Tragedia w Ustroniu. Wstrząsająca relacja sąsiadów
Do wybuchu w domu w Ustroniu doszło w niedzielę przed godziną 10. Dom, składający się z dwóch mieszkań, został zniszczony. Zginęło dwóch mężczyzn. Trzech osób, które tam mieszkały, nie było w domu. Przyczyna wybuchu nie jest znana. Najprawdopodobniej eksplodowała butla z gazem. Sąsiedzi ofiar relacjonują przebieg wydarzeń.
Jak podaje "Fakt", w bliźniaku mieszkały trzy rodziny - Karol R. z żoną Haliną oraz Stanisław K. z żoną Beatą. Strych zajmowała córka Stanisława z mężem i małym dzieckiem. Łącznie mieszkało tam siedem osób.
Jak opowiada "Faktowi" pan Rudolf, sąsiad i kuzyn ofiar wybuchu gazu, "byłem w domu, huknęło potężnie, pokój mam na południe. Patrzyłem najpierw tam, ale nic nie widziałem. Kiedyś był na Obłoźcu kamieniołom. Myślałem, że to oni strzelają. Ale córa była z tej strony, gdzie doszło do wybuchu. Patrzy przez okno i mówi: 'Jezus Maria cały dom się zawalił'. Jeszcze nie wiedziałem kogo… Kurtkę chwyciłem i na drżących nogach zbiegam na dół. Lecę na podwórko. Patrzę... Od kuzynów dom zawalił się".
Strażacy dostali się do domu od części należącej do Stanisława. Pośród zgliszczy po godzinie zauważyli kobiecą rękę.- Żona Stanisława (...). Rozmawiała ze strażakami. Jest w szpitalu, ciągle pyta o męża - mówi dziennikowi inny sąsiad rodziny Stanisława.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażakom udało się ugasić ogień. W końcu dotarli do Karola, który był na parterze, przywalony gruzem.
Kilka godzin później znaleziono Stanisława. Wynieśli go z łóżka. Był w pokoju, gdy runęła na niego ściana nośna. Nie miał szans na ucieczkę. - Chyba wieczorem Beacie powiedzieli w szpitalu, że Stanisław nie żyje... - relacjonuje inny sąsiad.
Strażacy wynieśli wszystkie butle
Sąsiedzi z ulicy Polańskiej zastanawiają się, dlaczego doszło do tragedii.
Gazu nie było w tym domu. Domownicy korzystali z butli, ale tylko do gotowania. Strażacy wynieśli wszystkie butle. Było ich siedem, ustawili w rzędzie przy samochodzie dostawczym należącym do Karola. Jedna z butli opalona była przez płomienie, podobno wszystkie butle były odkręcone, bo puszczony był wcześniej gaz... Tylko po co - mówią "Faktowi" mieszkańcy.
Pan Rudolf wyjaśnia, że "mogli przecież kupić więcej butli na zapas". - Teraz takie czasy, ciągle straszą, że czegoś zabraknie. Mogli zrobić zapas - tłumaczy. To mógł być nieszczęśliwy wypadek.
Źródło: Fakt, PAP