Tragiczny finał policyjnej interwencji. Ekspert: taktyka mogła zostać złamana
Trzeba pozyskiwać kandydatów na policjantów do służby o odpowiedniej predyspozycji psychicznej, fizycznej, a system szkolenia musi być właściwy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były antyterrorysta, Grzegorz "Cichy" Mikołajczyk. Komentuje w ten sposób sobotnią interwencję w Warszawie. Ta skończyła się śmiercią policjanta.
W sobotę na ulicy Inżynierskiej 6 na Pradze-Północ w Warszawie doszło do policyjnej interwencji, która zakończyła się śmiercią jednego z funkcjonariuszy. Choć pierwotnie w policyjnych komunikatach pojawiała się informacja, że policjant jest ranny, po godz. 16 przekazano, że jego życia nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zima zaskoczyła Niemców. Paraliż w Bawarii
Dlaczego policjant zginął podczas interwencji? "Mogła być dynamiczna, chaotyczna"
Grzegorz "Cichy" Mikołajczyk, były dowódca zespołu szturmowego antyterrorystów odniósł się w rozmowie z Wirtualną Polską do sobotniego zdarzenia. Wśród przyjętych przez eksperta hipotez jest ta, że podczas akcji doszło do błędu.
- Może pomylił policjanta kryminalnego ubranego po cywilnemu, obrał to jako zagrożenie i skierował na niego broń. Nie wiemy, jak zachowywał się ten drugi policjant, jednak to też nie upoważnia policjanta do oddania strzału - wyjaśnia.
- Żeby użyć broni, muszą być spełnione określone warunki i trochę trudno uwierzyć, że te warunki zostały spełnione przez drugiego policjanta. Inna wersja jest taka, że działanie policjanta, który użył tej broni w stosunku do drugiego funkcjonariusza, mogło być spowodowane błędem, który popełnił ten, który zginął - mówi dalej Grzegorz Mikołajczyk, podkreślając, że "na razie trudno wyrokować, co dokładnie mogło być przyczyną".
Jak wspomniał, należy pamiętać, że każda interwencja jest inna, a policjant na decyzję w sprawie użycia broni ma tak naprawdę mniej niż jedną sekundę. - Jeżeli to był młody policjant, być może zbyt pochopnie dobył broń - przekazał.
- O tym się już mówi na kursach podstawowych - nacisk u młodych policjantów kładziemy dwutorowo - na umiejętność prawidłowej, bezpiecznej i świadomej obsługi broni palnej, a drugą rzeczą jest taktyka działania podczas podejmowania interwencji -wyjaśnia ekspert. W tym przypadku taktyka mogła zostać złamana - powiedział.
Mikołajczyk podkreślił również, że "interwencja mogła być dynamiczna, chaotyczna".
"Kurs podstawowy u policjanta trwa za krótko"
W kwestii możliwości użycia broni przez policjanta Grzegorz Mikołajczyk przekazał, że "jest ich bardzo wiele". - To nie jest tak, że policjant ma związane ręce, dzisiaj system pozwala policjantowi w bardzo szerokim wachlarzu wykorzystać bądź użyć broni palnej. Jeśli policjant jest świadomy, jak interpretować przepisy, przypadki, punkty, to możliwość zastosowania tego środka jest bardzo duża - powiedział.
Ekspert w rozmowie z WP zwrócił też uwagę, że kurs podstawowy u policjanta trwa za krótko i za szybko. - Policjanci owszem zdają egzaminy, są dopuszczani do służby, wysyłani do miasta, ale brakuje im świadomości - mówił.
Jak podkreślił, "czynniki, które pozwalają na użycie broni palnej nie tylko policjantowi, a każdej osobie, która jest użytkownikiem broni palnej, to stan wyższej konieczności i obrona konieczna".
Zapytany o to, co można było zrobić, żeby uniknąć takiego tragicznego finału interwencji, ekspert przekazał, że przede wszystkim ważny jest prawidłowy dobór kandydatów.
- Trzeba pozyskiwać kandydatów na policjantów do służby o odpowiedniej predyspozycji psychicznej, fizycznej, a system szkolenia musi być właściwy. Nie może być zbyt szybki, nie można kierować się brakiem etatów i tym, że tych ludzi trzeba jak najszybciej przeszkolić, bo to wiąże się ze skracaniem okresów przygotowawczych - wyjaśnia. Podkreśla, że to prowadzi do sytuacji, gdy do służby wysyła się ludzi, którzy "nie są do niej gotowi".
Mikołajczyk dodaje, że policjant powinien praktykować kilka lat, "żeby później był świadom, jaką interwencję podejmuje i po jaki środek przymusu w danym momencie sięgać. - Czy po kajdanki, czy po pałkę, po gaz, broń palną czy siłę fizyczną. Musi wiedzieć, jakie będą konsekwencje złego zastosowania danego środka - komentuje.
Odnosząc się do konsekwencji, jakimi może się zakończyć to zdarzenie, ekspert przekazał, że "to nie jest żadną tajemnicą, że za policjantów odpowiadają przełożeni".
- Być może jakieś dymisje mogą się pojawić, choć nikomu tego nie życzę, ale żeby powiedzieć cokolwiek więcej na ten temat, musimy poznać wynik postępowania wewnętrznego - powiedział i podkreślił: - To, że policjant strzelił do drugiego policjanta, też nie oznacza, że jest winny, trzeba przeprowadzić pełną analizę, dowiedzieć się, kto i jak się zachowywał, w jakich okolicznościach i co sprawiło, że policjant sięgnął po broń i zdecydował się na oddanie tego strzału.
Według zapowiedzi ministra Tomasza Siemoniaka do sprawy został powołany specjalny zespół. Składa się z ekspertów i prokuratorów.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski