Jacek Jaworek wciąż nieuchwytny. Na jaw wychodzi motyw zbrodni w Borowcach
Środa, 14 lipca, to piąty dzień obławy na Jacka Jaworka. Mężczyzna jest podejrzany o makabryczne morderstwo trzech osób we wsi Borowce w Śląskiem - własnego brata, jego żony oraz syna. Jaki był motyw zbrodni? Najprawdopodobniej rodzinny konflikt o pieniądze.
Do potwornej zbrodni doszło w nocy z 9 na 10 lipca. Jak ustalili śledczy, do domu czteroosobowej rodziny we wsi Borowce pod Częstochową miał przyjść 52-letni Jacek Jaworek - brat głowy rodziny. Doszło do awantury, mężczyzna wyciągnął broń i z zimną krwią zastrzelił własnego brata, jego żonę oraz 17-letniego syna.
Przeżył tylko 13-latek, który schował się przed wujkiem, a następnie uciekł.
Obława na Jacka Jaworka trwa. Policja szuka podejrzanego
Wkrótce po tych zdarzeniach zaczęła się największa od lat obława w województwie śląskim. Do niewielkiej wsi ściągnięto ponad 200 funkcjonariuszy prewencji i pionu kryminalnego z województwa śląskiego, dolnośląskiego, małopolskiego, łódzkiego oraz świętokrzyskiego.
Środa, 14 lipca, to piąty dzień poszukiwań, a teren wciąż jest przeczesywany i mapowany z wykorzystaniem Mobilnego Centrum Wsparcia Poszukiwań Komendy Głównej Policji. Mundurowi pracują z nadajnikami GPS, a nad ich głowami latają drony, choć teren działań jest już dużo mniejszy, niż w poprzednich dniach.
- Na miejsce dotarła także specjalna niemiecka policyjna grupa poszukiwawcza wraz z tzw. psami saksońskimi. Są to specjalnie szkolone psy, które pracują tzw. górnym wiatrem, czyli wyłapując molekuły zapachowe unoszące się nad ziemią - tłumaczy podinsp. Aleksandra Nowara z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Od tradycyjnych psów tropiących różnią się tym, że potrafią odnajdywać ślady nawet sprzed kilkunastu dni.
Spór o majątek doprowadził do tragedii w Borowcach?
Jacek Jaworek u brata w Borowcach mieszkał od kilku miesięcy. Trafił tam najprawdopodobniej z powodu kłopotów finansowych. Od dłuższego czasu nie miał żadnego zajęcia.
Z dotychczasowej wiedzy śledczych wynika, że do zbrodni doszło najprawdopodobniej z powodu sporu pomiędzy braćmi o podział majątku po zmarłych rodzicach, który dodatkowo zaostrzyły ostatnie problemy 52-latka.
"Możemy przypuszczać, że ten mężczyzna już nie żyje"
Rzecznik Komendy Głównej Policji w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się do różnych scenariuszy dotyczących tego, co dzieje się z poszukiwanym.
- Pod uwagę brane są różne scenariusze, począwszy od tego, że możemy przypuszczać, że ten mężczyzna już nie żyje, a możemy też przypuszczać, że mógł opuścić już granice Polski - powiedział insp. Mariusz Ciarka.
Podkreślił, że z uwagi na duże niebezpieczeństwo, mundurowi muszą być wyjątkowo ostrożni.
- Zdajemy sobie sprawę, że chodzi tutaj o osobę, która jest zdesperowana, która dopuściła się najbardziej brutalnej zbrodni potrójnego zabójstwa, więc nie ma wiele do stracenia, dlatego te poszukiwania prowadzone są bardzo ostrożnie - stwierdził rzecznik KGP.