Sprawa "Kulawego" toczy się już 9 lat. Kiedy zapadnie wyrok?
Od rozpoczęcia procesu grupy "Kulawego" minęło dziewięć lat. Jednak sprawa nie jest w całości wyjaśniona. Oskarżeni od pół roku robią wszystko, aby opóźnić proces. Tylko w ubiegłym roku na opieszałość sądów złożyło skargę 1,7 tys. obywateli.
Grupa Jana "Kulawego" R. zajmowała się nielegalnym handlem narkotykami oraz papierosami na wielką skalę. Swoje interesy prowadzili we Francji, Niemczech oraz Skandynawii. Dzięki działalności grupy kilka osób straciło życie. Pierwszy proces gangsterów zakończył się w 2011 roku wyrokami skazującymi. Trzy lata później Sąd Apelacyjny jednak uchylił część wyrok w zakresie zlecenia oraz dokonania zabójstwa. Kierując sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Od tej pory oskarżeni zaczęli torpedować rozpoczęcie procesu. Dwa dni przed wyznaczonym terminem adwokat przedstawił zwolnienie lekarskie. Okazało się również, że sparaliżowany od pasa w dół Jan R., nie zostanie dowieziony na salę rozpraw, bo nie było wolnych sanitariuszy ani lekarzy. Dodatkowo nie stawił się poszukiwany listem gończym, trzeci z oskarżonych. Przepychanki te trwają już ponad pół roku.
Z danych przedstawionych przez Komisję Europejską wynika, że z polskiego budżetu w przeliczeniu na mieszkańca w ciągu roku na system sądownictwa wydaje się 50 euro. To ponad dwa razy więcej niż w Rumunii (20 euro), ale tylko 35 proc. luksemburskiego budżetu (140 euro). W Polsce na 100 tys. obywateli przypada tylko 25 sędziów.
- Oczywiście sądy wciąż procedują w dość wolnym tempie, w dużej mierze z uwagi na braki kadrowe - w wielu sądach obłożenie sprawami jest ogromne, i wciąż rośnie, a etatów sędziowskich nie przybywa. Podobnie problemem są braki na stanowiskach asystentów sędziego, gdzie wysokie wymagania stawiane kandydatom nie idą w parze z proponowanym wynagrodzeniem. Nadal także wiele rozpraw jest odraczanych, ponieważ nie zdążyły do sądu wrócić tzw. "zwrotki", potwierdzające doręczenie adresatowi zawiadomienia. Przewlekłość postępowań sądowych to problem systemowy, spowodowany wieloma czynnikami i tylko systemowo można próbować go rozwiązać - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Sadowski, prawnik i wiceprezes Fundacji TENEO.
Opieszałość polskiego wymiaru sprawiedliwości ma swoją konkretną, wymierną cenę. W ubiegłym roku Skarb Państwa musiał wypłacić 1,7 tys. obywateli odszkodowania za zwłokę. Liczba skarg w tej sprawie wzrasta bardzo szybko. Z danych resortu sprawiedliwości wynika, że o ile w 2009 r. odszkodowanie za opieszałość sądu otrzymało 588 poszkodowanych, o tyle w 2014 było ich już 1735. Znacząco wzrosła również w tym czasie kwota, jaką wypłacił im Skarb Państwa – z 1,78 mln do 4,8 mln zł.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .