Ks. Sawicz pracuje w gdańskim urzędzie. "Adamowicz go znał"
Ks. Rafał Sawicz, dla którego Jarosław Kaczyński miał domagać się 50 tys. zł od Gerarda Birgfellnera, pracuje w gdańskim urzędzie miasta. Został zatrudniony po tym jak nie stawił się w wyznaczonej dla niego parafii. – Prezydent Gdańska wiedział, że to ksiądz – mówi współpracownik Pawła Adamowicza.
Ks. Sawicz zaczął pracę w gdańskim ratuszu w 2016 r. Wcześniej był opiekunem abp. Tadeusza Gocłowskiego. Duchowny uczynił go wykonawcą swojego testamentu. Po śmierci arcybiskupa ks. Sawicz dekretem abp. Sławoja Leszka Głódzia został skierowany do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie. Nie stawił się tam jednak i od tej pory – co potwierdza kuria – zerwał kontakt z władzami Kościoła. Od ponad dwóch lat nie ma z nim kontaktu.
- Rafał Sawicz jest naszym pracownikiem. Został zatrudniony na zastępstwo w 2016 r. Od kilku dni przebywa na urlopie i wraca do pracy w najbliższy poniedziałek – mówi Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka gdańskiego ratusza.
Prezydent znał ks. Sawicza
Z naszych informacji wynika, że tragicznie zmarły prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wiedział, że Rafał Sawicz jest księdzem. – Znał go jeszcze z czasów, gdy był opiekunem abp. Gocłowskiego – mówi nasz informator.
Adamowicz miał zwyczaj, że spotykał się z każdym pracownikiem ratusza. – Rzeczywiście tak było. Nie było to jednak pierwsze spotkanie, a ostatnie – mówi Magdalena Skorupka-Kaczmarek. Gdy pytam rzeczniczkę, czy Adamowicz wiedział, że Rafał Sawicz jest księdzem, odpowiada: - Tego już się nie dowiemy.
Kuria gdańska nie ma kontaktu z księdzem Sawiczem. – Nie znamy jego adresu ani nie wiemy, z czego się utrzymuje – mówi ks. Rafał Starkiewicz, rzecznik kurii.
Ks. Sawicz pracuje w Referacie Analiz Opłat i Rozliczeń Wydział Skarbu. Tabliczka z jego nazwiskiem wisi przy drzwiach do pokoju gdańskich urzędników. – Nikt tu nie wiedział, że to ksiądz. Chodzi normalnie ubrany, nie mieliśmy o tym pojęcia. Przestał przychodzić do pracy, gdy pojawił się artykuł na jego temat. Lubi żartować, opowiadał coś o rodzinie, ale nie o żonie czy dzieciach, a raczej o rodzicach – mówi nam jeden z urzędników ratusza.
50 tys. dla ks. Sawicza
"Gazeta Wyborcza" ujawniła szczegóły zeznań austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. "Zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł dla księdza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Chodziło o budowę drapacza chmur w Warszawie" - czytamy w gazecie.
Podpis ks. Sawicza był niezbędny, by rozpocząć budowę wieżowca przez spółkę Srebrna. Jarosław Kaczyński miał powiedzieć Birgfellnerowi, że będzie to kosztować 100 tys. zł. Ostatecznie w obecności żony przekazał – jak twierdzi - 50 tys. zł w kopercie.
Ks. Sawicz 6 czerwca 2017 r. został powołany do rady Instytutu Lecha Kaczyńskiego. Od początku istnienia fundacji w radzie zasiadał abp Tadeusz Gocłowski. Gdy zmarł, zgodnie ze statutem, powołano do rady osobę przez niego wskazaną, czyli duchownego z Gdańska.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl