Tragiczny finał policyjnej interwencji. Ekspert: taktyka mogła zostać złamana
Trzeba pozyskiwać kandydatów na policjantów do służby o odpowiedniej predyspozycji psychicznej, fizycznej, a system szkolenia musi być właściwy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były antyterrorysta, Grzegorz "Cichy" Mikołajczyk. Komentuje w ten sposób sobotnią interwencję w Warszawie. Ta skończyła się śmiercią policjanta.
24.11.2024 15:47
W sobotę na ulicy Inżynierskiej 6 na Pradze-Północ w Warszawie doszło do policyjnej interwencji, która zakończyła się śmiercią jednego z funkcjonariuszy. Choć pierwotnie w policyjnych komunikatach pojawiała się informacja, że policjant jest ranny, po godz. 16 przekazano, że jego życia nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dlaczego policjant zginął podczas interwencji? "Mogła być dynamiczna, chaotyczna"
Grzegorz "Cichy" Mikołajczyk, były dowódca zespołu szturmowego antyterrorystów odniósł się w rozmowie z Wirtualną Polską do sobotniego zdarzenia. Wśród przyjętych przez eksperta hipotez jest ta, że podczas akcji doszło do błędu.
- Może pomylił policjanta kryminalnego ubranego po cywilnemu, obrał to jako zagrożenie i skierował na niego broń. Nie wiemy, jak zachowywał się ten drugi policjant, jednak to też nie upoważnia policjanta do oddania strzału - wyjaśnia.
- Żeby użyć broni, muszą być spełnione określone warunki i trochę trudno uwierzyć, że te warunki zostały spełnione przez drugiego policjanta. Inna wersja jest taka, że działanie policjanta, który użył tej broni w stosunku do drugiego funkcjonariusza, mogło być spowodowane błędem, który popełnił ten, który zginął - mówi dalej Grzegorz Mikołajczyk, podkreślając, że "na razie trudno wyrokować, co dokładnie mogło być przyczyną".
Jak wspomniał, należy pamiętać, że każda interwencja jest inna, a policjant na decyzję w sprawie użycia broni ma tak naprawdę mniej niż jedną sekundę. - Jeżeli to był młody policjant, być może zbyt pochopnie dobył broń - przekazał.
- O tym się już mówi na kursach podstawowych - nacisk u młodych policjantów kładziemy dwutorowo - na umiejętność prawidłowej, bezpiecznej i świadomej obsługi broni palnej, a drugą rzeczą jest taktyka działania podczas podejmowania interwencji -wyjaśnia ekspert. W tym przypadku taktyka mogła zostać złamana - powiedział.
Mikołajczyk podkreślił również, że "interwencja mogła być dynamiczna, chaotyczna".
"Kurs podstawowy u policjanta trwa za krótko"
W kwestii możliwości użycia broni przez policjanta Grzegorz Mikołajczyk przekazał, że "jest ich bardzo wiele". - To nie jest tak, że policjant ma związane ręce, dzisiaj system pozwala policjantowi w bardzo szerokim wachlarzu wykorzystać bądź użyć broni palnej. Jeśli policjant jest świadomy, jak interpretować przepisy, przypadki, punkty, to możliwość zastosowania tego środka jest bardzo duża - powiedział.
Ekspert w rozmowie z WP zwrócił też uwagę, że kurs podstawowy u policjanta trwa za krótko i za szybko. - Policjanci owszem zdają egzaminy, są dopuszczani do służby, wysyłani do miasta, ale brakuje im świadomości - mówił.
Jak podkreślił, "czynniki, które pozwalają na użycie broni palnej nie tylko policjantowi, a każdej osobie, która jest użytkownikiem broni palnej, to stan wyższej konieczności i obrona konieczna".
Zapytany o to, co można było zrobić, żeby uniknąć takiego tragicznego finału interwencji, ekspert przekazał, że przede wszystkim ważny jest prawidłowy dobór kandydatów.
- Trzeba pozyskiwać kandydatów na policjantów do służby o odpowiedniej predyspozycji psychicznej, fizycznej, a system szkolenia musi być właściwy. Nie może być zbyt szybki, nie można kierować się brakiem etatów i tym, że tych ludzi trzeba jak najszybciej przeszkolić, bo to wiąże się ze skracaniem okresów przygotowawczych - wyjaśnia. Podkreśla, że to prowadzi do sytuacji, gdy do służby wysyła się ludzi, którzy "nie są do niej gotowi".
Mikołajczyk dodaje, że policjant powinien praktykować kilka lat, "żeby później był świadom, jaką interwencję podejmuje i po jaki środek przymusu w danym momencie sięgać. - Czy po kajdanki, czy po pałkę, po gaz, broń palną czy siłę fizyczną. Musi wiedzieć, jakie będą konsekwencje złego zastosowania danego środka - komentuje.
Odnosząc się do konsekwencji, jakimi może się zakończyć to zdarzenie, ekspert przekazał, że "to nie jest żadną tajemnicą, że za policjantów odpowiadają przełożeni".
- Być może jakieś dymisje mogą się pojawić, choć nikomu tego nie życzę, ale żeby powiedzieć cokolwiek więcej na ten temat, musimy poznać wynik postępowania wewnętrznego - powiedział i podkreślił: - To, że policjant strzelił do drugiego policjanta, też nie oznacza, że jest winny, trzeba przeprowadzić pełną analizę, dowiedzieć się, kto i jak się zachowywał, w jakich okolicznościach i co sprawiło, że policjant sięgnął po broń i zdecydował się na oddanie tego strzału.
Według zapowiedzi ministra Tomasza Siemoniaka do sprawy został powołany specjalny zespół. Składa się z ekspertów i prokuratorów.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski