Tragiczny bilans rośnie. Zmarł kolejny górnik po zapaleniu metanu
W czwartek rano zmarł czwarty z górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po zapaleniu metanu, do którego doszło 22 stycznia w kopalni Knurów-Szczygłowice - poinformował rzecznik placówki Wojciech Smętek.
- W związku z rozległym oparzeniem dróg oddechowych jego stan od kilku dni się znacznie pogarszał. Górnik przebywał na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii i miał oparzenia 50 proc. powierzchni ciała, w tym oparzenia III stopnia - poinformował w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Zmarły w czwartek rano górnik to jeden z kilkunastu poszkodowanych w wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice na Śląsku. W szpitalu w Siemianowicach hospitalizowanych jest nadal 6 górników. W krakowskiej lecznicy przebywają 2 osoby.
Tragedia w kopalni Knurów-Szczygłowice
Rankiem 22 stycznia w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło do zapalenia się metanu. W strefie zagrożenia przebywało wtedy 44 górników. Jastrzębska Spółka Węglowa podała, że do zdarzenia doszło najpewniej w ścianie numer XVII, na poziomie poniżej 850 metrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wraca sprawa granatnika. Siemoniak: nie do obrony
W wypadku poszkodowanych zostało kilkanaście osób. Dziewięciu w najcięższym stanie trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Dzień po wydarzeniach w kopalni zmarł pierwszy górnik; miał oparzone 40 proc. powierzchni ciała. W sobotę placówka poinformowała o śmierci dwóch kolejnych. 29-latek i 31-latek mieli oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym zaawansowane oparzenia dróg oddechowych.