Tragedia w Borowcach. Rodzina Jaworka wcześniej zawiadomiła policję
Nadal trwają poszukiwania Jacka Jaworka, który jest podejrzany o potrójne morderstwo. W tej sprawie ujawniono nowe szczegóły. Rodzina podejrzanego dwa dni przed zbrodnią złożyła zawiadomienie na policję.
Od wtorku Jacek Jaworek poszukiwany jest listem gończym. Podejrzanego o zabójstwo brata, jego żony i ich syna policja poszukuje od pięciu dni.
Tragedia w Borowcach. Rodzina złożyła zawiadomienie na policję
Jak przekazał portal rmf24.pl, powołując się na informacje od prokuratora Krzysztofa Budzika z biura prasowego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, w aktach śledztwa jest m.in. zawiadomienie przekazane wcześniej policji. Złożyło je w ubiegłą środę małżeństwo, które zostało później zamordowane.
- Było to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pana Jacka Jaworka na ich szkodę, a miało polegać na kierowaniu wobec nich gróźb karalnych - cytuje słowa prokuratora rozgłośnia.
Zobacz też: Jacek Jaworek nie żyje? Rzecznik policji: "Możemy tak przypuszczać"
Prokurator dodał, że chodziło o groźby werbalne. W zawiadomieniu, które ma zwięzłą treść, nie było mowy o broni.
Rozgłośnia przekazała, że służby będą sprawdzać również to, czy doszło do ewentualnych nieprawidłowości w związku ze złożonym zawiadomieniem.
Poszukiwania Jacka Jaworka
Jacek Jaworek nadal jest nieuchwytny. Mężczyzna jest podejrzany o potrójne morderstwo.
Według ustaleń "Faktu" Jaworek miał oddać kilkanaście strzałów w stronę rodziny swojego brata. Siedem kul miało trafić w 44-letniego Janusza, dwie w jego żonę Justynę, a jedna w 17-letniego syna Jakuba.
Przeżyć udało się drugiemu synowi. 13-latek schował się w szafie, a następnie uciekł przez okno.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, chwilę przed tragedią w Borowcach jeden z domowników zadzwonił na numer alarmowy 112. - Nikt się nie odzywał, ktoś musiał bardzo się bać. W tle było słychać krzyki - przekazał informator WP.
Służby namierzyły numer telefonu, z którego zadzwoniono. Wtedy też na miejsce wysłano patrol policji. Funkcjonariusze, którzy przybyli na wskazany adres, zastali przerażający widok - mnóstwo krwi, ślady po kulach, a także trzy martwe osoby. Wezwano od razu posiłki.
Do tej tragedii doszło między 1 a 2 w nocy z piątku na sobotę w Borowcach. Podejrzany Jacek Jaworek w tym czasie miał się oddalać przez las, który bardzo dobrze znał.