Tragedia na obozie harcerskim. Witoszów Dolny pogrążony w żałobie po śmierci 15-latka
Witoszów Dolny, wieś w województwie dolnośląskim, pogrążyła się żałobie po śmierci 15-letniego Dominika, harcerza, ucznia II LO w Świdnicy i członka lokalnej wspólnoty parafialnej. Chłopiec utonął podczas obozu nad jeziorem Ośno, gdy w nocy zdawał test na kolejną sprawność harcerską. Prokuratura postawiła zarzuty opiekunom.
- Wspaniały chłopak. Stała się taka tragedia, że trudno coś powiedzieć - mówią poruszeni sąsiedzi Dominika. Ich głosy są pełne niedowierzania. Śmierć nastolatka stała się ciosem dla całej lokalnej społeczności. W niedzielę planowany jest pogrzeb.
- On był szefem moich ministrantów, prezesem rady służby liturgicznej… To wszystko jest dla nas bardzo ciężkie, naprawdę - mówi ze wzruszeniem proboszcz parafii w Witoszowie Dolnym, ks. Jarosław Lipniak. Jeszcze nie wie, jakie pocieszenie wygłosi podczas niedzielnej mszy - pożegnania.
Zmarły tragicznie Dominik był nie tylko aktywnym członkiem wspólnoty kościelnej i harcerskiej, ale też dobrym uczniem. Dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Świdnicy przekazał WP, aby zamieścić treść oficjalnego pożegnania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Monitoring uchwycił wypadek rowerzysty. 18-latek nie miał kasku
"Z głębokim smutkiem żegnamy Dominika (...) utalentowanego, pełnego pasji ucznia, który zaledwie rozpoczął swoją licealną drogę, a już zdążył nas zachwycić swoją wiedzą, życzliwą postawą, aktywnością na rzecz klasy i szkoły" - czytamy w pożegnaniu. Dominik zdobywał laury w wielu konkursach: fizycznym Lwiątko, matematycznym Kangurze, był finalistą Mistrzostw Polski w Geometrii, laureatem konkursu "Laur Diamentowego Pióra" i wyróżnionym uczestnikiem Olimpiady Teologii Katolickiej" - pada w komunikacie szkoły.
W nocy 24 lipca, około godziny 1:00 służby zostały zaalarmowane o tym, że w miejscowości Wilcze doszło do zdarzenia z udziałem 15-letniego uczestnika obozu harcerskiego. Chłopiec utonął w jeziorze Ośno. Jak ustalili policjanci i prokurator z Prokuratury Rejonowej w Wolsztynie, jego śmierć miała związek z przeprowadzaną na akwenie próbą zdobycia sprawności harcerskiej uprawniającej do uzyskania wyższego stopnia.
"Pokrzywdzony miał przepłynąć w nocy, w pełnym umundurowaniu oraz obuwiu, wpław jeziora odległość 500 metrów. W tym czasie nie zachowano - przewidzianych w takich wypadkach - podstawowych zasad bezpieczeństwa, doprowadzając do jego śmierci" - pada w komunikacie prokuratury.
Tragedia na harcerskim obozie. Zarzuty i pytania o kompetencje
Po tragedii śledczy postawili zarzuty dwóm osobom: 21-letniemu Markowi G., drużynowemu harcerzy, oraz 19-letniemu Igorowi K., który był ratownikiem wodnym na obozie. Obaj towarzyszyli nastolatkowi i uczestniczyli w teście na stopień. Usłyszeli oni zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia Dominika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Zdaniem prokuratury mężczyźni podczas tragicznej nocy byli odpowiedzialni za opiekę nad małoletnim pokrzywdzonym. Obaj nie zapewnili mu należytej asekuracji. Drużynowy wydał 15-letniemu Dominikowi polecenie przepłynięcia jeziora w warunkach i okolicznościach opisanych wyżej, a ratownik dopuścił do takiej sytuacji. Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności do 5 lat.
Wobec drużynowego Marka G. prokurator zastosował dozór policji oraz poręczenie majątkowe, a także nakazał mu powstrzymanie się od działalności związanej ze sprawowaniem opieki nad małoletnimi oraz związanej z wykonywaniem funkcji drużynowego ZHR.
W komentarzach pod doniesieniami o tragedii pojawiły się pytania, czy opiekunów z obozu nie poniosła brawura, oraz czy tak młode osoby posiadają odpowiednie kwalifikacje, by opiekować się nastolatkami. Jak wyjaśnił w rozmowie z WP rzecznik Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej Adam Paczyna, ZHR celowo powierza wychowanie młodzieży młodszym instruktorom.
- Młodsi instruktorzy budują inną relację z młodzieżą. Czym innym jest więź między osobami w podobnym wieku, niż między dorosłym a nastolatkiem. Taka relacja przypomina raczej więź ze starszym bratem. Nasi instruktorzy przechodzą odpowiednie szkolenia, w tym kursy instruktorskie i przygotowanie do zdobycia stopnia przewodnika - to pierwszy stopień instruktorski w harcerstwie. On uprawnia do prowadzenia drużyny i pełnienia funkcji. Jest też uznawany przez państwowe przepisy jako kwalifikacja do opieki nad dziećmi i młodzieżą podczas wypoczynku - tłumaczy nam rzecznik ZHR Adam Paczyna.
Jak zapewnia, także zatrudniani na obozie ratownicy legitymują się wymaganymi dokumentami potwierdzającymi państwowe uprawnienia.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski