W Gdańsku nie będzie więcej antyimigranckich marszy?
W Gdańsku nie będzie więcej marszy przeciwko imigrantom? O możliwym zakazie informuje Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta miasta. Działania urzędnika to efekt starcia pseudokibiców z policjantami podczas niedzielnej demonstracji.
24.11.2015 | aktual.: 24.11.2015 15:25
- Jest w ustawie o zgromadzeniach mowa o tym, że odpowiedni organ, w tym przypadku prezydent miasta, ma prawo nie wyrazić zgody na demonstrację, jeśli zachodzi obawa zagrożenia życia, zdrowia bądź mienia mieszkańców. Skoro już dwa razy do takiego zagrożenia doszło, być może, po konsultacji z policją, za trzecim razem nie zgodzimy się na taki marsz - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.
Co jest osią problemu? W niedzielę trójmiejskie środowiska liberalno-narodowe zorganizowały marsz przeciwko przyjmowani imigrantów. Brało w nim udział ponad tysiąc osób. Część uczestników odłączyła się od pochodu, idąc w kierunku ul. Długiej. Pod fontanną Neptuna odpalono race. Zaczęły padać antyimigranckie hasła. Mimo nawoływań policji demonstranci nie chcieli przestać. W ruch poszły kamienie. Doszło do przepychanek z policją. Funkcjonariusze musieli użyć gazu łzawiącego.
- Miasto właściwie nie może nie wydać zgody. To jest właściwie niewykonalne. Takie zachowanie to stosowanie odpowiedzialności zbiorowej za rzeczy, których nie zrobiliśmy. Na manifestacji pojawiły się osoby, które zakłóciły wydarzenia. Szliśmy swoją, ustaloną trasą, a pewna grupa osób odłączyła się na własną odpowiedzialność. A policja w tej sytuacji bardzo dobrze zareagowała. W marszu mógł uczestniczyć każdy. Nie możemy nikomu zakazać przyjść - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Artur Dziambor z Kongresu Nowej Prawicy
Wszyscy czterej zatrzymani przez policję mężczyźni usłyszeli już zarzuty. Są to mężczyźni w wieku od 17 do 35 lat. Policjanci uważają, że demonstranci dopuścili się wzywania do nienawiści na tle wyznaniowym. Jeden z nich dopuścił się czynnej napaści na funkcjonariusza. Policjant doznał urazu nogi. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Nie wykluczone są dalsze zatrzymania. Wylegitymowano bowiem 40 osób.
Jak na razie nie wiadomo, ilu imigrantów trafić ma do Polski. Minister ds. Europejskich, Konrad Szymański zapowiedział na początku listopada, że w związku z ostatnimi tragicznymi wydarzeniami w Paryżu, polski rząd nie widzi politycznych możliwości wykonania decyzji o relokacji imigrantów.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .