Wybuch w kopalni. Nie żyją kolejni górnicy
Zmarł drugi i trzeci z górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich po środowym zapaleniu metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice. Według słów rzecznika placówki, obaj mieli oparzone 80 proc. powierzchni ciała.
Zmarli górnicy to jedni z kilkunastu poszkodowanych w środowym wypadku. Najpierw, w sobotę po południu, informowano o śmierci 31-latka, który zmarł tego dnia po godz. 16.
- Był to jeden z najbardziej poszkodowanych pacjentów, od początku przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej. Miał oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym 60 proc. trzeciego stopnia, a także drogi oddechowe - powiedział wcześniej PAP rzecznik Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, Wojciech Smętek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski generał o groźbach Trumpa. "Putin się śmieje"
Trzeci z górników zmarł w sobotę przed godz. 20. - Górnik od początku przebywał na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. Miał oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym ponad 30 proc. trzeciego stopnia oraz zaawansowane oparzenia dróg oddechowych - przekazał Smętek. Zmarły miał 29 lat.
Kilka osób wciąż przebywa w szpitalach
W siemianowickim szpitalu nadal przebywa kilku górników z oparzeniami ciała oraz dróg oddechowych. W szpitalu w Krakowie leczone są dwie osoby.
Wcześniej w czwartek, w rozmowie z Wirtualną Polską, Marta Stec z Centrum Leczenia Oparzeń przekazała informację o śmierci innego z pacjentów poszkodowanych w środowym zdarzeniu. - Miał oparzenia trzeciego stopnia na ponad 40 proc. powierzchni ciała - przekazała, dodając, że oparzenia dotyczyły głównie twarzy, głowy i dróg oddechowych. - Pomimo starań lekarzy nie udało się go uratować - podkreśliła wówczas.
O pozostałych górnikach przebywających w placówce rzeczniczka mówiła, że "są w ciężkim stanie". - Mają oparzone drogi oddechowe, procent oparzenia ciała w ich przypadku wynosi od 10 do 80 procent - podała.
Czytaj też: