Każdego roku w wakacje na polskich droga ginie ponad 8 tys. osób. W tym roku będzie tak samo?
Policyjne statystyki są zatrważające. W ciągu ostatnich pięciu lat na polskich drogach latem zginęło ponad 3,4 tys. osób a dalsze 45 tys. zostało rannych. Do największej liczy wypadków dochodzi na Mazowszu, w Wielkopolsce oraz Śląsku – województwach tranzytowych.
02.07.2015 14:07
Liczba wypadków, do których dochodzi latem na Polskich drogach waha się od 6 do 7 tys. zdarzeń rocznie. Chociaż liczba rannych powoli spada, to nadal utrzymuje się powyżej 8 tys. osób. Tym samym kraj nad Wisłą jest niechlubnym liderem w europejskich statystykach ofiar wypadków. Skutkiem tego są również wymierne koszty finansowe leczenia. Koszty wszystkich wypadków wyniosły w 2013 r. ponad 34 mld złotych. Jednostkowy koszt ofiary śmiertelnej to 1,7 mln zł, a ciężko rannej 2,2 mln.
Statystki za ubiegły rok pokazują, że do największej liczby zdarzeń dochodzi na drogach województw mazowieckiego (4,6 tys.), śląskiego (3,8 tys.), wielkopolskiego (3,6 tys.) oraz łódzkiego (3,3 tys.). Na drogach Pomorza doszło do 1,6 tys. wypadków. Stawkę zaś zamyka Podlasie z 874 wypadkami. Czyżby kierowcy z centralnej Polski byli najbardziej agresywni? Wytłumaczenie jest dużo prostsze. Są to województwa tranzytowe, gdzie krzyżują się różne szlaki komunikacyjne.
Dobra pogoda jest przyjacielem kierowców tylko pozornie. Analiza wypadków drogowych wskazuje, że ilość zdarzeń wzrasta wraz z poprawą warunków meteorologicznych. Z 25 tys. zdarzeń tylko 400 było skutkiem mgły lub unoszącego się dymu. Porywisty wiatr zaś doprowadził do 300 kolizji, a słońce oślepiło 700 prowadzących pojazdy. Zazwyczaj w momencie wypadku niebo było całkowicie zachmurzone (10 tys. przypadków), padał deszcz (5 tys.) lub śnieg (2 tys.).
- Piękna pogoda, prosta równa droga. Nikt w takich warunkach nie chce tracić urlopu na przejazd z domu na wypoczynek. Kierowcy śpieszą się, aby stracić jak najmniej czasu i ryzykują. Normalnie też pojawiają się ryzykanci, ale jest ich dużo mniej – mówi Wirtualnej Polsce Piotr Paczesak, instruktor nauki jazdy.
Dużo bezpieczniej jest udać się w podróż nocą. Do większości wypadków dochodzi po południu pomiędzy 14.00 oraz 19.00. Wraz z upływem czasu prawdopodobieństwo kolizji maleje. Po północy jest ono dziesięciokrotnie niższe niż w ciągu dnia i zaczyna wzrastać dopiero od piątej rano.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .