O tym Kaczyński mówił przed sądem. Proces z Wałęsą
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pozwał Lecha Wałęsę za jego słowa o katastrofie smoleńskiej. Mimo negocjacji nie doszło do ugody i ruszył proces. Podczas składania zeznań prezes PiS - w obecności kamer i mediów - poruszał wiele osobistych kwestii.
Około godz. 10 Jarosław Kaczyński i Lech Wałęsa spotkali się w sądzie. Sędzia przedstawił warunki ugody, ale przez dwie godziny strony nie były w stanie ustalić warunków porozumienia i obaj politycy wrócili na salę. Jako pierwszego sąd wysłuchał prezesa PiS.
- Mimo obraźliwych słów Lecha Wałęsy, długo nie decydowałem się na pozwanie - stwierdził Jarosław Kaczyński. - Czara goryczy się przelała - dodał.
Na pytanie sądu o jego rozmowę z Lechem Kaczyńskim w dniu 10 kwietnia 2010 r. prezes PiS powiedział, że tematem był stan zdrowia matki.
- Pozwany wielokrotnie twierdził, że ja rozmawiałem w trakcie lotu z moim bratem i "wydałem polecenie", żeby lądował za wszelką cenę. Chciałem oświadczyć, że nigdy takiego polecenia nie wydawałem. W ogóle nie byłem w stanie wydawać mojemu bratu żadnych poleceń. Nie na tym polegały nasze relacje. A w tej rozmowie jedynym tematem była sprawa stanu zdrowia mojej mamy, przy czym brat mnie poinformował, że nie ma sytuacji zagrożenia i w związku z tym nie muszę zaraz jechać do szpitala – zeznał Jarosław Kaczyński.
- Nie pogodziłem się ze śmiercią mojego brata. Czarny krawat i ten garnitur jest tego symbolem. To jest wydarzenie, z którym absolutnie się nie pogodziłem - przyznał Jarosław Kaczyński.
Lider PiS podkreślił, że Wałesa rzucił "wyjątkowo ciężkie" oskarżenie. - To jest oskarżenie, że nie dbałem o życie, o swojego brata, ale też o życie 90 kilku innych osób, w tym wielu bardzo mi bliskich - powiedział.
- Oskarżenia, że jestem winien śmierci 96 osób, w tym mojego brata, odnajduję nawet w listach, które otrzymuję. Być może wśród nich są takie, które odwołują się do wypowiedzi pozwanego (Lecha Wałęsy - przyp. red.), ale teraz nie mogę tego potwierdzić - mówił przed sądem lider rządzącego ugrupowania.
- Sądzę, że z powodu sławy pozwanego jego wypowiedzi miały znaczenie takie, że doprowadziły do wzmożenia tego rodzaju oskarżeń - dodawał. Jarosław Kaczyński został zapytany, czy wypowiedzi Lecha Wałęsy wpłynęły na jego wizerunek. - W oczywisty sposób wpłynęły na mój wizerunek - odpowiedział Jarosław Kaczyński. - To jest dezawuwanie - stwierdził.
Po krótkiej przerwie pytania zadawał pełnomocnik Lecha Wałęsy. Zapytał m.in. prezesa PiS, czy zna przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Przyczyna katastrofy jest przedmiotem badania. Nie potrafię udzielić odpowiedzi - odparł.
- Nie potrafię wskazać konkretnej daty, ale pierwszą zapamiętana wypowiedzią (że przyczyniłem się do katastrofy smoleńskiej - dop. red.) była wypowiedź pozwanego - mówił Kaczyński dopytywany, kiedy usłyszał zarzuty pod swoim adresem. - Pozwany jednoznacznie stwierdził, że wywarłem wpływ na mojego brata, by zdecydował o lądowaniu. To jest oczywista nieprawda - podkreślał lider rządzącego obozu.
- Wypowiedź Lecha Wałęsy narusza moje dobra osobiste, bo jest całkowicie nieprawdziwa i wskazuje, że jestem człowiekiem złej woli i nieuczciwym - mówił Kaczyński.
Pozew Kaczyńskiego
Przed rozpoczęciem posiedzenia sądu między Kaczyńskim i Wałęsą doszło do wymiany zdań. Padło wiele złośliwości, a w dyskusję włączyła się także publiczność. Przede wszystkim byli to zwolennicy byłego prezydenta.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pozwał byłego Lecha Wałęsę za naruszenie dóbr osobistych - we wpisach na Facebooku od czerwca do września 2016 r. Domaga się przeprosin i przekazania 30 tys. zł na cele społeczne.
W pozwie zawarto uwagę Lecha Wałęsy, że "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 roku".
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl