Bus wjechał pod pociąg w Bratoszewicach
Obywatele Ukrainy zatrudnieni w przetwórni owoców byli w większości pasażerami busa, który wjechał pod pociąg na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Bratoszewicach (Łódzkie). W wypadku osiem osób zginęło na miejscu - sześć kobiet i dwóch mężczyzn. Ranne dwie kobiety przewieziono do szpitali w Zgierzu. Jedna z nich zmarła. Podróżujący busem prawdopodobnie jechali do pracy.
Na miejsce wypadku przyjechała m.in. wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, która o tragedii poinformowała już ambasadę Ukrainy.
Radosław Gwis z łódzkiej policji poinformował, że kierujący busem wjechał pod pociąg nie zatrzymując się przed znakiem "stop". Dodał, że kierowca nie miał przy sobie dokumentów pojazdu. Korzystając z policyjnej bazy danych ustalono, że uczestniczący w wypadku ford transit był zarejestrowany na sześć osób. Jechało nim o cztery osoby więcej.
Samochód wiozący dziesięć osób jechał lokalną drogą Domaradzyn-Bratoszewice. Tuż przed godziną 6 rano na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Bratoszewicach kierowca busa nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu pociągowi relacji Łowicz Główny-Łódź Kaliska.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że pociąg jechał z prędkością ok. 30-40 km/h. Bus został niemal całkowicie zmiażdżony. Pociąg zatrzymał się kilkaset metrów za przejazdem.