Obszar byłego niemieckiego obozu "Stutthof" zostanie sprawdzony w poszukiwaniu artefaktów

• "Chcemy przeszukać część obozu znajdującą się poza obszarem muzeum"
• Więzień: żadna relacja nie odda tego, co działo się w obozie
• Łącznie do obozu trafiło 127 tys. ludzi

Obraz
Źródło zdjęć: © Wikipedia
Tomasz Gdaniec

- Sprawa nabrała większego rozgłosu niż było to warte. Zdania mówiące, ze w lesie leżą eksponaty była mocno na wyrost. Wszystkie artefakty zebraliśmy w ciągu dwóch dni. Większość to śmieci. Cześć obozu znajduje się poza terenem aktualnie funkcjonującego muzeum. Chcemy przeszukać ją, aby uniknąć w przyszłości podobnych sytuacji. Czekamy obecnie na obiecane na ten cel środki - mówi Wirtualnej Polsce Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof w Sztutowie.

O sprawie zrobiło się głośno w październiku ubiegłego roku, gdy pojawiła się informacja o rzeczach należących do więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych, które znajdowały się w lasku nieopodal muzeum. Znajdować się tam miały, m.in. buty i menażki. Nie wiadomo, w jaki sposób artefakty trafiły w to miejsce. Najprawdopodobniej zostały zepchnięte przez spychacz w latach 60., gdy przygotowywano plac do organizacji muzeum.

Obóz Stutthof był najdłużej działającym niemieckim obozem koncentracyjnym na obszarze współczesnej Polski. Swoją zbrodniczą działalność rozpoczął 2 września 1939 roku. Wówczas do Sztutowa przyjechała pierwsza grupa 150 Polaków, aresztowanych dzień wcześniej w Gdańsku. Ich zadaniem było karczowanie lasu i przygotowanie 4-hektarowej działki pod budowę pierwszych dziesięciu baraków. Szacuje się, że łącznie do obozu trafiło 127 tys. osób, z czego 68 tys. zmarło. Pierwszy oddział Armii Czerwonej wkroczył do obozu 9 maja 1945 roku.

- W Sztutowie łączą się dwa światy. Ten pokazujący najgorszą stronę ludzkiej natury oraz drugi, lepszy, gdzie pośród okropieństw dochodziło do cudów. Cudów ofiarności i pomocy, gdy człowiek okazywał się człowiekiem. Żaden komiks, żadna relacja nie odda tego, co działo się w obozie - relacjonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Felicjan Łada, który do obozu trafił w 1943 roku.

Opuszczenie obozu przez Niemców nie oznaczało wcale zakończenia zbrodniczych praktyk. Po zajęciu Pomorza przez Armię Czerwoną pojawił się problem mniejszości niemieckiej. Z prostym rozwiązaniem kwestii przesiedleń wystąpił szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku Grzegorz Korczyński. Podpułkownik zaproponował, aby pozostających na Pomorzu Niemców przetransportować do obozu i poddać fizycznej likwidacji.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie

Trump: Putin mnie zawiódł. Naprawdę mnie zawiódł
Trump: Putin mnie zawiódł. Naprawdę mnie zawiódł
Fragment drona w kolejnym kraju NATO
Fragment drona w kolejnym kraju NATO
Tysiące na ulicach Paryża. Francuzi mówią "nie" planom oszczędności
Tysiące na ulicach Paryża. Francuzi mówią "nie" planom oszczędności
"Kontrowersyjna" propozycja Nawrockiego. Niemcy mówią "nie"
"Kontrowersyjna" propozycja Nawrockiego. Niemcy mówią "nie"
Incydent w Wyrykach. Jak wykorzystuje go rosyjska propaganda?
Incydent w Wyrykach. Jak wykorzystuje go rosyjska propaganda?
Minister Nawrockiego rozmawiał z wiceszefem MSZ. "Potrzebne spotkanie"
Minister Nawrockiego rozmawiał z wiceszefem MSZ. "Potrzebne spotkanie"
Ukraińcy ruszyli do kontrofensywy w Donbasie. Zełenski potwierdza
Ukraińcy ruszyli do kontrofensywy w Donbasie. Zełenski potwierdza
Planowali zamachy w Europie. "Nie da się namierzyć wszystkiego"
Planowali zamachy w Europie. "Nie da się namierzyć wszystkiego"
Inwestycje jako reparacje? Taką wizje miał przedstawić Nawrocki
Inwestycje jako reparacje? Taką wizje miał przedstawić Nawrocki
Cyfrowa rewolucja dla uczniów. mLegitymacja w aplikacji mObywatel
Cyfrowa rewolucja dla uczniów. mLegitymacja w aplikacji mObywatel
Najbliższy współpracownik Putina podał się do dymisji
Najbliższy współpracownik Putina podał się do dymisji
Ukraińskie drony uderzyły w rosyjskie rafinerie
Ukraińskie drony uderzyły w rosyjskie rafinerie