Ukrył broń w radiowozie? Nowe ustalenia ws. zabójstwa policjantów

Według wstępnych ustaleń Maksymilian F. nie miał przy sobie broni w momencie, gdy był na komisariacie - podała "Rzeczpospolita". Jedna z hipotez zakłada, że mężczyzna mógł ukryć wcześniej rewolwer w radiowozie.

Tragedia we Wrocławiu. Maksymilian F. mógł ukryć broń w radiowozie
Tragedia we Wrocławiu. Maksymilian F. mógł ukryć broń w radiowozie
Źródło zdjęć: © Dolnośląska policja
Radosław Opas

06.12.2023 | aktual.: 06.12.2023 09:40

W poniedziałek policja poinformowała o śmierci dwóch funkcjonariuszy postrzelonych przez Maksymiliana F. Zatrzymany usłyszał w niedzielę zarzuty usiłowania zabójstwa policjantów. Prokuratura zapowiedziała już, że w najbliższym czasie zmieni zarzuty z usiłowania zabójstwa na zabójstwo.

Teraz pojawiają się nowe informacje w sprawie okoliczności tragicznych wydarzeń. Nagrania monitoringu mają potwierdzać, że Maksymilian F. nie miał broni, będąc na komisariacie - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Z ustaleń gazety wynika, że 44-latek został dwukrotnie przeszukany przez dwa policyjne zespoły. Pierwszego przeszukania miała dokonać ekipa zatrzymująca go w domu, a drugiego - policjanci na komisariacie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł dziennik, wynika, że Maksymilian F. rewolwer czarnoprochowy miał zapięty w kaburze na klatce piersiowej.

"Policja stawia wstępną hipotezę, że F. mógł ukryć rewolwer w radiowozie - np. pod siedzeniem, kiedy do niego wsiadł - zanim trafił na komisariat (to by oznaczało, że po zatrzymaniu w domu go nie przeszukano). Jest pewne, że policjanci nie zginęli od strzału ze swojej broni" - pisze "Rzeczpospolita".

Przewozili go do aresztu, strzelił im w głowy

Maksymilian F. był poszukiwany listem gończym, miał odbyć karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności za oszustwo. W piątek wieczorem trafił w ręce policji.

Gdy dwaj funkcjonariusze przewozili Maksymiliana F., ten strzelił do nich z pistoletu. Obaj funkcjonariusze zostali ranni w głowę, mimo wysiłków lekarzy nie udało się ich uratować. Zmarli w poniedziałek po południu.

44-latek zbiegł z miejsca przestępstwa. Policja zatrzymała go w sobotę rano przy ul. Kanałowej, kilka kilometrów od miejsca zdarzenia.

Przeczytaj również:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (926)