Tragedia w Ełku. Dr Maj: tłum jest żądny zemsty
- Polacy nie potrafią żyć obok innych kultur. Sytuacja, która miała miejsce w Ełku pokazuje, że nie traktujemy jej jako jednorazowego zdarzenia, sprzeczki z tragicznym finałem, a jako dowód na agresję obywateli krajów arabskich. Odpala się mechanizm: my im pokażemy, my ich wygonimy. Tymczasem każdego dnia tysiące ludzi je obiad w tureckim kebabie - mówi o proteście mieszkańców Ełku dr Konrad Maj, psycholog społeczny z Katedry Psychologii Społecznej Uniwersytetu SWPS.
02.01.2017 | aktual.: 22.05.2018 14:04
WP: Monika Rozpędek: W Ełku na ulicę wyszedł tłum. Wśród nich można znaleźć cały przekrój struktury społecznej. To nie tylko wandale, którzy chcą się wyżyć. Dlaczego wydarzenie spod budki z kebabem pobudziło tylu ludzi do protestu?
dr Konrad Maj: - To typowe zachowanie tłumu, który wyraża swój sprzeciw i niezadowolenie na bazie emocji, a nie racjonalnego myślenia. Zaczyna funkcjonować działanie stadne, gdzie poprzez zachowania wyraża się swój sprzeciw. Doszło do zdarzenia, zatem należy dążyć do rzeczowego wyjaśnienia zjawiska. Policja prowadzi śledztwo, osoby zostały zatrzymane. Jednak tłum nie rozumie, że przemoc w stosunku do policji, czy kogokolwiek innego, nie ma sensu.
WP: Co tak naprawdę przyczyniło się do manifestacji mieszkańców Ełku?
- Tłum bazuje na podziałach. To jest kluczowy element. My, Polacy, przeciwko tym "innym", obcokrajowcom. Na przykładzie Ełku można zaobserwować wyraźną linię podziału. W grę wchodzą silne emocje, które pobudzane są także poprzez przekazy medialne, które wyraźnie sugerują negatywne podejście do uchodźców. Przez nie wzmacniają się stereotypy.
WP: Zatem tragiczny finał bójki pod budką z kebabem to wyłącznie pretekst do wyładowania frustracji?
- Zdecydowanie tak. To wręcz okazja, by wyrazić swój przeciw w stosunku do osób innej narodowości. W tej chwili fala przeciwko uchodźcom przelewa się przez całą Europę, a w Polsce stereotypy dotyczące cudzoziemców są niezwykle silne.
WP: Sporo agresji skierowanej jest w kierunku policji, która przecież wykonuje wyłącznie swoje obowiązki.
- Ewidentnie jest to okazja do wyładowania złości. Nie tylko na obcokrajowcach, ale także na policji. Jestem przekonany, że to także dodatkowa część układanki. Jeśli kumuluje się te dwa elementy - cudzoziemców z krajów arabskich i funkcjonariuszy policji - powstaje mieszanka wybuchowa. Dla wielu narodowców nie ma lepszego obiektu do ataku.
Uczestnicy zgromadzenia nie mogą skierować agresji przeciwko sprawcom, ponieważ oni zostali już zatrzymani. Nie mogą także zastosować agresji wobec grupy cudzoziemców, którzy gromadzą się w danym miejscu. Ale jeśli takie w Ełku by istniało, jestem przekonany, że protestujący udaliby się właśnie tam, by wziąć odwet.
WP: Tłum zachowałby się podobnie, gdyby napastnikiem był Polak?
- Przypuszczam, że mielibyśmy do czynienia z marszami milczenia przeciwko przemocy. Natomiast kiedy ktoś atakuje "naszych", to zgromadzenie mieszkańców nabiera innego charakteru. To już nie jest marsz, a agresywne działania skierowane przeciwko policji.
WP: Pod artykułami dotyczącymi zabójstwa 21-latka pojawia się wiele nienawistnych komentarzy sugerujących samodzielne wymierzenie sprawiedliwości. Przeczytam jeden z nich: "Powinniśmy powybijać rodzinę tych szmat". Chęć samosądu to także element psychologii tłumu?
- Tłum często uważa, że samodzielne wymierzanie sprawiedliwości jest jedyną sprawiedliwą karą. Nie uznaje prawnego rozwiązania, rozprawy, która będzie ciągnęła się przez jakiś czas oraz winy, która jest uznawana na bazie dowodów. Tłum chciałby, aby sprawcę powiesić. Szybko, najlepiej natychmiast i żeby egzekucję zobaczyli wszyscy. Ma stać się dla innych przykładem i przestrogą. Najlepiej, by egzekucja była bolesna, dotkliwa. A jeśli dokonanie samosądu uniemożliwia policja, ona także staje się celem ataków.
WP: Skąd w ludziach chęć tak okrutnej zemsty?
- Ludzie przesyłają sobie rozmaite filmiki. Możemy na nich zobaczyć terrorystów z ISIS, którzy bardzo brutalnie rozprawiają się z zakładnikami z zachodniej kultury, podpalając ich i podrzynając im gardła. Myślę, że część osób protestujących w Ełku miałoby ochotę na taki odwet, by pokazać, że coś takiego potrafią zrobić i oni. Tego typu zachowanie ściśle wiążę z postawami, które są w Polsce bardzo silne - ruchami przeciwko uchodźcom i rozwijającymi się stereotypami. Nasza kultura jest przecież monolitem, więc jeśli ktokolwiek z krajów arabskich zrobi coś złego Polakowi, czyn ten traktowany jest nie jak prywatna potyczka, a jak atak na naszą kulturę, cywilizację i cały kraj.
Polacy nie potrafią żyć obok innych kultur. Sytuacja, która miała miejsce w Ełku pokazuje, że nie traktujemy tego jako jednorazowego zdarzenia, sprzeczki z tragicznym finałem, a jako dowód na agresję obywateli krajów arabskich. Odpala się mechanizm: my im pokażemy, my ich wygonimy. Tymczasem każdego dnia tysiące ludzi je obiad w tureckim kebabie. To absurdalne, by sytuację w Ełku wiązać z konfliktem na linii Polacy - chrześcijanie i Arabowie.
WP: Około dwóch tygodni temu miał miejsce atak na jeden z lokali z kebabem. Grupa Polaków napadła pracownika, który był Turkiem. Zdemolowali cały lokal. Obcokrajowiec nie reagował, nawet się nie bronił. Prawdopodobnie ze strachu. Wówczas nikt nie wyszedł na ulicę. Ludzie już o tym zapomnieli?
- W przykładzie, o którym pani wspomniała, tłumaczenie przechyla się w zupełnie inną stronę: "zdarzyło się, nic się nie stało". W przypadku zdarzenia w Ełku mamy do czynienia z masowanym atakiem i szukaniem odwetu. Psychologia tłumu działa w zależności od tego, co staje się bazą: kto został dźgnięty nożem, a kto stał się sprawcą. Jeśli ktoś z "nas" dokonałby takiego czynu, potrafilibyśmy się opanować. I przykład sprzed dwóch tygodni temu dowodzi.
WP: Jak manifestacja w Ełku może się rozwinąć? Potrzeba czasu, by emocje opadły, czy lidera, który krzyknie: rozejść się?
- Potrzeba czasu i interwencji oraz spokojnych, oraz wyważonych działań policji. Jednak to, co dzieje się w Ełku, powinno stać się sygnałem dla rządzących. Przecież morderstwo młodego chłopaka pod budką z kebabem nie jest normą. Nie zdarza się raz w miesiącu. To na szczęście odosobniony przypadek. Dlatego też władza powinna walczyć z wszelkimi przejawami agresji tłumu, potępiając wszelkiego rodzaju chuligaństwo i nie wzmacniając postaw skrajnie narodowościowych.