"Minister Czarnek przeminie". Przemek Staroń o braku wsparcia dla nauczycieli
- Nauczyciel minimum kilka razy dziennie występuje przed grupą ludzi pełną emocji. Nie ma systemowego wsparcia. Minister Czarnek w końcu przeminie - mówi w Dzień Nauczyciela Przemek Staroń - Nauczyciel Roku 2018 i ekspert Polski 2050 ds. edukacji.
Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Minister Czarnek mówił rano w Polskim Radiu, że polski system edukacji jest najlepszy w Europie. Ma rację?
Przemek Staroń: Najlepszy na świecie! Nie rozumiem, dlaczego minister się kryguje. A mówiąc poważnie, to orwellizacja rzeczywistości nastąpiła już dawno, a rzeczy czarne nazywa się białymi. Minister mówił też niedawno, że nie ma sobie nic do zarzucenia. To cyniczne odwracanie kota ogonem. Gdy słyszymy coś takiego z jego strony, moja krótka rada jest taka, aby odwracać kota głową, czyli odczytywać to odwrotnie.
Podsumowując pierwszy rok w ministerstwie Przemysław Czarnek powiedział, że nie popełnił porażek i skutecznie realizuje to, co sobie założył.
Jeżeli minister założył sobie skuteczną dewastację systemu oświaty, to idzie mu to bardzo dobrze. Tak jak Dumbledore mówił, że Voldemort robił rzeczy straszne, ale wielkie. I w swoim okrucieństwie (na szczęście do czasu) był skuteczny. Polska oświata jest teraz poletkiem niszczenia człowieka, czyli czegoś przeczącego istocie edukacji, istocie życia - czyli budowania człowieka. Jeżeli weźmiemy pod uwagę całe spektrum przemocy, zastraszania, manipulacji, kontroli oraz traumatyzowania (np. osób LGBT+), to mamy problem, bo powtarzam, to całkowite zaprzeczenie istoty edukacji, wychowania, rozwoju, po prostu życia.
Zobacz także: Składała życzenia nauczycielom. Przytyk w kierunku Czarnka
W Gdańsku było niedawno głośno o szkoleniach dla nauczycieli, o traktowaniu osób LGBT+. Wywołało to poruszenie w środowiskach, które protestują przeciwko ruchom na rzecz LGBT+ i edukacji seksualnej. Wysłano zgłoszenie do ministra Czarnka.
Nie zdziwiłbym się, gdyby minister wypowiedział się w tonie oburzenia moralnego, a może, mówiąc kolokwialnie, to oleje, bo Gdańsk generalnie jest dla naszej władzy siedliskiem szatana w każdym możliwym aspekcie. Dla mnie jest to i śmieszne, i przerażające. W drugim tomie mojej książki, "Szkoły bohaterek i bohaterów", który nosi podtytuł "jak radzić sobie ze złem", są rozdziały odnoszące się do takich spraw jak dyskryminacja, wykluczanie, używanie przemocowego języka. Dotykam tego w kontekście nas wszystkich, ale także podkreślam to szczególnie w kontekście dziewczynek i kobiet w ogóle, osób transpłciowych, nieheteronormatywnych itd. Tym wszystkim, którzy cierpią z powodu zła, posyłam patronusa - właśnie w postaci tej książki. Tłumaczę w niej również to, dlaczego atakowanie osób będących częścią jakichkolwiek mniejszości jest niebezpieczne dla całego społeczeństwa, dla nas wszystkich. I co ważne - pokazuję, że to odsłania człowieka, który to robi, wyjaśniam, że ranienie czy niszczenie innych jest zawsze oznaką wewnętrznej słabości.
Jedno jest pewne: Minister Czarnek w końcu przeminie. Ta władza również. Największe zło na szczytach władzy zawsze się kończy. Nasza rola jest w tym jednak istotna. Musimy tylko być jak najmądrzejsi. Nie wybierać rozwiązań łatwych, tylko dobre i skuteczne. Swoją drogą mam poczucie, że światło już rozbłysło, choć jeszcze nie widzimy tego szerzej.
Co to oznacza?
Czasami potrzeba dotknąć samego dna, żeby zobaczyć wszystko w sposób należyty. Jeszcze 10 lat temu, na długo przed obecnymi rządami, rozmowa z tzw. liberałami o związkach partnerskich była karkołomna. Pamiętam, jak się ze mnie wyśmiewali (!) Dziś poparcie społeczne dla związków partnerskich (i małżeństw jednopłciowych również) jest duuuużo wyższe. Bardzo wiele osób zrozumiało, że to nie jest kwestia poglądu, tylko człowieczeństwa, podstaw demokracji, fundamentalnej przyzwoitości. Podobnie jest z systemem edukacji. Edukacja - z powodu dotknięcia dnia - totalnie weszła do mainstreamu. Czasami cięciwa musi się napiąć bardzo mocno w jedną stronę, żeby strzała z impetem poleciała w drugą.
Czego obecnie potrzebują polscy nauczyciele?
Zatrzymania machiny, która zapuszcza w glebie życia społecznego i świadomości społecznej coraz wyraźniejsze korzenie. Nieświadomie wiele osób walczących ze złem zaczyna traktować różne formy - wykluczania, wyśmiewania, pogardy dla innego - jako coś normalnego. A tego nie wolno. Musimy być uważni, etyczni, pilnować swoich intencji, aby walcząc z potworami, nie stać się jednym z nich. Nieustannie przytaczam tu modlitwę o pogodę ducha. W życzeniu sobie i innym finału zła zawsze jest pewien problem, bo to nie wydarzy się na zasadzie pstryknięcia. Trzeba mieć odwagę, by zmieniać to, co się da zmienić. A jednocześnie - siłę, by godzić się z tym, czego zmienić się nie da. I w końcu: mądrość, aby umieć jedno od drugiego odróżnić. Nauczycielom życzę świadomości: uświadomienia sobie, że na pewne rzeczy nie mamy teraz bezpośrednio wpływu, ale na nasze postawy, wybory, interpretację tego, co się wydarza - już tak.
Żyjemy w realiach wojny, wojny przede wszystkim informacyjnej. Ale w ramach każdej wojny pojawiają się ludzie, którzy mówią "jest strasznie, ale zobaczmy, co możemy realnie i skutecznie zrobić". Uświadommy sobie, że jest sfera, na którą mamy wpływ. To, co dewastuje naszą osobowość, nasz rozwój, naszą tożsamość, to poczucie wyuczonej bezradności. Antidotum na nią jest poczucie sprawstwa, własnej skuteczności, wpływu na rzeczywistość. Mamy nad rzeczywistością władzę - poprzez władzę nad naszą reakcją.
W odpowiedzi na to pytanie w ogóle nie padła kwestia finansów.
Bo to jest oczywiste - poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego i godność ekonomiczna to fundament wszystkiego. Czy nie dlatego wiele osób docenia od 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość? Cokolwiek nie myślelibyśmy o formie, a tym bardziej o intencji - rząd zadbał o ten fundament w polskich rodzinach dzięki 500+. I tak samo zadbać o to należy w każdej innej sferze, w poszczególnych grupach zawodowych itd. Pieniądze są, tylko ulokowane gdzie indziej, gdyż obecny rząd używa finansów do rozgrywania swoich interesów. Nie mam wątpliwości, że o troskę o człowieka tu nie chodzi. Jak bowiem wytłumaczyć np. olbrzymie transfery finansowe na TVP czy nagrody dla polityków, a brak wsparcia telefonu zaufania 116 111 Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, i to w czasach między innymi okołopandemicznej degrengolady psychiki młodych ludzi? Niestety nie mam złudzeń, że za tych rządów cokolwiek w kwestii wynagrodzeń dla pracowników i pracowniczek oświaty się zmieni.
Wiceminister Dariusz Piontkowski mówił w RMF FM, że przytłaczająca większość zarabia powyżej minimalnej krajowej, czyli powyżej 2000 zł netto.
O, znowu Orwell. Ministerstwo Prawdy, a tak naprawdę Manipulacji. Dla przeciętnego człowieka jest sprawą oczywistą, że pieniądze są ważne. To fundamentalny sposób osiągania bezpieczeństwa w życiu. Dają też poczucie godności. Trudne realia socjalno-ekonomiczne stwarzają w człowieku poczucie bycia gorszym. Wykluczają, stygmatyzują. W czasie strajku nauczycieli rozmawiałem z osobami z prawej strony i słyszałem, że odkąd rządzi PiS, to zrobiono dobrą rzecz w postaci 500+. Pytałem: dlaczego zatem pieniądze, które dostają rodzice/opiekunowe na dzieci to jest okay, a ci, którzy wychowują i nauczają dzieci, już nie mają prawa do adekwatnego poziomu ich posiadania? Tu mowa o tym samym. Gdy tworzyliśmy program "Edukacja dla przyszłości" z Szymonem Hołownią, a teraz go uszczegóławiamy z zespołem, który zgromadziliśmy wokół Ruchu Polska 2050, to godne warunki finansowe dla nauczycieli uczyniliśmy jednym z fundamentów. I powtarzamy to jak mantrę. Nauczyciel na starcie powinien zarabiać średnią krajową.
Wiele osób myśli: a co to za ciężka praca? W porządku, to skąd hasło w polskiej frazeologii "obyś cudze dzieci uczył"? Nauczyciel minimum kilka razy dziennie występuje przed grupą ludzi pełną emocji. Nie ma systemowego wsparcia. Terapeuta pracując przez godzinę z jedną osobą i jej emocjami dostaje znacznie więcej i ma superwizję. Gdy słyszę, że nauczyciele idą rozmawiać z rządem, to z jednej strony ich podziwiam, ale z drugiej strony wiem, jak oni traktują nie tylko nas, ale wszystkich. Jeżeli rządzącym się to nie opłaca, to można zapomnieć o wsparciu. Mając takich ludzi u władzy nie wskóramy nic, dlatego pomimo dużego hejtu wszedłem na pokład Szymona Hołowni i intensywnie z nim działam, bo to jedyna realna opcja zmiany, i to w wielu aspektach. Jeżeli PiS zostanie odsunięty od władzy, a w końcu tak się stanie, to niezależnie od składu rządzącej ekipy nie będzie innej opcji niż potraktować edukację najpoważniej na świecie. Na szczęście w tych trudnych czasach nikt z myślących ludzi nie podważa już jej fundamentalnej roli w tworzeniu nie tylko demokratycznego państwa i społeczeństwa, ale i w ogóle całej rzeczywistości.