Prezerwatywa na marchewce oburzyła rodziców
Kilkudziesięciu uczniów z gdańskiego gimnazjum nie będzie miało zajęć z wychowania seksualnego, bo program nie odpowiadał dwóm rodzicom. Oburzyła ich prezerwatywa założona na marchewkę. Zajęcia przerwał dyrektor i wspólnie z rodzicami chce poszukać odpowiedniej formuły - informuje TOK FM.
Do dyrektora gimnazjum nr 7 w Gdańsku zadzwonił oburzony ojciec, który stwierdził, że nie życzy sobie, by jego dziecko narażać na widok prezerwatywy nałożonej na marchewkę. Dlatego dyrektor postanowił odwołać zajęcia wychowania do życia w rodzinie.
Lekcje w tej szkole od trzech lat prowadzą studenci pielęgniarstwa. Dr n. med. Aleksandra Gaworska-Krzemińska, prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, powiedziała, że taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz. - Nigdy nie spotkaliśmy się z taką reakcją jak ta ostatnio w Gdańsku - stwierdziła. I dodała, że studenci odwiedzają różne miejsca i nigdy nikt nie oskarżył ich o sianie zgorszenia.
Całą sytuacją jest zaskoczony również Dariusz Wołodźko z biura prasowego urzędu miasta. - Dziwi nas nieco histeryczna reakcja rodziców. Co prawda wcześniej prezerwatywy były nakładane na banana, a nie na marchewkę, ale nie jest to chyba aż tak wielka różnica - komentuje. Wołodźko przekonuje, że program w szkołach na pewno będzie realizowany. Zajęcia mają poprowadzić nauczyciele i katecheci, którzy ukończyli jedynie kursy przygotowawcze.
O tym, jak bardzo potrzebne są to zajęcia mówi Gaworska-Krzemińska podając przykładowe pytanie uczniów: czy można zajść w ciążę przez pocałunek?
14 lekcji po 90 minut służy do tego, aby przekazać młodzieży informacje o seksie, antykoncepcji, samobadaniu piersi i fizjologii człowieka. Bo jak pokazuje powyższy przykład, ich wiedza na ten temat jest bardzo mała.