Biegły oceni zeznania gdańskiego ministranta
Na początku następnego tygodnia do gdańskiej
prokuratury ma dotrzeć opinia biegłego, który oceni zeznania
złożone przed sądem przez 16-letniego Sławomira R. Według
nieoficjalnych informacji chłopak miał zaprzeczyć, że był
molestowany przez gdańskiego księdza Henryka J.
05.08.2004 | aktual.: 06.08.2004 20:35
Biegły ma ocenić wiarygodność zeznań, które chłopak - domniemana ofiara molestowania - złożył we wtorek.
Zastępca prokuratora okręgowego Ryszard Paszkiewicz powiedział, że opinii na razie nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie dostarczona.
Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w organach ścigania, opinia dotrze do prokuratury najwcześniej na początku następnego tygodnia.
Były ministrant, który zeznawał przed sądem we wtorek, miał zaprzeczyć, że ks. J. molestował go seksualnie. Przyznał, że całował go "na pożegnanie" i obejmował. Sławomir R. miał także opowiadać o piciu alkoholu przez ministrantów na plebanii na koszt księdza. Nie było mowy o sprowadzaniu prostytutek - powiedziała PAP anonimowo osoba związana ze sprawą.
Sławomir R. miał też powiedzieć, że regularnie otrzymywał od księdza kilka tysięcy złotych miesięcznie.
W związku ze sprawą przesłuchano dotychczas kilkanaście osób. Przeszukano też plebanię ks. J. Zabezpieczono twarde dyski komputerów i kasety wideo. Na kasetach nagrane były kościelne uroczystości. Jaki dotąd nie znaleziono na twardych dyskach żadnych materiałów dotyczących domniemanego molestowania. Poddawane są one obecnie specjalistycznej analizie.
Prowadząca śledztwo gdańska prokuratura okręgowa w dalszym ciągu nie chce potwierdzić, czy w kręgu podejrzeń jest gdański ksiądz.
Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie molestowania małoletniego w połowie ubiegłego tygodnia. Śledztwo nadal ciągu prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko osobie.
Prokuraturę Okręgową w Gdańsku o wątku molestowania małoletniego, obecnie 16-letniego Sławomira R. powiadomił miejscowy sąd rodzinny. Jeden ze świadków miał złożyć przed sądem zeznania informujące o molestowaniu przez księdza kilkunastoletniego chłopaka. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że to matka chłopca podejrzewa księdza o molestowanie jej syna.
Do domniemanego wykorzystania go przez duchownego miało dochodzić od 2001 r. Chłopiec dostawał od księdza drobne pieniądze, buty, ubrania. Z czasem opuścił się w nauce, sprawiał kłopoty wychowawcze. Jego matka pracowała w parafii księdza J. jako sprzątaczka.
Gdański ksiądz Henryk J., którego, według mediów, dotyczy prowadzone przez gdańską prokuraturę dochodzenie w sprawie pedofilii, powiedział w sobotę, że nie ma z tym nic wspólnego, a wszystkie rozpowszechniane na ten temat informacje są kłamliwe.
To wierutne kłamstwa, a szczególnie tej matki. Szkoda komentarza. Ktoś za tym stoi, komuś zależy na tej aferze. Ja uciekam od tych spraw, bo są nieuczciwe i kłamliwe - oświadczył duchowny.
Zadeklarował, że w tej sprawie zajmie stanowisko w nadchodzącą niedzielę.