Akcja ratunkowa w Gdyni. Tonął statek
Remontowana w suchym doku gdyńskiej stoczni Nauta jednostka, która przechyliła się i częściowo znalazła się w wodzie, jest stabilna - informuje straż pożarna. W wypadku, którego przyczyny będą dopiero ustalane, nikt nie ucierpiał.
Początkowo rzecznik prasowy pomorskiej straży pożarnej Łukasz Płusa informował, że do przechyłu i częściowego zanurzenia statku doszło w wyniku przewrócenia się na jednostkę dźwigu. W czwartek po południu Płusa zdementował tę informację i wyjaśnił, że początkowe zgłoszenie o upadku dźwigu okazało się nieprecyzyjne, a remontowana w stoczni jednostka przechyliła się z nieznanej dotąd przyczyny.
- Statek jest przechylony, ale stabilny - powiedział Płusa.
Rzecznik prasowy gdyńskiej policji podkom. Krzysztof Kuśmierczyk wyjaśnił, że jednostka uległa przechyłowi wraz z dokiem, który ma około 10 metrów głębokości. - Statek leży praktycznie na boku - wyjaśnił Kuśmierczyk.
Straż pożarna i policja mają już pewność, że w wypadku nikt nie ucierpiał. - W chwili, gdy statek zaczął się przechylać, na pokładzie byli pracownicy, ale zdążyli opuścić i dok, i statek - powiedział Kuśmierczyk.
Teren zdarzenia został zabezpieczony. Policja przesłuchuje świadków, by ustalić przyczynę przechyłu doku i statku.
Na miejscu zdarzenia pracowało dziewięć zastępów straży pożarnej a także specjalistyczna jednostka ratownictwa wodno-nurkowego z Gdańska. Portowa straż pożarna rozłożyła zapory, by wyeliminować ewentualne wycieki ze statku lub suchego doku. - Na razie wycieków nie ma - poinformował Płusa, dodając że w zbiornikach remontowanej jednostki znajduje się około 30 ton paliwa, ale zbiorniki nie uległy uszkodzeniu.
Źródlo: rmf24.pl, dziennikbaltycki.pl, PAP