Uczestniczki Onkorejsu nie rezygnują. Podejmą drugą próbę
Poniedziałkowa awaria statku „Zjawa” nie powstrzyma uczestniczek Onkorejsu. 12 kobiet, które pokonały raka i chciały dopłynąć żaglowcem do Szwecji, powtórzą wkrótce swój rejs. - Poniedziałkowy wypadek to nie porażka, to doświadczenie – mówi Wirtualnej Polsce uczestniczka.
- Nie traktujemy tego, jako porażki. Tak samo jest z leczeniem raka. Raz wychodzi, a raz nie. Dlatego zorganizujemy rejs po raz drugi, aż do skutku. Nie ustaliłyśmy jeszcze szczegółów - mówi Wirtualnej Polsce Magdalena Leśniewicz, jedna z uczestniczek rejsu.
Kobiety biorące udział w rejsie znały się wcześniej wyłącznie z blogosfery. Wszystkie spotkały się twarzą w twarz dopiero w Gdyni. Łączy je coś szczególnego – doświadczenie. 12 załogantkom udało się pokonać chorobę nowotworową. Dlatego zdecydowały się przepłynąć trasę z Gdyni do szwedzkiego Visby pod hasłem „Wybieram Życie”. Natychmiast przypadły sobie do gustu. Jedna wspierała drugą podczas napadów choroby morskiej. Nikt się jednak nie spodziewał tak szybkiego zakończenia podróży. Statek zaczął nabierać wodę.
- Z mojej perspektywy akcja ratunkowa przebiegała bardzo profesjonalnie i sprawnie. Kapitan, gdy zauważył, że statek nie dopłynie samodzielnie do brzegu, puścił sygnał ratunkowy. Po chwili pojawiły się dwa helikoptery i statki - polski oraz szwedzki. Wszystkich zabrała Afrodyta - dodaje Leśniewicz.
Przyczyny awarii nadal nie są znane. Jednostka przed wypłynięciem z portu została poddana gruntownemu remontowi. Jednak mimo tego pompy nie nadążały odprowadzać wody. Ostateczne przyczyny poznamy po dokładniejszej kontroli.
Awaria była kolejną tego typu sprawą w ciągu ostatnich trzech dni. W poniedziałkowy wieczór po godzinie 21 służby ratunkowe dostały zgłoszenie o tonącym kutrze. Do akcji ruszył SAR. Na miejscu jako pierwsza pojawiła się jednostka straży granicznej, która uratowała dwóch zziębniętych rybaków. Trzeci z nich został uznany za zaginionego.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .