Kleszcze gryzą nad Bałtykiem. Borelioza coraz groźniejsza
Na Pomorzu rośnie liczba zachorowań na boreliozę, niebezpieczną chorobę roznoszoną przez kleszcze. Eksperci z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdańsku apelują o ostrożność podczas wypoczynku, bo poprzednie lata wskazują, że kolejne miesiące mogą być jeszcze gorsze.
12.07.2017 | aktual.: 12.07.2017 12:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Statystyki nie pozostawiają złudzeń. W województwie pomorskim w ostatnich latach odnotowanych jest coraz więcej przypadków boreliozy. W pierwszej połowie tego roku zanotowano już 507 chorych. Tymczasem od stycznia do czerwca 2016 roku służby sanitarne powiadomiono o 323 przypadkach choroby, a w pierwszej połowie 2015 roku tylko o 293.
W tym roku najwięcej zachorowań (liczonych na każde 100 tys. mieszkańców) było w powiecie kościerskim (97,6) oraz bytowskim (85). W pierwszym przypadku oznacza to 70 chorych, w drugim - 67. Na kolejnych miejscach znalazły się - położone nad Bałtykiem - powiaty lęborski i słupski.
Sanepid ostrzega, że w drugiej połowie roku może się pojawić więcej zgłoszeń. Tak było w ubiegłych latach - zauważa Radio Gdańsk.
Przypomnijmy, że o wzroście liczby zgłoszonych przypadków boreliozy w tym roku alarmowały też służby z woj. śląskiego. Zanotowano tam aż 919 przypadków choroby roznoszonej przez kleszcze. Ukąszenia nie zdarzają się tylko w lasach, ale również na terenie miast: w ogródkach, parkach i na placach zabaw.
Co zrobić, kiedy odkryjemy kleszcza na skórze?
Specjaliści radzą, by usunąć go jak najszybciej, najlepiej specjalistycznym przyrządem, a potem uważnie obserwować reakcję organizmu pod kątem objawów ewentualnego zakażenia.
- Jeśli usuniemy intruza do 12 godzin od wpicia, ryzyko zakażenia przenoszonymi przez niego chorobami jest stosunkowo niewielkie. Trzeba pamiętać, by przy pozbywaniu się kleszcza go nie uszkodzić. Ograniczamy w ten sposób ryzyko dostania się do naszego organizmu chorobotwórczych drobnoustrojów - przestrzega Ewa Sady z Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu SGGW.
Według specjalistki wyciągniętego kleszcza warto oddać do badania laboratoryjnego i sprawdzić, czy był zakażony. Można też zrobić testy na obecność krętek Borrelia burgdorferi we krwi.
Zobacz także
Jak uniknąć pogryzienia przez kleszcze?
Jeśli idziemy do lasu, warto mieć kapelusz, długie spodnie i bluzkę z długim rękawem. Im mniej ciała jest odkryte, tym lepiej. Na kleszcze działają specjalne środki odstraszające (repelenty). Na dekolt, dłonie i wszelkie odkryte części ciała można nanieść specjalny preparat odstraszający owady.
Starajmy się nie wchodzić w gęste zarośla, a trzymać się wydeptanych ścieżek. Kleszcze mogą czekać na ofiarę nie tylko na drzewach, ale także w krzakach.
Źródła: Radio Gdańsk, WSSE Gdańsk, WP