzymania płynności lokalnych banków, kryzys jest daleki od zakończenia, a analitycy już dostrzegają jego wpływ na inne waluty. W szczególności osłabienie liry niekorzystnie odbiło się na kursach walut w RPA, Rosji, Indiach i Indonezji.
Rosja natychmiast wykorzystała słabość Turcji i fakt, że Ankara bardzo potrzebuje teraz wsparcia z zewnątrz. Aleksiej Wołkow, dyrektor Portów Morskich na Krymie zapowiedział wznowienie połączeń promowych pomiędzy Turcją a półwyspem zajętym przez Rosję.
Zobacz także: Tak smażalnie oszukują swoich klientów. Przez ich praktyki płacisz więcej za ryby
Dotychczas prezydent Erdogan odrzucał taką możliwość, zwłaszcza że jego kraj jest domem dla największej na świecie społeczności Tatarów krymskich, którzy nie uznają rosyjskiej aneksji ich tradycyjnej ojczyzny. Najwyraźniej się to zmieniło, a Wołkow zapowiada uruchomienie przewozów towarowych już jesienią tego roku, a pasażerskich w 2019.
Jeden z dziennikarzy portalu politico.eu zauważył, że „Allah postawił na dolara”. Oznacza to, że wbrew nadziejom prezydenta Erdogana, Bóg nie pomoże Turcji w gospodarczej konfrontacji z USA. Wywołuje to coraz większy niepokój w Europie. Politycy w Paryżu, Brukseli czy Berlinie obawiają się, że osłabienie liry i innych walut wpędzi świat w nową recesję. Nikt na starym kontynencie nie chce też widzieć u swoich granic państwa pogrążającego się w upadku i hiperinflacji na wzór Wenezueli.
Europa nie może niczego wymusić ani na prezydencie Erdoganie, ani na jego zięciu, ministrze finansów. Może jednak przekonywać nowego „sułtana” do zakończenia sporu z USA, który staje się coraz bardziej niebezpieczny nie tylko dla samej Turcji. Problem rozwiązałoby uwolnienie Brunsona, ale przynajmniej na razie nic tego nie zapowiada.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl