Tragedia w USA. Zastrzelono pięciu policjantów
• Policjanci zostali zastrzeleni podczas ulicznych protestów przeciwko brutalności policji w Dallas, w stanie Teksas
• Pięciu policjantów zmarło, sześciu jest rannych
• Do tragedii doszło podczas demonstracji po zabiciu przez funkcjonariuszy dwóch Afroamerykanów
• W sieci pojawiło się wstrząsające nagranie, na którym widać jak snajper zaskakuje policjanta od tyłu i oddaje do niego z bliska kilka strzałów
• Ujawniono, że snajperem był 25-letni Micah Johnson
• - To był atak godny pogardy - powiedział Barack Obama, przebywający obecnie w Warszawie
• Po strzelaninie flagi w USA opuszczono do połowy masztów
Pięciu policjantów zginęło, a dziewięć osób zostało rannych od kul podczas manifestacji przeciw brutalności policji w Dallas w Teksasie - podały lokalne władze. Trzy osoby zatrzymano, jednego z napastników zabiła policja.
Amerykańska policja ujawniła nazwisko sprawcy ataku snajperskiego. Napastnikiem, który strzelał do policjantów, był 25-letni Micah Johnson. Zanim został zabity przez oddziały specjalne, powiedział, że jego atak był odwetem za brutalność policji wobec Afroamerykanów.
Uzbrojony w karabin były żołnierz piechoty Micah Johnson zaatakował funkcjonariuszy podczas pokojowej demonstracji przeciwko brutalności amerykańskiej policji. Strzelał z góry z pobliskich budynków. Niedługo po ataku policjanci otoczyli napastnika na drugim piętrze wielopoziomowego garażu. Doszło do negocjacji. - Podejrzany powiedział, że jest wściekły na białych. Oświadczył, że chciał zabić białych, szczególnie białych funkcjonariuszy - mówił szef policji z Dallas David Brown, informując, że sprawca został zabity przy użyciu robota z ładunkiem wybuchowym.
W wyniku strzelaniny pięciu policjantów poniosło śmierć, a siedmiu zostało rannych. Obrażenia odniosło też dwoje cywilów. Początkowo policja informowała, że kilku snajperów otworzyło ogień z różnych kierunków. Możliwe jest jednak, że to Johnson zmieniał miejsca, z których strzelał.
Policja zatrzymała trzy inne osoby - kobietę w garażu, gdzie doszło do konfrontacji z napastnikiem, i dwóch mężczyzn, którzy jechali samochodem. Na razie nie wiadomo, czy i jaki mieli oni związek z atakiem.
Prezydent USA Barack Obama zarządził, by w związku ze strzelaniną w Dallas amerykańskie flagi do 12 lipca pozostawały opuszczone do połowy masztów przed Białym Domem, budynkami publicznymi, bazami wojskowymi i na okrętach marynarki wojennej.
Decyzję podjęto "z szacunku dla ofiar ataku" w Dallas w Teksasie, gdzie w czwartek wieczorem zginęło pięciu policjantów - brzmi komunikat prezydenta.
Wcześniej podczas konferencji prasowej Obama, który przebywa obecnie na szczycie NATO w Warszawie, potępił strzelaninę. Podkreślił, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiego ataku oraz że Ameryka jest tą tragedią "zszokowana".
Wydarzenia skomentowali także niemal pewni kandydaci na prezydenta w zaplanowanych na listopad wyborach, Hillary Clinton i Donald Trump. "Opłakuję tych oficerów zastrzelonych, gdy pełnili swój święty obowiązek ochrony pokojowych manifestantów, współczuję rodzinom ofiar i wszystkim tym, którzy z nimi służyli" - napisała na Twitterze Clinton. "Nasz naród jest zbyt podzielony. Zbyt wielu Amerykanów czuje, że straciło nadzieję. (...) To być może bardziej niż kiedykolwiek czas na silne przywództwo, miłość i współczucie. Przetrwamy te tragedie" - brzmiało oświadczenie Trumpa.
Agencja Reutera twierdzi, że była to jedna z największych w ostatnich latach strzelanin z udziałem policji w Stanach Zjednoczonych. Agencja informuje też, powołując się na słowa chcącego zachować anonimowość urzędnika, że nie ma żadnych oznak, by wiązać strzelaninę z działalnością jakichkolwiek zorganizowanych grup międzynarodowych.
Pierwsze strzały padły, gdy kilkaset osób zgromadziło się w centrum Dallas, by zaprotestować przeciwko ostatnim przypadkom zastrzelenia przez białych policjantów dwóch Afroamerykanów, w Baton Rouge w Luizjanie i w St. Paul w Minnesocie.
W przekazywanych przez sieć CNN relacjach widać było demonstrantów idących ulicą w centrum Dallas w kierunku ratusza, kiedy nagle rozległy się strzały. Ludzie rozproszyli się, szukając schronienia.
- Po wydarzeniach tego tygodnia Amerykanie w całym kraju mają poczucie bezradności, niepewności i lęku. Uczucia te są zrozumiałe i usprawiedliwione. Ale odpowiedzią nie może być przemoc. Przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem - powiedziała prokurator generalna Loretta Lynch.
Dodała, że ostatnie tragedie każą "zwrócić uwagę na łatwość, z jaką sprawcy zbrodni zdobywają broń i jak często jej używają".
Poinformowała, że ministerstwo sprawiedliwości USA wszczęło śledztwo w sprawie śmierci Altona Sterlinga, Afroamerykanina zastrzelonego przez policjantów w Baton Rouge. Według świadków zabili go oni, kiedy leżał twarzą do ziemi na ich rozkaz i ktoś krzyknął: "On ma broń!".
Zabity przez policjanta w Falcon Heights mężczyzna Philando Castile zginął, gdy jego samochód zatrzymano z powodu braku tylnego światła. Według relacji towarzyszącej mu jego dziewczyny, Diamond Reynolds, gdy policjant podszedł do wozu, Castile powiedział mu, że ma legalnie posiadaną broń i sięgnął do kieszeni po prawo jazdy; wtedy funkcjonariusz oddał strzał w jego kierunku. Reynolds nagrała część incydentu swoim telefonem i film z umierającym Castile puściła na żywo na Facebooku.
Szef policji w Dallas czarnoskóry David Brown, zaapelował do mieszkańców miasta o duchowe wsparcie policjantów, którzy - jak podkreślił - chronili w piątek pokojowych demonstrantów, a codziennie narażają życie w konfrontacji z uzbrojonymi przestępcami.
- Potrzeba, żeby nasza społeczność pokazała funkcjonariuszom, że docenia ich poświęcenie - powiedział.
Tragiczne incydenty w Baton Rouge i Falcon Heights nakładają się na serię podobnych wypadków w innych miastach w ostatnich latach. Liczba cywilów zastrzelonych przez policję wzrosła w ostatnich latach. Prawie 30 procent ofiar to Afroamerykanie, którzy stanowią ok. 12 procent ludności USA.
Działacze ruchu "Black Lives Matter" (Życie czarnoskórych ma znaczenie) twierdzą, że do zabójstw Afroamerykanów dochodzi wskutek tego, że policjanci używają broni bez uzasadnienia, kiedy zatrzymują czarnoskórych podejrzewanych o naruszanie prawa.
Po zabójstwach w Baton Rouge i Falcon Heights pokojowe protesty uliczne zaczęły się w wielu miastach, m.in. w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Chicago, Bostonie i Dallas. Media podkreślały narastanie nastroju oburzenia. Nowojorski tabloid "New York Post" umieścił na okładce napis "Civil War!"
Zobacz także: W Luizjanie policjant zastrzelił czarnoskórego sprzedawcę