RegionalneTrójmiastoNoc po ataku na Adamowicza. Gdańska radna: To wisiało w powietrzu

Noc po ataku na Adamowicza. Gdańska radna: To wisiało w powietrzu

Wiele osób stojących pod Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku mówiło mi, że prezydent Adamowicz, ze względu na hejt, powinien był wcześniej zatroszczyć się o ochronę.

Noc po ataku na Adamowicza. Gdańska radna: To wisiało w powietrzu
Źródło zdjęć: © WP.PL | Sebastian Łupak

14.01.2019 | aktual.: 14.01.2019 09:14

- To wisiało w powietrzu – mówi gdańska radna Teresa Wasilewska, paląc papierosa.
Jest 2 w nocy. Mimo że na tablicy obok napisano, że kara za palenie to 500 zł, nikt nie zwraca na to uwagi. Przed izbą przyjęć Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego (UCK) w Gdańsku palą m.in. brat prezydenta Piotr Adamowicz i wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak.

Radna Teresa Wasilewska, zaciągając się, mówi mi: - To wisiało w powietrzu.
Mówi, że już w czasie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, we wrześniu w Gdańsku Wrzeszczu zauważyła kogoś, kto mógł się wydawać potencjalnym napastnikiem.

- Adamowicz był odwrócony, a w jego kierunku biegł mężczyzna, który miał coś w ręku. W ostatniej chwili podstawiłam mu nogę, gość się zachwiał, potknął, a wtedy Adamowicz się odwrócił. Ten gość zaczął coś krzyczeć do prezydenta, choć myślałam, że go uderzy. Powiedziałam już wtedy Pawłowi, że powinien mieć ochronę.

- Inni też mówili, że powinien przynajmniej jako asystenta mieć chłopa na schwał, kogoś kto będzie w stanie go ochronić – dodaje Wasilewska.

Przypomnijmy, że w 2017 roku Młodzież Wszechpolska wystawiła Adamowiczowi „akt zgonu”. Chodziło o jego poparcie dla idei przyjęcia w Polsce uchodźców. Prokuratura umorzyła śledztwo, nie dopatrując się w działaniach Młodzieży Wszechpolskiej znamion przestępstwa. "Akt zgonu" według śledczych miały wyrażać niezadowolenie, a nie nawoływać do nienawiści. Adamowicz nie był zadowolony z tego werdyktu:
„To, co zrobili Wszechpolscy, to nie była zwyczajna krytyka. Posługiwanie się tak wyrazistym symbolem, jakim jest akt zgonu, przekracza dopuszczalne granice wyrażania swojego niezadowolenia i zawiera olbrzymią dawkę negatywnej treści. Ciekawy jestem, jak postąpiłaby prokuratura w przypadku, gdyby wystawiono akt zgonu np. prezesa Kaczyńskiego czy prezydenta Dudy” – pisał Adamowicz.

Jedna z urzędniczek, które pracowały z Adamowiczem w Urzędzie Miasta, mówi, że jeszcze niedawno na 3. piętrze UM, gdzie Adamowicz ma swój gabinet, nie było żadnego ochroniarza. – Każdy mógł tam wejść z ulicy – mówi. – Ludzie przychodzili, kręcili filmiki, wrzucali na YouTube’a. Dopiero niedawno posadzono tam recepcjonistę.

Obraz
© WP.PL | Sebastian Łupak

Ludzie przypominają, że prezydent Gdańska uwielbia spotkania z mieszkańcami, często bywa w dzielnicach, spotyka się z ludźmi, można go zaczepić na ulicy, zawsze chętnie rozmawia z gdańszczankami i gdańszczanami. Ma styl zachodniego polityka, który jest wśród swoich wyborców i ściska ich ręce.
Jest lubiany także wśród swoich pracowników. W nocy na izbie przyjęć do godzin rannych siedziało wiele osób z jego gabinetu, kobiet i mężczyzn. Jak najbliższa rodzina czekali na jakiekolwiek wieści. Ludzie z jego najbliższego otoczenia śledzili wieści na ekranach telefonów i czekali na komunikaty lekarzy.
To była dla wszystkichbardzo ciężka, nerwowa noc.

Zobacz także
Komentarze (156)